Rozdział 42

991 57 5
                                    

Po jednej nocy spędzonej w szpitalu, dzień po incydencie, wieczorem zabieram Harry'ego ze szpitala mocno otumanionego lekami, które mu podano. Przez całą drogę mamrocze coś do mnie, ale nie jestem w stanie dokładnie stwierdzić, co dokładnie mówi. Na każde wypowiedzenie mojego imienia cicho przytakuję, by wiedział, że go słucham. Jadąc do jego mieszkania, Hailey wypytuje poprzez smsy, co się stało, jak Harry się czuje. Nie mam czasu odpisywać przez ciągłą jazdę i przypasowującą mi sygnalizację świetlną, spieszę się do jego mieszkania. Jazda zajmuje mi mniej niż 20 minut i gdy parkuję na podjeździe jego samochodem, postanawiam najpierw otworzyć drzwi, a dopiero potem zaprowadzić go do domu.

-Harry, zaraz wrócę...- mówię patrząc na jego wpół otwarte oczy.

-Uciekasz?- pyta mnie, na co się uśmiecham.

-Nie, otworzę tylko drzwi do twojego mieszkania i zaraz po ciebie wrócę...- mówię, a on kiwa głową. Biorę jego rzeczy z bagażnika i moją torebkę z tylnego siedzenia. Z pewnymi trudnościami otwieram drzwi i wchodzę do środka, zapalam światło i odkładam rzeczy na kanapę w salonie. Wracam do samochodu i widzę jak Harry otwiera drzwi i próbuje się wygramolić ze środka, podbiegam.

-Miałeś poczekać...- mówię przytrzymując jego rękę.

-Zbyt bardzo się za tobą stęskniłem...- mówi cicho.

-Mogłeś się przewrócić...- mówię pomagając mu.

-Kochanie, nie jestem kaleką...- mówi, na co zaczynam się śmiać.

Wprowadzam go do środka i prowadzę na kanapę, po czym wracam się i zamykam auto, następnie wejściowe drzwi i przekręcam klucz od środka.

-Czy ty dziś tu zostajesz?- pyta mnie cicho mając zamknięte oczy.

-Nie mogę cię zostawić samego, muszę być, gdyby się coś stało, a skoro nie ma Gemmy to mój obowiązek.- mówię i ściągam mu buty ze stóp oraz bluzę z ramion. Zanoszę wszystko do korytarza i sama rozbieram się.

-Jesteś głodny?- pytam patrząc na niego kładącego się na kanapie.

-Nie, nie jestem... Chodź do mnie się przytulić...- mówi, na co ja i tak postanawiam zrobić coś do jedzenia. Otwieram lodówkę i szykuję się do robienia zapiekanki. -Kylie, zostaw to, chodź do mnie...- mówi, na co ja kręcę głową i kontynuuję to, co mam robić.

-Odpocznij, a ja zrobię ci coś pysznego... Zjemy i trochę się poprzytulamy.- mówię, na co on mruczy coś pod nosem.

-Nim zrobisz zasnę, a naprawdę chcę się do ciebie przytulić, chodź...- mówi, na co cicho wzdycham i zostawiam składniki na blacie, wycieram dłonie w szmatkę i idę do niego cicho stąpając stopami po panelowej podłodze. On słysząc to podnosi się i wstaje patrząc na mnie sennymi oczami.

-Chodźmy do łóżka, będzie nam wygodniej...- mówi, na co ja wywracam oczami.

-Jeśli w twojej głowie jest jakaś zakazana dla ciebie wizja, to nawet się nie kładę...- mówię, na co on się uśmiecha.

-Przytulić.- przyrzeka, rzuca się na łóżko, albo raczej na nie spada i odpina spodnie. Ściąga koszulkę i rzuca ją na kanapę. Podnosi do góry nogi, więc pomagam mu je zdjąć i robię to zręcznie, ale gdy widzę jego minę na moje pewne ruchy - wywracam znów oczami.

-To ty lepiej idź spać.- mówię, na co od razu zmienia wyraz twarzy. Ja także ściągam spodnie i bluzę, by nie wchodzić pod czystą pościel w rzeczach, w których chodzi się po mieście. Harry zamyka oczy i gdy się do niego przytulam cicho mruczy, całuje mnie w czubek głowy i mówi, że mnie kocha. Uśmiecham się lekko i wtulam się w jego klatkę piersiową, czując jak po chwili Harry zaczyna cicho pochrapywać. Zamykam oczy, by wsłuchać się w bicie jego serca. Delikatne, ale niezwykle słyszalne, pukające w regularnym rytmie, urocze... Muskam jego szyję bardzo delikatnie i momentalnie jego serce przyspiesza. Zaprzestaję swoich czynów i dłoń kładę na jego torsie, by wyczuć bicie. Uśmiecham się do siebie i zaraz wstaję, by trochę ogarnąć jego mieszkanie, zrobić mu coś do jedzenia na kolejne dwa dni, wziąć prysznic i dopiero potem iść spać.

Just A Friend (Harry Styles Fanfiction) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz