Just A Friend (Harry Styles F...

由 camillemontrose

96.7K 3.9K 678

Ona patrzy tylko w przyszłość, ale potrafi żyć tym, co jest tu i teraz. Kylie, wzorowa uczennica, która zmien... 更多

Rozdział 1.
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Ważna sprawa😧😧😧
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 56
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Rozdział 63
Rozdział 64
Rozdział 65.
Rozdział 66

Rozdział 46

1.3K 56 26
由 camillemontrose


Wyciągam się w moim łóżku i ponoszą tułów z niego i postanawiam wziąć prysznic. Odkręcam gorącą wodę, która momentalnie zaczyna spływać po moim ciele, postanawiam umyć głowę, więc nalewam trochę szamponu na dłoń i wcieram go w moje brązowe loki. Po chwili wyłączam wodę i wycieram ciało i owijam ręcznik wokół bioder, by wyjść z łazienki i wybrać ubrania na dzisiejszy wykład i powrót do Londynu. Decyduję się na flanelową koszulę w kratkę, czarne podarte spodnie i sztyblety. Spoglądam na zegarek i stwierdzam, że to odpowiedni moment by wyjść z pokoju na śniadanie i zobaczyć jak mają się imprezowicze. Gdy wychodzę drzwi do pokoju dziewczyn, w tym mojej Kylie otwierają się i wywlekają się z niego ubrane w dresy Eleanor i Alana, mają na głowach jakieś pozostałości z nocy, a ich podkrążone oczy dają świadectwo, jak było... Kylie dyryguje nimi i z głębi pokoju słyszę, jak beszta je i powtarza: "a nie mówiłam?". Zatrzaskuję drzwi, gdy Ky wychodzi (https://www.polyvore.com/no.250/set?id=220895440)
i przez to, że wciąż mówi wcale mnie nie zauważa.

-Dobra, Ky...- prosi El łapiąc się za głowę, na co zaczynam się śmiać.

-Bardzo śmieszne Styles...- mówi zgryźliwie Alana, a Kylie uśmiecha się do mnie.

-Podzielam nastawienie Harry'ego, zdecydowanie podzielam...- mówi Kylie. Dziewczyny idą przodem, a ja korzystam z okazji tych kilku sekund samemu, by należycie się z nią przywitać. Zatrzymuję się, gdy wciąż opowiada mi, co dziewczyny odwaliły po powrocie i wpijam się w jej usta momentalnie łapiąc za jej pośladki i unosząc ją do góry. Ona się śmieje i cicho piszczy, ale ja jej nie ulegam. Nie odsuwam ust i bardziej na nią napieram. Stawiam ją na ziemi i czuję, jak swoimi dłońmi dotyka mojej twarzy.

-Boskie rozpoczęcie dnia...- mówi i daje mi buziaka w nos i wyprzedza mnie o kilka kroków

-...po udanej nocy...- dodaję, a ona odwraca głowę z szerokim uśmiechem.

-Nie zaprzeczę kotku, nie zaprzeczę...- mówi z uśmiechem i wsiadamy do windy z dziewczynami, które marudzą, na to, że wolno idziemy. Eleanor i Alana patrzą się na siebie i stwierdzają, że wyglądają okropnie i to jeszcze bardziej uintensywnia ich kaca. Kylie się głośno z ich śmieje, a jej wtóruję, wciąż kątem oka obserwując moją ukochaną i jej sposób zachowania. Gdy wysiadamy obydwoje wybuchamy śmiechem i patrzymy na naszym skacowanych kolegów, którzy wyglądają znacznie okropniej niż dziewczyny. Pani Clice prawi im kazania, a Kylie podchodzi do niej i mówi, że nie ma sensu, bo znając życie mają taki szum w głowie że nie są w stanie wysłuchać nauczycielki do końca i co ważniejsze wyciągnąć wnioski. Clice rezygnuje i mówi, że kazanie to ona dopiero powie w szkole. Idziemy na śniadanie.

(...)

Kylie

Przez kolejne dwa tygodnie czas mijał nam bardzo przyjemnie, pogoda dopisywała, więc Harry zabierał mnie na różne wycieczki, gdy tylko był weekend, albo dzień wolny od szkoły. Profesor Clice się pochorowała i odwołali mam wszystkie lekcje z nią, więc mieliśmy znacznie więcej czasu dla siebie. Chociaż nauczycielka była chora mieliśmy zajęcia taneczne do szkolnego balu maturalnego i jestem pozytywnie naładowana energią po każdych zajęciach. Mój partner... no dobra, Harry... od początku sobie nie radził i moje palce były sine od jego ciągłego deptania, przepraszał mnie z milion razy, ale potem już mu powiedziałam, żeby tego nie robił i zrobiło się to nudne. W ciągu 12 dni prób, bo były codziennie stwierdzam, że rezygnował więcej niż przepraszał, aż w pewnym momencie, wkurzona jego poddającą sie postawą powiedziałam krótko: Albo się skupiać i przestaniesz nad sobą użalać, albo kto inny będzie mnie łapał za dupę i będzie zaglądał w mój dekolt, który będzie pokaźny.

Harry stał się momentalnie innym Harrym. Momentalnie. Marudził jeszcze, że zamiast tanga, które miało być na początku jest walc wiedeński, ale obiecałam mu, że potem zrobię mu tango, jak będzie chciał. Śmiał się głupkowato jakieś 20 minut.

Teraz obserwuję go, jak przegląda pocztę na moim laptopie opierając się o wyspę kuchenną. Wygląda tak niesfornie, jego włosy, puszyste od nowego szamponu i perfekcyjnie pokręcone, granatowa koszula w małe gwiazdki z podwiniętymi rękawami, dopasowane spodnie, które podkreślają jego tyłek. Ale najbardziej seksowne jest chyba to, jak patrzy na ekran komputera, skupiony, z lekko zmarszczonym czołem... O tak... Lubię tę minę...

-Twoi kumple zaniemówią, jak Cię zobaczą tak odwalonego...- mówię odklejając się od futryny łazienki. Bosymi stopami podążam w jego stronę, okrążam wyspę i przytulam się do jego pleców.

-My nie jesteśmy, jak dziewczyny i nie witamy się "Ooo, jak pięknie wyglądasz!"- mówi, na co zaczynam się śmiać.

-Nie docenią tego, jak się przyszykowałeś?- pytam odsuwając się od niego i sięgam po jabłko. Siadam na wyspie obok komputera. Podnosi na mnie wzrok i się uśmiecha.

-Szkoda, że nie możesz ich poznać...- mówi kładąc dłonie na moich udach.

-Innym razem, jestem umówiona z Eleanor, a jeszcze muszę się przygotować, bo idziemy do ważnych sklepów.- podkreślam dwa ostatnie słowa, a Harry wywraca oczami.- Tata powiedział jej, że może sobie kupić suknię od projektanta, a ona oszalała i stwierdziła, że nikt tak jak ja, nie doradzi jej...- mówię i wpijam zęby w jabłko.

-A Ty myślałaś nad sukienką?- pyta mnie rozsuwając moje nogi, by być bliżej. Chyba podoba mu się wizja mnie pokrytej tylko bielizną.

-Jasne, że tak, ale mam nadzieję, że znajdę chwilę z Hailey, żeby pojechać w LA do sklepów i popatrzeć co nieco...- mówię mu przełykając. Chcę znów ugryźć je, gdy Harry zabiera mi je z rąk i wpija się w nie i zaczyna intensywnie poruszać tą swoją zajebistą żuchwą.

-Czemu z Hailey, ja będę dostępny 24h dla Ciebie...- mówi przyglądając się mi. Uśmiecham się szeroko i dotykam dłońmi jego twarzy, składam mu buziaka na czole.

-Bo nie zobaczysz mnie w tej sukience wcześniej niż na pierwszym tańcu.- mówię. Marszczy brwi i przełyku.

-A co jakieś zabobony są z tym związane?- pyta.

-Nie, to tylko mój wymysł...- uśmiecham się szeroko i daję mu buziaka w usta. Nie raz, nie dwa, nie trzy...

-Smakujesz jabłkiem...- mówi mi w usta.

-I vice versa.- odpowiadam i zatapiam palce w jego włosach. Harry dobiera się do mojej bielizny i już odpina stanik, by zobaczyć co nieco, gdy jego telefon dzwoni. Odsuwam się od niego, a on niechętnie go odbiera. To jeden z jego kumpli czeka już w lokalu i mówi, by ten się pospieszył i przyjechał. Ja podążam do pokoju wybrać rzeczy na spotkanie z Eleanor.

-...ale jestem zajęty...- mówi, spoglądając w moją stronę, podczas gdy ja odwracam głowę z uśmiechem.

Wyciągam z szafy rzeczy i rozmyślam nad nimi.

-...dla Ciebie tylko seks jest wytłumaczeniem?- pyta Harry, a ja zaczynam się głośno śmiać.-...a skąd wiesz, że właśnie nie byłem w trakcie jakiejś dobrej gry wstępnej?- mówi, po czym szybko dodaję.-...i szło mi w cholerę dobrze...- kumpel mu przerywa i coś do niego mówi, a Harry zaczyna się śmiać.-...wiesz co, wal się... Dobra, będę za 15 minut...

Oglądam nowozakupione rzeczy, a Harry bez słowa przychodzi do mojej sypialni i obejmuje mnie od tyłu całując po szyi.

-Wiesz co, Pete powiedział? Że skoro byłem w stanie odebrać telefon, to moja gra wstępna musiała być słaba...- mówi smutnym głosem, a ja zaczynam się śmiać.

-Już go lubię...- mówię Harry'emu, na co ten się odsuwa i mamrocze coś pod nosem. -Nie przejmuj się nim... Twoje gry wstępne w 98% kończą się seksem...- mówię i daję mu buziaka w usta, po czym rozchmurza się i idzie po kurtkę. Mocno zastanawiam się nad wyborem prostej sukienki lub raczej rockowych spodni, ostatniego zakupu. Harry nakłada buty i kurtkę, po czym przychodzi do mnie i daje mi buziaka na pożegnanie. Momentalnie stwierdzam, że spodnie będą lepszą opcją i to je wybieram. Włączam głośno muzykę i zaczynam prostować włosy. To zajmuje mi trochę czasu i gdy kończę nakładam makijaż. Postanawiam zaszaleć z ustami, a co tam... Ubieram body, potem spodnie i dopiero zauważam, że Harry wykonał kilka połączeń do mnie. Oddzwaniam.

-Co jest?- pytam.

-Kylie zostawiłem u Ciebie na wyspie portfel...- mówi ze złością.

Zerkam na zegarek i jestem zdziwiona, bo mam ponad godzinę do spotkania z Eleanor.

-Dobra napisz mi w smsie adres przywiozę ci go.- mówię i poprawiam biust w moim body. Harry rozłącza się i zaraz dostaje SMS. Poprawiam usta i włosy, spryskuję się perfumami od Hails i nakładam na siebie czarne futerko. Jak elegancko to elegancko, ale z nutą rawwrr... (https://www.polyvore.com/no.255/set?id=221025942)

Wychodzę z domu zabierając wcześniej swoje dokumenty oraz portfel Harry'ego. Wsiadam do auta i ruszam.

Harry

-Zajebiście, że tu przyjedzie... Niezła laska z niej...- mówi Pete.

-Yyy... Chyba ci się coś myli...- mówię, na co Roger i Will zaczynają się śmiać.

-Moja laska, moja dupa...- mówię, na co Pete zaczyna się śmiać.

-Człowieku, nikt nie miał z moich znajomych takiej jak ona... Amerykanka.- mówi przyznając mi moją wyższość. Zawsze to on miał te "dupy z klasą" do dziś... Kylie zamiata wszystko, a jeszcze jej nie widzieli na żywo.

-To taka dziewczyna, dziewczyna? Czy dziewczyna do seksu?- pyta Will, ale nim mogę cokolwiek powiedzieć wtrąca się Roger.

-Jest u niej w mieszkaniu co drugi dzień, jak nie codziennie i cały czas by tylko seks uprawiali...- mówi Roger, ale ma moment zawahania, na który reaguję śmiechem.

-...nie byłbym w stanie racjonalnie myśleć... i funkcjonować...- mówię.-... chociaż wam powiem, jest to trudne, gdy ona jest obok... Nigdy nie było takiej dziewczyny jak ta i nie mówię, to tylko pod względem seksu, bo jako człowiek jest... Boże, nie do opisania.- mówię i popijam piwem.

-Ale to mówisz, że zakochałeś się?- pyta Will.

-Na maxa i ona o tym wie, ale opowiem wam dlaczego z tego nie będzie związku, tylko pozostanie taka luźna jego forma, ale później... Dajcie mi się bardziej rozkręcić...- mówię, a oni ze zrozumieniem kiwają głową.

-Zapytam, nie ma jakiejś siostry, przyjaciółki?- pyta Pete, na co zaczynamy się z niego śmiać.

-Ma siostrę, jak wpiszesz sobie w Google Hailey Baldwin to ją poznasz... Ale ona już jest zaklepana przez Mike'a mojego kolegę z klasy...- śmieję się, a William klepie Pete'a po ramieniu śmiejąc się, że nie tym razem...

Mój telefon brzęczy i na ekranie pojawia się wiadomość: Idę♡.

Chłopaki zauważają moją tapetę, na której mam zdjęcie, które wysłała mi, jak byliśmy w Paryżu. Moi kumple reagują różnie, przeklinając, wzywając Boga nadermno.

-Nie powinienem Wam jej takiej pokazywać...- mówię, gdy za sobą słyszę.

-Nie powinieneś...- mówi głos, który bardzo dobrze znam. Podnoszę wzrok na moich kumpli, którzy siedzą z otwartymi ustami, więc przenoszę wzrok na nią.

-Osz kurwa.- mówię, na co Kylie zaczyna się śmiać.

-Przedstaw mnie kolegom...- mówi, na co w ogóle nie reaguję na jej słowa. Wywraca oczami i wystawia rękę do każdego.

-Gdzie się wybierasz Kylie?- pyta Roger, chyba najnormalniejszy z naszej czwórki z Holmes Chapel.

-Wiesz co, koleżanka dostała pozwolenie od ojca, by kupić na bal maturalny sukienkę od projektanta i powiedziała, że mam jechać z nią, więc jadę...- uśmiecha się, a ja wciąż obserwuję jak ona wygląda.

-Mógłbym Cię rzucić na ten stół...- mówię cicho, ale zdaję sobie sprawę, że wszyscy słyszą łącznie z moją Kylie, która się peszy.- Przepraszam...- mówię łapiąc ją za dłoń.

-Kylie, może zamówić ci coś?- pyta Will, na co Pete wstaje i mówi, że to on stawia jej pierwsi piwo. Patrzę na nich i oj... moja Ky im się spodobała...

-Nie, nie, ja jestem autem chłopaki, posiedzę chwilę i zaraz jadę...- mówi z uśmiechem, a oni okropnie się peszą na ten czyn - wszyscy.

Gdy wracam do trzeźwo myślących mówię chłopakom o Kylie, zachwalam ją, a ona się śmieje i podkreśla cały czas, że przesadzam, podczas gdy wcale tego nie robię.

-A co po Londynie?- pyta Will.

-Harvard...- mówi Ky, a ja od razu opuszczam wzrok. Nienawidzę tego słowa.

-W Ameryce?- unosi brwi Pete.- Tam nie dostają się same kujony?- pyta, a Roger kopie go pod stołem.

-Tak...- śmieję się Kylie.-...w tym ja... Wygrałam najważniejszą olimpiadę psychologiczną i tam się dostałam...- mówi Ky.

-Mega sprawa...- podsumowuje Roger. Kylie spogląda na zegarek i zrywa się z miejsca mówiąc, że zapomniała o Eleanor, chłopaki wstają, żegnają się z nią uściskiem dłoni, mnie daje buziaka w usta.

-Mam przyjechać do Ciebie po spotkaniu?- pytam z nadzieją.

-Dziś jedź do domu, nie byłeś tam prawie od tygodnia, a na pewno Gemma Cię tydzień nie widziała...- mówi.- Napisz jak już wrócisz i potem się umówimy...- mówi i znów daje mi buziaka.

Leci...

-Teraz wszystko wiadomo, dlaczego nie wam nie wyjdzie...- mówi Will, na co kiwam głową.

-Właśnie tak...

-Nie da rady, by zrezygnowała i studiowała tu?- pyta Pete.

-Co ty... Jak zaczęliśmy bliżej się spotykać to ona powiedziała mi jasno, że to jest związek bez zobowiązań. Sprawy wymknęły się spod kontroli i choć może i byłbym w stanie usłyszeć jakieś uczucia w moim kierunku to ona na pewno nie zrezygnuje ze studiów tam. To jej największe marzenie.

(...)

Wycieram wyspę kuchenną po wykonaniu obiadu na kolejny dzień i uśmiecham się na sprośne komentarze Joey'a z „Przyjaciół", które lecą w stronę zamężnej już Monica'i. Mój telefon zaczyna dzwonić, więc wycieram dłonie o ręcznik i sięgam po niego. To mama. Uśmiecham się szerzej i odbieram telefon.

-Witaj kochanie, jak ci czas leci?- pyta mnie i jestem pewna, że jedzie samochodem, bo tylko do głośnomówiącego w aucie tak głośno krzyczy.

-A dziękuję mamo, dziś byłam z moją koleżanką na zakupach, by pomóc jej wybrać sukienkę na bal maturalny. Kupiła naprawdę mega kieckę i aż się wkurzyłam, że sama jeszcze nie znalazłam niczego dobrego.- mówię odstawiając do szafki czyste naczynia ze zmywarki.

-Wiesz co muszę ci wysłać zdjęcie jednej, którą widziałam z Hailey w Calabassas. Hailey powiedziała, że tobie się nie spodoba, ale do twojej karnacji to byłaby idealna, jakbyś jeszcze upięła sobie włosy i wypuściła dwa kosmyki koło skroni, to kochanie... Jesteś królową balu, jak tylko wejdziesz...- mówi, na co zaczynam się mocno śmiać.

-Kocham Cię mamo, to twoje zaangażowanie...- znów zaczynam się śmiać.

-... bez przesady...- mówi mama.- A ten twój kolega, czekaj jak on się nazywał?

-Harry, mamo...- mówię z uśmiechem.

-Tak, Harry, cholera Stephen już trzy razy mi wczoraj przypominał...- mówi, na co znów się śmieję.

-...aż tyle o nim rozmawiacie? Poczuje się doceniony...- mówię

-... nie mów mu, Kylie...- śmieje się mama.-... on już ma jakiś garnitur? Bo też w tym centrum widziałam ładny i nawet w korzystnej cenie...

-Hailey ci nie mówiła, że już kupił?- pytam i zamykam zmywarkę.

-Chyba wtedy jej nie było ze mną, jak go widziałam.- mówi.- Ale to dobrze, że jest przygotowany... Już nie mogę się doczekać, jak cię zobaczę kochanie i poznam tego młodzieńca...- dodaje, na co się uśmiecham.

-Tylko proszę cię mamo nie pytaj go o wszystko, bo dostanie zawału ze strachu...- mówię jej, a ona wybucha śmiechem.

-Aż tak się mnie boi?- pyta wciąż zacieszając.

-Po tym, jak odebrał mój telefon, to mówił, że miałaś głos, jakbyś chciała go zabić...

-Wtedy miałam zły dzień, byłam po przegranej sprawie i jak usłyszałam taki głęboki głos to aż spojrzałam na telefon, czy przypadkiem do Stephena nie zadzwoniłam... Ładny głos ma...- mówi mama.

-Ładny, ładny... Jak skończyłaś rozmowę to był bliski rezygnacji ze ślubu i przyjazdu do LA ze mną...- mówię, a mama się śmieje.

-Podnieś go trochę na duchu, albo może nie... Niech czuje respekt, niech sobie nie myśli...- mówi mama, a ja wywracam oczami.

-Jesteś niemożliwa...- mówię.

-Jestem twoją matką, kochanie, muszę budzić w chłopcach grozę, żeby wybili sobie z głowy krzywdzić cię... Bo jak nie - będą wiedzieć, że będą mieć ze mną do czynienia.- mówi mama, a ja zaczynam się śmiać.

-Muszę naprawdę zmienić temat...- mówię.-... kupiłaś sukienkę dla siebie na ślub?- pytam ją.

-Czerwoną...- mówi mama.-...krwisto... twój tata zawsze mówił, że w takim kolorze mi najlepiej... Stephen powiedział, że jemu się podoba krój, więc wszystko dobrze dopasowałam i będzie super...- mówi.

-Pokazywałam ci moją, którą wybrała Amy?- pytam.

-Tak, tak, ładna, skromna i podkreśli twoją specyficzną urodę...- mówi, na co jej przytakuję.

Wypytuje mnie o oceny i o najbliższe plany, więc uświadamiam ją, że przecież przylatuję z Harry'm do LA. Już zapomniała...

Czuję, że nasza wycieczka do mojego kraju, mojego miasta, mojego domu będzie czymś wyjątkowym... Czuję tak po kościach. Mama kończy rozmowę i obiecuje, że zadzwoni za 2-3 dni. Ziewam, gdy tylko odkładam telefon i decyduję się wziąć szybki prysznic przed jutrzejszą szkołą. Zegarek wskazuje 23:15, więc akurat wyrobię się ze wszystkim przed północą. Myję głowę, zęby, szykuję sobie rzeczy, gdy podczas suszenia włosów mój telefon się zapala i wskazuje na sms.

Następują po sobie w odstępach kilkunastu sekund. A ja sama czytam te słowa i na mojej twarzy pojawia się coraz większy uśmiech. Gdy jest pijany człowiek zawsze jest o wiele bardziej szczery.

Jutro za to wszystko dam mu buziaka, najmocniejszego na świecie, bo tylko on docenia to jaka jestem i widzi we mnie tylko to najlepsze. W odpowiedzi wysyłam mu emotki z różnymi buziaczkami, odkładam telefon i idę spać.

Harry

Rankiem, grubo po dziewiątej zwlekam się z łóżka i stwierdzam, że nie mam siły na szkołę. Sięgam po telefon i odblokowując go otwiera mi się automatycznie moja rozmowa z Kylie, na której widok szeroko się uśmiecham i wnioskuję, że jednak mam po co iść na zajęcia. Jako, że zajęcia mamy za jakieś 40 minut, decyduję się na odświeżający prysznic i wypicie szybkiej kawy, która postawi mnie na nogi. W czasie prysznica mój telefon gorąco nadaje sygnały SMS, więc wiem, kto już się nie cierpliwi. Uśmiecham się i po szybkim ogarnięciu odpisuję jej, że będę mimo kaca, którego mam zawsze po piwie.

Narzucam koszulkę, spodnie i moją kurtkę moro oraz sztyblety, do których Gemma mnie skutecznie przekonała. Sięgam po termokubek z kawą i wsiadam do auta. Kylie smsuje ze mną, że nie mogła zasnąć ze śmiechu, gdy zobaczyli ją moi koledzy...

"Zauroczyli się tobą na dobre..."

Skręcam w prawo i przed sobą zauważam samochód Blooma, łatwo się go rozpoznaje przez unikalny matowy kolor najnowszej wersji Mercedesa. Przez przyciemnione szyby nie widzę nikogo, ale upewniam się patrząc na tablice rejestracyjne.

"Harry, nie mów tak..."

"Pete, zapytał, czy udostępnię Ciebie Jemu... Więc Roger powiedział, że zadziera z tym, z kim nie powinien."

"Aż tak?😮 Ja nie chciałam wywrzeć na nich jakiegoś spojrzenia seksualnego... Po co ja się tak ubrałam..."- ruszam na światłach trzymając w dłoni telefon i klikając odpowiedź do Ky.

"Wyglądałaś zajebiście...😈 A Pete nie ruchał od dwóch miesięcy i jest porządnie niewyżyty..." - wysyłam z uśmiechem.

Bloom jedzie bardzo szybko, ale staram się trzymać jego tempo mocno przekraczając przepisy. Mam wrażenie, że chce mi uciec? Mam ze dwa smsy od Kylie, ale trzymam prędkość i przez to jestem przed szkołą co najmniej 5 minut wcześniej. Zauważam, że Kylie wjeżdża autem na parking, a Bloom staje dwa, czy trzy auta dalej. Ja na swoim miejscu. Ky wychodzi odwalona (https://www.polyvore.com/no.251/set?id=220897713) jak zawsze, przebiera zgrabnymi nóżkami, by dotrzeć do szkoły, nie zauważa mnie, ale chcę ją dogonić. Zamykam auto i już mam podbiegać do Ky, ale wtedy aż staję w miejscu widząc co perfidnego robi Bloom. Idzie za nią jakieś 4 m i z profilu widzę, gdzie kurwa patrzy. Zgadniesz gdzie? No na dupę rzecz jasna... Najchętniej bym mu przyjebał, a w ogóle najchętniej najchętniej bym go zabił. Ale wiem, że wówczas Kylie mnie zabije, albo co gorsze... obrazi się na mnie. Idę za Bloomem jakieś 10 metrów, profesorek na schodach zmniejsza odległość, że gdy ona wchodzi na wyższe stopnie jej pupa jest wciąż w jego polu widzenia. Ja pierdole... Wołam Kylie i przyciągam uwagę jej i Jego. Bloom mało nie wpada na Ky, która zatrzymuje się i się śmieje, że nie odpisałem jej na takie smsy fajne. Mężczyzna jeszcze obraca się za Kylie, która wita się z nim grzecznym dzień dobry, ale odprowadzam go wzrokiem, aż nie zamkną się za nim mosiężne drzwi szkoły. Przepraszam ją, ale czym innym byłem zajęty, Ky zmienia wzrok na podejrzliwy, ale o nic nie pyta. To nawet lepiej. Czuję, że dziś Bloom nie da za wygraną... Ale i czuję, że jak nie dziś to jutro coś we mnie pęknie.

***
Dajcie znać, co sądzicie!♡

继续阅读

You'll Also Like

47.8K 1.8K 108
⚠️!!‼️Zaburzenia odżywiania, przekleństwa, przemoc, ataki paniki, sceny 18+ ‼️!!⚠️ Siostra Karola, o której praktycznie nikt nie wie. Mieszka w Angli...
11.8K 587 19
Bo takie "zing" zdarza się tylko raz... w większości to jest FLUFF, lecz wystąpują wrażliwe tematy, te rozdziały będą oznaczone ! BRAK scen 18+, mogą...
6.2K 208 25
Życie Hailie z rówieśnikami w szkole układa się wspaniale, ma ona kochającą mame i babcie u których zawsze może liczyć na wsparcie. Pewnego dnia wszy...
110K 8.3K 52
Edgar to młody chłopak z toną problemów na głowie. Dla swojej siostry starał się walczyć z chęcią skończenia tego. Niestety pragnienia wzięły górę. ...