Adrien
- Kłamiesz. - odpowiedziała niemalże natychmiastowo.
- Skądże. - zaprzeczyłem.
- Mnie nie oszukasz, Agreste. - powiedziała, zbliżając się do mnie niemiłosiernie blisko.
- No dobra! - powiedziałem, poddając się, na co ona uśmiechnęła się triumfalnie i oddaliła.
- Więc w czym rzecz?
- Po prostu... ja... - patrzyłem się na nią nieobecnym wzrokiem, próbując wymówić choć jedno słowo.
Wprawdzie nie wiedziałem co jej powiedzieć. Prawdę? Tą bolesną prawdę, mówiącą o zabójstwie, zdradzie, ucieczce i tchórzostwie? Nie mogłem... Nie zrozumiałaby. Nikt nie zrozumie.
Westchnęła, opadając na łóżko.
- Czyli mi nie powiesz...
- Wybacz, Diane. Ja... ja nie umiem.
- Nie ośmieszaj się. - powiedziała stanowczo, na co ja lekko się zdziwiłem. - Każdy ma swoje problemy, nawet ja.
- Ty? Niby jakie?
- O dziwo nie mam życia usłanego różami. Czasami były chwilę trudne, w których nie chciałam żyć, a czasem było jak w najpiękniejszym śnie.
- Sny to kłamstwa... - westchnąłem.
- Ale w snach można przenieść się do krain nieistniejących. Można spotkać osoby, których już dawno z nami nie ma. Można... można wszystko! - mówiła to z taką radością, jakby dostała nowe buty.
- Mylisz się. - odpowiedziałem niewzruszony.
- Hę?
- Sny to zdradzieckie zjawy, które w niczym Ci nie pomogą. Zatruwają tylko życie, uświadamiając nam, że wszystko jest dobrze. A tak naprawdę wszystko się wali.
- Może one Ci nie mogą, lecz... - zawahała się chwilę. - Ja Ci pomogę.
Po chwilowym zdezorientowaniu, odpowiedziałem :
- Niby jak?
- Nie wiem. Najpierw muszę dowiedzieć się co się stało, a dopiero później rozwiązywać problem.
Ponownie miałem mętlik w głowie...
Powiedzieć jej prawdę? A może skłamać i... i cieszyć się, że dziewczyna się nabrała? A może zwyczajnie rozpłaczę się jak dziecko i po kłopocie?
- Ja... Po prostu... Nie umiem.
- Nie umiesz czego?
- Żyć. Żyć bez niej. - wytłumaczyłem, ledwo hamując łzy. - Za każdym razem, gdy pomyślę o czymś, wszystkie chwile z nią przypominają mi się. Po prostu Déjà vu, które przychodzi ze zdwojoną siłą... Chwile, które były najgorsze, wracają... Nie chcą odejść. - złapałem się za głowę. - Zabijają mnie od środka.
- Była aż tak ważna?
- Tak. - westchnąłem. - Zastępowała mi ojca, matkę... których jako takich nie miałem. A teraz? Teraz nie mam nikogo. Jestem sam.
- Nie jesteś sam. - zaprzeczyła. - Masz przecież przyjaciół.
- Przyjaciół? - zapytałem. - Chodzi Ci o te zdradzieckie osoby, które, dowiedziawszy się o tym, co zrobiłem, stchórzyły i mnie wyśmiały?! Te, które chciały, bym umarł?! O NICH CI CHODZI?! - krzyczałem desperacko.
- Nie, Adrien. Oni nie są twoimi przyjaciółmi. - potwierdziła. - W tej chwili mam na myśli siebie. Jestem twoją przyjaciółką, czyż nie?
- Nie wiem... - westchnąłem, uspokoiwszy się. - Niczego już nie wiem...
- Więc wiedz, że nigdy Cię nie zostawię i pomogę Ci wydostać się z tego bagna.
- Nie musisz się nade mną litować, Diane... - westchnąłem, na co ona przewróciła oczami i mnie przytuliła.
- Nie lituję się. - powiedziała, nadal ściskając oszołomionego mnie.
Zacząłem łkać.
Diane, która przytuliła mnie była... taka ciepła. Zupełnie jak Marinette...
- Mariś?...
- Tak?
- C-czy... nie obrazisz się, jeżeli będę tak leżał wtulony w Ciebie i będę płakał?
- Jasne, że nie.
Zdarzenie sprzed kilku dni, miesięcy, a może lat? Już straciłem rachubę czasu...
Zdarzenie to, tak zwyczajne, powoduje tyle emocji. Miłych i złych.
- Wczoraj - chcę umrzeć... Dzisiaj - chcę umrzeć... Jutro - chcę umrzeć... - powiedziałem, połykając łzy.
- Tak, a za tydzień idziemy na zakupy.
- C-co...?
- No ,,Wczoraj - chcę umrzeć... Dzisiaj - chcę umrzeć... Jutro - chcę umrzeć...", a za tydzień to na zakupy. - zażartowała, na co moje kąciki ust lekko powędrowały ku górze.
- Diane...
- Tak?
- Dz-dziękuję... - powiedziałem, na co dziewczyna zdziwiła się.
- Za co?
- Za to, że jesteś...
Élise
Czuję moc, narastającą z dnia na dzień.
W każdej chwili może zaatakować.
Spodziewać mogę się niemalże wszystkiego.
Muszę ostrzec Adriena...
Do tego jeszcze ten faflok.
Czy on musiał dołączyć do złej strony?!
Czemu nie do nas?!
Przecież on...
On mnie nienawidzi...
Nie uratuję go już.
Chyba, że...
- Adrien! - krzyknęłam uradowana i wstałam z fotela, na którym aktualnie siedziałam.
Postanowiłam, że od razu porozmawiam z blondasem w tej sprawie. Ona nie może czekać!
Zaczęłam iść w stronę drzwi, aż tu nagle z metalowej puszki, zwanej potocznie jako telefon, wydobyła się muzyka, co oznaczało, że ktoś do mnie dzwoni. Ujrzawszy nieznany numer, odłożyłam przedmiot i machnęłam ręką.
- To poczeka! - i ruszyłam ,,ku przygodzie".
Gdy szłam korytarzem, zauważyłam tego przystojniaka spod apartamentu numer 16, ale go zignorowałam, bo wiedziałam, