Just A Friend (Harry Styles F...

Od camillemontrose

96.7K 3.9K 678

Ona patrzy tylko w przyszłość, ale potrafi żyć tym, co jest tu i teraz. Kylie, wzorowa uczennica, która zmien... Více

Rozdział 1.
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Ważna sprawa😧😧😧
Rozdział 42
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 56
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Rozdział 63
Rozdział 64
Rozdział 65.
Rozdział 66

Rozdział 43

1.2K 51 11
Od camillemontrose


-Jestem!- krzyczę do profesor Clice, która wyczytuje moje nazwisko, podaję zapłatę taksówkarzowi za przywiezienie mnie pod szkołę, uśmiecham się do niego i mówię grzeczne „Do widzenia".

Moja klasa przygląda mi się gdy idę zaspana, kompletnie inaczej wyglądająca niż na co dzień w szkole. Moje ulubione dresy, trampki, bluzka i kurtka dżinsowa są idealne na wyjazd o 4 nad ranem. Połowa ludzi opiera się na sobie i przysypia. Podchodzę do Eleanor i Alany, podczas gdy ta druga stanowi część odsypiającej klasy. Witam się z nimi i wzdycham cicho na kolejnego smsa od mojej mamy, bym koniecznie ją poinformowała jak tylko będziemy w Paryżu. Gdy chowam telefon, mój wzrok przyciąga siedzący na schodach szkoły w takich samych dresach jak ja, bluzie dresowej i swojej ulubionej brudno różowej Beanie, Harry. To chyba telepatia. Podpiera głowę ręką i chyba śpi, bo ma minę totalnie będącego w innym świecie. Minę, którą widzę częściej niż co drugi dzień. Uśmiecham się szeroko.

-Pamiętacie, czy dziś jak dolecimy mamy jakieś wykłady?- pyta nas Alana z zamkniętymi oczami.

-Tak... Niestety, to głupota powinniśmy mieć chociaż trochę czasu, żeby przekimać.- mówi Eleanor.

-Święte słowa.- mówi Alana i momentalnie na parking szkoły wjeżdża autobus, który ma nas zawieźć na lotnisko. Clice prosi nas o zajęcie miejsc, dogaduje się z kierowcą i wsiadamy. Widzę, jak Mike budzi Harry'ego i on naprawdę się budzi. Patrzę na niego z uśmiechem i gdy mnie zauważa także szeroko się uśmiecha. Dziewczyny idą przodem, reszta klasy za nimi i ja czekam na niego, aż podniesie się z murowanych schodów.

-Cześć Piękna...- mów zachrypniętym głosem i daje mi buziaka w czoło.

-Cześć śpioszku mój... Naprawdę tu zasnąłeś?- pytam go, na co on uśmiecha się i zabiera mi rączkę od mojej walizki i prowadzi ją.

-Spałem w taksówce, kierowca mnie budził, teraz tu, pewnie zaraz w autobusie znów zasnę i potem wreszcie w samolocie.- mówi do mnie, na co chichoczę.

-Aż tak padnięty jesteś?- pytam go.

-Nie mogłem w ogóle spać... Oglądałem do późnej nocy twoje zdjęcia...- mówi, na co przenoszę na niego wzrok czując, jak oblewa mnie rumieniec.

-Jakie zdjęcia, o czym ty mówisz?- pytam, na co on zaczyna się śmiać.

-Mam mnóstwo twoich zdjęć, o których nie masz pojęcia...- porusza brwiami, a ja aż otwieram usta.

-Masz mi je pokazać, jak najszybciej...- mówię.- Robisz mi zdjęcia bez mojej zgody?- unoszę brwi z uśmiechem.- To karalne!

-Pfff...- prycha Hazz.

-Co pfff! Żadne pfff!- śmieję się.- Jakie to zdjęcia?- pytam.

-Mniej i bardziej seksowne, mniej i bardziej odkryte, mniej i bardziej rozkręcające...- mówi i podaje wsadza nasze torby do bagażnika autobusu. Wsiadamy do środka. Wychodzi na to, że siedzę z Harry'm. Idealnie.

-Teraz mi je pokażesz...- mówię zajmując miejsce przy oknie.

-Teraz kochanie, idę spać.- mówi z uśmiechem.

-Nawet mnie nie denerwuj...- mówię mu, a on ucisza mnie i leci w kimę.

Harry tak jak mówi robi i aż nie mam serca budzić go, gdy pół godziny później znajdujemy się na Heathrow. Marudzi mi do ucha, że jest bardzo zmęczony i w pewnym momencie to ja staję się zmęczona jego gadaniem.

-Nie jesteś jedyny, który wstał o tej porze...- mówię i podaję swój paszport zbierającej dokumenty Nancy.

-Ale tylko ja tak okropnie to znoszę...- wzdycha, na co wywraca oczami.

-Jesteś mężczyzną, bądź twardy, a nie miękki.- mówię mu poprawiając sznurek od dresów. Przybliża usta do mojego ucha.

-Mów tak dalej, a nici z seksu w mieście miłości...- mówi, na co parskam śmiechem, aż muszę zasłonić usta.

-To oczywiste, że nie będziemy tutaj ze sobą spać...- mówię, a on odsuwa się gwałtownie i jest bardzo urażony.

-A co mówiłaś podczas ostatniego razu?- pyta unosząc brwi.

-Kiedy się nauczysz, że mnie wtedy nie można słuchać...- wzdycham.

-Jesteś wtedy taka przekonywująca, że aż żal nie korzystać...- mówi, na co się uśmiecham.

-Nie słodź mi tu, seksu nie będzie. To jest wycieczka szkolna i trzeba zachowywać się przyzwoicie.- mówię na co on parska śmiechem.- Co Cię śmieszy?

-Ky, ulegniesz mi jak nie dziś to jutro.- mówi pewnie, na co prycham.

-Raczej to ty będziesz mnie prosić o seks. Ale możemy się założyć.- unoszę brwi, a Hazz bez słowa wyciąga do mnie dłoń. Ściskam ją i Harry przyciąga mnie za nią bliżej siebie.

-Zobaczymy.- mówi.

Clice prowadzi nas do punktu oddania bagaży. Dostajemy bilety i wg usadzenia siedzę z Eleanor, Alana idzie do Mike'a, a Harry siedzi z Lewisem. Rozmawiamy trochę o zbliżającej się przerwie wiosennej i naszych planach. Ten czas zapowiada się naprawdę fajnie. W czasie godzinnego przelotu chłopaki wyrywają młodą, śliczną stewardessę, która mega sprawnie i inteligentnie odpiera ich zaloty. Jedyny Harry śpi i nie wie o Bożym świecie. Reszta napaliła się na mundurek pracowniczy kobiety i jej w cholerę zgrabne nogi. Ja za to w miarę możliwości zatapiam się w lekturze „Dumy i uprzedzenia". Mojej ulubionej i jedynej książce pokazującej - wg mnie - ideał miłości.

Godzinny lot mija naprawdę szybko, nawet nie wiem do końca kiedy. Wychodzę z samolotu jako któraś z kolei i nakładam na nos okulary, które przydadzą się w Paryżu ze względu na intensywnie świecące słońce. Idziemy wzdłuż pasa do wejścia na lotnisko, gdzie musimy odebrać nasze bagaże. Czuję, jak ktoś obejmuje moje ramię i gdy przekręcam głowę, uśmiecham się szeroko.

-Co tam Mike? Będziesz wyrywał jakieś Francuzki?- pytam.

-Zobaczymy, kto się napatoczy Kylie, żadnych przeciętnych... W Londynie jest od cholery takich...- mówi, na co parskam śmiechem.

-A El, Alana, Holly, Nancy?- pytam.

-Pierwsze dwie są super, ale pozostałe...- mówi i aż patrzy na mnie znad okularów.

-Mike, przecież to takie dupy...- mówię z sarkastycznym uśmiechem.

-Jakbym chciał zajmować dupy, to byłabyś jedyną, którą bym sobie zaklepał...- mówi, na co wybucham śmiechem.

-To czemu mnie nie zaklepałeś?- pytam poprawiając okulary.

-Bo już była kolejka, a jak zobaczyłem, że podobasz się Styles'owi to nie miałem czelności...- mówi, na co lekko się mieszam.

-Trzeba było to ignorować...- daję mu kuksańca w żebro, na co on się zaczyna śmiać.

-Nie zrobiłbym tego przyjacielowi, Kylie...- mówi.- Poza tym, nie ukrywam, mam większy popyt na blondynki...- mówi.

-Myślisz o mojej siostrze?- pytam, na co on się śmieje i przytakuje.

-Ma taką fantastyczną pupę, chyba macie to w genach...- mówi. Zaczynam się śmiać i odłączam się od Mike'a, by wziąć moją walizkę, którą widać z daleka przez widniejące na niej naklejki z różnych miejsc, gdzie byłam. Harry podchodzi do mnie, bo jego torba jest zaraz za moją.

-O czym rozmawiałaś z Mike'iem?- pyta mnie.

-O tym, że jestem seksowna, ale Hailey jest bardziej.- mówię z uśmiechem, na co on chichocze.

(...)

Harry

-Czy mają Państwo jakieś pytania?- pyta mężczyzna, na co nikt na sali się nie odzywa. Uśmiecha się i dziękuje słuchaczom, życząc wszystkim miłego dnia. Ziewam i szturcham Mike'a, który zasnął na dobre. Lewis, który siedzi nad nami przestrasza go uciskiem pająka, czy jak on go tam nazywa, na co Mike zrywa się jak głupi. Wybucham śmiechem. Clice odwraca się do tyłu i mierzy nas swoim sławnym spojrzeniem, dając do zrozumienia, że jak się nie uspokoimy to będzie wpierdol. Na tej samej sali mamy mieć kolejny wykład, więc nie ruszamy się z miejsc, przynajmniej ja. Kylie wstaje z miejsca mówiąc, że musi sobie kupić kawę, bo musi się skupić bardziej na tym, co mówią na wykładach, więc patrzę na nią jak dwa rzędy niżej przeprasza po kolei Nancy, Eleanor, Alanę i Jordana, by przejść. Zbiera włosy w kitkę i idzie schodami do góry, mija mój rząd i wychodzi. Zaraz dostaję smsa: „Jestem tu sama!". Z uśmiechem mówię Mike'owi, który jest znów w półśnie, że pójdę kupić sobie coś do jedzenia w automacie na parterze. Schodzę po schodach na pierwsze pół piętro, gdy widzę moją Kylie opierającą się o ścianę ze wzrokiem wbitym w telefon.

-Już nie jesteś sama...- mówię, na co ona podnosi wzrok i uśmiecha się do mnie.

-Gdy tylko znikam z pola widzenia, powinieneś być tuż za mną...- mówi z wyrzutem. Chichoczę na jej słowa i mocno ją przyciągam za dłoń do siebie. Zakładam błądzący kosmyk włosów za jej ucho i całuję ją w czoło. Schodzimy w dół.

-Super, był ten wykład no nie?- pyta mnie, na co wzruszam ramionami.

-Nie mam pojęcia Ky, zbyt bardzo byłem skupiony na liczeniu baranów w mojej głowie...- mówię, a ona się śmieje, wychodzimy na korytarz, który ma co najmniej 100 metrów, by znaleźć automat z kawą i jedzeniem.

-Nie przesadzaj, samobójstwa są mega. Kręcą mnie...- mówi z uśmiechem.

-Weź mnie nie strasz...- przyciągam ją bliżej siebie.

-Ja nie mam zamiaru się zabijać, póki co, ale przyznasz, że to co musi się dziać w głowie samobójcy jest niesamowite, taki mętlik, rozdwojenie decyzji, kurde...- mówi, na co patrzę na nią ze zdziwieniem.

-Jesteś trochę sadystką...- mówię, na co ona oburza się.

-To nieprawda! Po prostu mnie to fascynuje.- mówi z wyrzutem.

-Jesteś nienormalna...- oświadczam jej, na co ona prycha i odpycha mnie. Szybkim krokiem podąża do przodu. Wywracam oczami.- Chodź tu!- mówię za nią, a ona przyspiesza.- E! Fanatyczka stój!- mówię głośniej. Kylie bez słowa pokazuje mi środkowy palec, na co kręcę głową, przyspieszam i biorę ją na ręce.

-Puść mnie!- mówi głośno.

-Uspokój się! Jesteś strasznie obrażalska...- śmieję się.

-Bo mnie nie rozumiesz...- mówi z wyrzutem i wreszcie trafiamy na automaty.

-Tylko twojej fascynacji samobójstwem...- wywraca oczami, zostawia to bez słowa i wciska numerki po uprzednim wrzuceniu monet. Opiera się o bok automatu i po raz kolejny brzęczy jej telefon oznaczający wiadomość, nie reaguje na dźwięk i obserwuje mnie. Robię to samo uśmiechając się coraz szerzej.

-Nie chcesz zahaczyć o jakąś toaletę?- pytam po chwili, a ona wreszcie się uśmiecha.

-Nie...- śmieje się i schyla się po kubek zrobionej kawy.

-Jesteś pewna?- pytam ją.

-Nie złamię naszego zakładu i nie przegram.- mówi pewnie, prycham na jej słowa.

-Nie wytrzymasz.- odrzekam, na co unosi brwi.

-Zobaczymy, kto pęknie pierwszy.- uśmiecha się.

-Ej! Ja też potrafię być silny w tym...- mówię. Chichocze pod nosem i mówi:

-Jasne... Jesteś pierwszy do padnięcia przede mną z błaganiami, żeby się z tobą przespać...- unoszę brwi, a ona potwierdza swoje słowa kiwnięciami głową. Upija łyka kawy i chce powiedzieć coś jeszcze. -...a wiesz czemu?

-Chyba powinienem się dowiedzieć.- mówię, na co ona podchodzi do mnie, że dzieli nas kilka centymetrów. Wolną dłonią dotyka mojej koszulki.

-...bo tylko ja potrafię obudzić w tobie, czego nikt inny nie potrafi.- mówi cicho i staje na palcach, by dać mi delikatnego buziaka. Muska mi dolną wargę, a ja stoję jak wryty i chyba muszę jej przyznać rację, bo coś już się dzieje ze mną...

Kylie uśmiecha się i siada na krzesełku w oczekiwaniu, aż ja wreszcie kupię to, po co przyszedłem, chociaż właściwie przyszedłem tu tylko dla niej.

-Jesteś słodki, jak się podniecisz, wiesz?- mówi sącząc kawę.

-Nie chciałbym być w twoich oczach słodki, Ky...- mówię wciskając liczbę oznaczającą Snickersa.

-Zdarza się to, przyznam, ale częściej jednak nie dajesz rady, kotku...- mówi, na co ja aż patrzę na nią ze zdziwieniem. Ona chichocze na moją reakcję i znów zatapia usta w kawie.

-Wyjaśnię ci, co teraz robię. Lubię wygrywać i zobaczysz, że to ty pierwszy pękniesz! Udowodnię Ci, że to ja w tej relacji jestem silniejsza.- mówi pewnie, na co uśmiecham się z przekąsem.

-Zobaczymy.- odpowiadam jej i wyciągam spod klapy batonika. Kylie wstaje z krzesełka i oblizuje usta.

-A czy my ustaliliśmy nagrodę dla zwycięzcy?- pyta mnie wsuwając dłoń do tylniej kieszeni spodni. Przeczę.- No to mam pomysł, kochanie... Przegrany musi zrobić striptiz dla zwycięzcy.- mówi pewnie, na co aż staję w miejscu. Ona zanosi się śmiechem.

-Nie będę udawał jakiegoś debila w stringach...- mówię pewnie.

-Nie musisz, wystarczy, że rozbierzesz się w rytm muzyki.- odpowiada, a mnie zatyka do potęgi. Czy ja dosięgnę dna kompromitacji? Pewne jest, że to ja będę musiał tańczyć, ona jest zbyt silna emocjonalnie, żeby ją zgiąć. Chyba, że zastosuję wobec niej ten sam mechanizm, co ona... Wtedy nie myśli racjonalnie... i wtedy jest moja.

Jej telefon znów informuje ją o wiadomości.

-Z kim tak namiętnie piszesz?- pytam ją, na co ona lekko się peszy i uśmiecha się.

-Z mamą...- mówi.

-To czemu jej nie odpiszesz?- pytam.

-Zrobię to już jak usiadę...- mówi.- Teraz będzie ciekawy wykład, wiesz? O hipnozie.

Dziwnie zmienia temat i wydaje mi sie to... podejrzane? Nie kontynuuję tematy sms-ów.

-Na pewno znów na nim zasnę...- odpowiadam jej, na co wywraca oczami.

-Doceń to, będziesz mądrzejszy od tych prostaków z The Rough.- stwierdza, na co uśmiecham się i całuję ją w czoło.

Niedaleko drzwi odsuwamy się od siebie i wchodzimy osobno. Wykład się zaczął, a Clice dopytuje, gdzie byliśmy tak długo. Mike ustępuje mi, bym mógł usiąść na swoim miejscu.

-Chris ponoć poznał na siłowni jakąś fajną laskę...- mówi do mnie kumpel, na co prycham. Dostaje kolejną wiadomość.

-Wreszcie, twój brat w ogóle nie potrafi docenić, co miał...- mówię.

-Chce ją zaprosić na jakąś randkę, ale ona się bardzo broni... Niby ma jakiegoś chłopaka, ale nigdy jego z nią nie widział...- przekazuje mi Mike z wiadomości od Chrisa.

-Gra pewnie niedostępną...- zaczynamy się śmiać, a Clice zwraca nam uwagę.

-Pisze mi, że niemożliwe jest by była samotna, ma pośladki i cycki jak modelka.- czyta.

-Takie laski często nie są w związkach, tylko skaczą z kwiatka na kwiatek.- mówię.

-Racja, sami byliśmy z takimi.- stwierdza Mike.- A tak w ogóle, zapomniałem Cię zapytać ostatnio... Jak ci leci z tą dziewczyną z Twojego miasteczka?- pyta z uśmiechem. Moje serce zaczyna mocniej bić...

-Dobrze, teraz była trochę zajęta, żeby móc się zobaczyć, ale jest ok...- mówi.

-Jak ona ma w ogóle na imię?- pyta mnie, na co moje szare komórki budzą się do życia.

-K...K... Kelly...- odpowiadam spalając buraka.

-A jak ona wygląda?- pyta.

-Ciemna brunetka, ma brązowe oczy...-wyliczam.

-...dobra w łóżku, hm?- pyta mnie kumpel i rozbraja mnie szczerością.

-Pytasz...- odpowiadam pewnie, na co Mike, aż wywraca oczami.

-Ty zawsze trafisz dobrze...- mówi z przekąsem.

Clice znów się obraca i ostrzega nas, że jeżeli nie przestaniemy rozmawiać, przesadzi nas. Staram się więc skupić na wykładzie jak poleciła mi Kylie, zjadam z Mike'iem Snickersa na pół i choć naprawdę staram się słuchać to w ciągu 2 minut zasypiam.

Kylie

-Z kim tak namiętnie smsujesz?- pyta mnie Alana.

-A z takim znajomym, odezwał się po dłuższej chwili...- mówię z uśmiechem.

-Jakiś przystojniak pewnie co?- pyta, na co z uśmiechem przeczę.- Jasne, wokół Ciebie to tylko tacy się kręcą...- chichoczę i wracam do notowania. Telefon znów daje znać.

- Stary znajomy chce chyba odnowić znajomość...- szepcze Alana, na co wywracam oczami.

-Nawet nie ma co się starać...- odpowiadam jej.

-Jeszcze wybredna...- mówi, a ja zaczynam się śmiać i daje jej kuksańca w żebro.

"Jak wrócisz, zapraszam Cię na świetnego drinka w pubie mojego brata! :)"

Wzdycham cicho i stukam paznokciami na klawiaturze chcąc skupić się wreszcie na wykładzie.

"Wow! To takie miłe! Ale widzisz, ja niedługo po powrocie z Paryża mam lecieć na ślub taty, więc może po powrocie ze ślubu. Mogę dać ci znać. ;)"

Notuję i przyglądam się zdjęciom mózgu człowieka przy reakcjach na elektrody przyłączami do odpowiednich płatów. Znów.

"Jeśli nie, to sam się upomnę. Jesteś tak fantastyczna, że na pewno nie zmarnuje okazji na jakąś relację z tobą!"

Wzdycham cicho i naprawdę chcę już skończyć tę rozmowę.

"Miło mi :)"

Blokuję telefon i nic mi nie przerwie tego, po co tu jestem. Alana gra w Candy Crush, więc gdy widzę jej złość, gdy nie przechodzi poziomu zachęcam ją do słuchania. To wycisza.

Do hotelu wracamy około 18 i wszyscy są tak padnięci, że nawet nie schodzimy na kolację. Ja, Eleanor i Alana na pewno nie. Układamy się w łóżkach i rozmawiamy o różnych pierdołach z dzisiejszego dnia i obydwie zasypiają chwilę później. Chwilę smsuję z Harrym, który jako jedyny ma pokój dwuosobowy tylko dla siebie i zaprasza mnie do siebie na nocne rozmowy.

"Chyba chciałeś powiedzieć na nocne penetracje?"- uśmiecham się do telefonu.

Wiadomość przychodzi błyskawicznie.

"Nie, nie, nie... Żadnych penetracji, będę twardy! I to byłyby bardzo inteligentne rozmowy..."

"Na pewno"- odpowiadam.- "Szczególnie, gdy przespałeś wszystkie wykłady"

"Oj bez przesady"- uśmiecham się do telefonu.

W mojej głowie rodzi się fajny pomysł na pobudzenie Hazzy i zwiększenie prawdopodobieństwa mojej wygranej.

"Tak, na marginesie, pokazywałam ci co ostatnio kupiłam?"

"Nie, a co kupiłaś? Jeśli bieliznę, żadnych zdjęć!"

Parskam śmiechem i szukam zdjęcia, które miałam zostawić, gdybym kiedyś go potrzebowała na już. Jeśli rozumiecie o co chodzi...♡

"Nie, to tylko, coś takiego..." i załączam zdjęcie.

Przez co najmniej 15 minut nie przychodzi żaden SMS, więc domyślam się, że spodobało mu się to zdjęcie i zabawia się sam ze sobą...

"Średnie..."- dostaję odpowiedź, na co aż otwieram usta z wrażenia.

"Doszedłeś już po samodzielnej zabawie?"- piszę.

"Ze dwa razy♡..."- odpisuje, na co uśmiecham się szeroko i życzę mu dobrej nocy.

Podłączam telefon do ładowania i zamykam oczy.

(...)

Mam bardzo dobry humor, bo przez wczesną godzinę pójścia do łóżka jestem wypoczęta na maxa. Po zjedzonym śniadaniu, na który poszłyśmy z dziewczynami w pidżamach wracamy do pokoju, by umalować się i przygotować do wizyty w Luwrze. Wewnątrz mnie rośnie i rośnie ekscytacja z powodu odwiedzenia jednego z najsławniejszych muzeów na świecie. I co najważniejsze... Mona Lisa da Vinci'ego, moja ulubienica...

Zakręcam końcówki moich włosów i wykonuję bardzo naturalny makijaż. Ubieram się (https://www.polyvore.com/no.234/set?id=217413548) i poprawiam się. Gdy już jesteśmy gotowe, punktualnie zjawiamy się w holu, gdzie stajemy się momentalnie obiektami westchnień grupy mulatów, którzy chyba też są na wycieczce.

-Czy tylko ja jestem tak podekscytowana wizytą w Luwrze?- pyta Eleanor, na co przeczę i dołączam się do niej.

-To będzie chyba najlepszy moment w całej wycieczce.- mówię i z uśmiechem na twarzy szukam telefonu, który znów daje mi znać o wiadomości. Widząc, kto ją przesyła, blokuję go i chowam z powrotem do torebki. W momencie, kiedy Eleanor ekscytuje się „Wolnością wiodącą lud na barykady" podchodzą do nas chłopaki, którzy z uśmiechem się z nami witają i widząc Calder w transie zapytują mnie, o co jej chodzi. Tłumaczę im, a oni wywracają oczami stwierdzając, że nie mają one żadnego znaczenia. Wzdycham cicho i powstrzymuję się od komentarza.

-A gdzie zgubiliście Harry'ego?- pytam.

-Spotkał jakąś dziewczynę w tamtym korytarzu i rozmawia z nią po francusku...- mówi Mike, jak gdyby nigdy nic.

Dla mnie jednak coś...

-Gdzie? Kto to jest?- pytam.

-Nie wiem kto to, chyba jakaś znajoma...- Mike obraca się i pokazuje palcem hol, skąd wystaje pukiel długich blond włosów. Patrzę w tamtą stronę i jestem rozdarta. Jak pójdę da to do myślenia moim znajomym, ale jak nie pójdę to umrę z zazdrości... Stoję w miejscu tupiąc cicho częścią śródstopia mojego buta i jak z nieba spada mi pytanie Alany o toaletę.

-Pójdę z tobą...- mówię szybko wiedząc, że łazienka jest w TAMTYM holu. Podążamy ku H., rozmawiając o dzisiejszym dniu i o tym, jak bardzo popędziła nas kawa ze śniadania. Gdy tylko widzę dziewczynę, z którą rozmawia Harry można powiedzieć, że staję jak wryta, ale idę dalej. Moje oczy mają chyba największy stopień otwarcia. Piękność to mało powiedziane, a Francuzki ponoć są brzydkie, z tego co mówi Harry. Szybko wchodzę do kabiny, by z niej wyjść domalowana i poprawiona. Maluję usta błyszczykiem i rozczesuję włosy. Zabieram się za umycie rąk, gdy Alana wychodzi z kabiny. Wówczas ona też poprawia co nieco i wychodzimy z łazienki. Dziewczyna zanosi się śmiechem, a Harry widać po jego mięśniach na plecach przebijających się przez obcisłą koszulkę - rozluźnił się. Spinam policzki i szybko przechodzę koło nich. Wracam do naszej grupy, gdy Clice woła wszystkich i liczy, czy jesteśmy wszyscy. Mike idzie po Hazzę, który dopiero przychodzi po minucie. Wychodzę pierwsza zaraz za Clice, bo obraziłam się na niego?

Dałam mu trochę swobody związanej z seksem i on już lata za seksownymi blondynkami z wyćwiczoną lepiej ode mnie dupą. O nie...

Wsiadamy do busa i nie zdążam zabukować sobie siedzenia z Eleanor, a i Mike zostaje zajęty przez Jordana, więc pozostaje mi wciąż siedzieć ze Styles'em. Uch...

Wyciągam telefon i sprawdzam aktualności na Instagramie lajkując i komentując dodatkowo zdjęcia znajomych z Los Angeles. Clice beszta Harry'ego za spóźnienie i on widząc wolne siedzenia koło mnie siada z szerokim uśmiechem na twarzy.

-Co tam Ky?- pyta, na co nie przestaję robić tego, co robiłam przez ostatnie kilka minut.

-Nic.- odpowiadam zdawkowo i odchrząkam komentując zdjęcie Hails. Harry milknie na chwilę cały czas na mnie patrząc, mam nadzieję, że nie wie o co chodzi, bo nie chce, by czuł, że jestem zazdrosna i się poczuł.

-Wyspałaś się?- pyta po chwili.

-Tak, dziś wyjątkowo.- mówię szybko.

-Beze mnie spało ci się wyjątkowo?- unosi brwi, chce obrócić wszystko w żart.

-Tak.- odpowiadam. Harry obraca się dookoła sprawdzając, co robią ludzie i przybliża się do mnie kładąc rękę na moim udzie, a raczej wyżej.

-Kochanie, chyba nie jesteś zazdrosna o tę dziewczynę z hotelu?- pyta mnie do ucha, na co zbyt szybko odpowiadam: „Nie." Harry momentalnie chichocze pod nosem i kręci głową, nie przestaje się śmiać, co zaczyna mnie poważnie irytować.

-Nie wiem, co w tym takiego śmiesznego...- mówię w końcu, bo nie wytrzymuję.

-Co w tym śmiesznego?- pyta Hazz.- Jesteś przezabawna...- mówi mi na ucho.

-Wypchaj się.- mówię pod nosem, na co rezygnuję z twardej miny wiedząc już, że on wie, że jestem/byłam zazdrosna.

-To dziewczyna, która była na wymianie 3 lata temu w mojej starej klasie, miałem z nią projekt wtedy i dzięki niej zdałem u Bloom'a.

-Za to odwdzięczyłeś jej się niezłym seksem, hm?- krzyżuję ręce na piersiach i patrzę w szybę. Harry na moje słowa parska śmiechem i przybliża się do mnie palcami dotykając guzika od moich spodni i nagiego brzucha.

-Nie, kochanie, jest lesbijką...- obracam wzrok na niego i patrzę na niego jak na debila.

-Jeśli tymi słowami chcesz, żebym nie była zła na ciebie, to właśnie sprawiłeś, że będzie jeszcze gorzej.- mówię pewnie, na co Harry ujmuje moją dłoń i przykłada ją sobie do serca.

-Nigdy cię nie okłamałem.- mówi i coś we mnie pęka. Wzdycham cicho i zabieram dłoń z jego torsu. On przysuwa się do mnie i całuje mnie w policzek.

-To słodkie, że jesteś o mnie zazdrosna...- mówi mi do ucha, na co lekko się uśmiecham. Nie umiem być na niego zła.

-Muszę cię trzymać przy sobie, bo z tobą uprawia się najlepszy seks...- mówię cicho cytując jego słowa, a Hazz się uśmiecha szeroko.

-Cieszę się, że wzięłaś to sobie do serca...- mówi i splata nasze palce na dłoni.

Z wejściem do Luwru z powrotem staję się pełna szczęścia. Eleanor ekscytuje się równie mocno, a profesor Clice uśmiecha się widząc nasze zaangażowanie w sztukę. Harry mówi mi, że cały dzień w Luwrze spędzam z nim, znaczy on ze mną, bo to ja mam mu o wszystkim opowiadać.

-Nie jestem wszechwiedzącym przewodnikiem Harry...- mówię mu, na co on macha ręką.

-Ale wiesz więcej ode mnie.- mówi, uśmiecham się szeroko i pokazuję mu drogę, którą pójdziemy, czyli przeciwną od kierunku wycieczek.

-Chodź...- łapię go za dłoń, widząc, że wokół nas nie ma nikogo z naszego otoczenia.

(...)

Harry

Spoglądam na jej zaszklone oczy i niedowierzam. Ma lekko otwarte usta i trzyma przy nich dłoń w geście zachwytu. Nie wiedziałem, że widząc obraz tak można.

-Jest taka piękna...- mówi cicho.- Tak wyjątkowa...- mówi.- Te pociągnięcia pędzlem, majstersztyk.

Spoglądam na kobietę namalowaną przez da Vinciego i marszczę się lekko, bo Mona Lisa wcale nie jest piękna.

-Kylie ona jest strasznie sztywna.- mówię.

-A co chciałbyś, żeby ci zaczęła tańczyć?- pyta mnie ironicznie. Zamykam się.

Kylie robi parę zdjęć i opowiada mi ciekawostki o sposobie patrzenia na obraz i innym widzeniu go pod różnymi kątami. Przy samej Mona Lisie spędzamy około 30 minut i Ky nie może się oderwać od dzieła, więc można trochę powiedzieć, że używam siły. Tylko, że niedaleko znajduje się obraz, jak przeczytałem: "Narodziny Wenus" i Kylie znów jest w transie. Mówi mi wszystko o tym obrazie, a ja jedynie zauważam fajne cycki postaci na pierwszym planie, gdy mówię to mojej przyjaciółce, stwierdza, że to jest żałosne. Ech... Przynajmniej to jedno rozumiem.

*****
Wieść o śmierci ojczyma Harry'ego wbiła mnie w fotel. Coś okropnego...
Może rozdział Wam poprawi humor... Dajcie znać!♡

Pokračovat ve čtení

Mohlo by se ti líbit

65K 1.5K 43
Co by było gdyby Hailie zgodziła się wyjść za Adrien podczas tej pamiętnej kolacji?
6.2K 208 25
Życie Hailie z rówieśnikami w szkole układa się wspaniale, ma ona kochającą mame i babcie u których zawsze może liczyć na wsparcie. Pewnego dnia wszy...
11.8K 587 19
Bo takie "zing" zdarza się tylko raz... w większości to jest FLUFF, lecz wystąpują wrażliwe tematy, te rozdziały będą oznaczone ! BRAK scen 18+, mogą...
47.8K 1.8K 108
⚠️!!‼️Zaburzenia odżywiania, przekleństwa, przemoc, ataki paniki, sceny 18+ ‼️!!⚠️ Siostra Karola, o której praktycznie nikt nie wie. Mieszka w Angli...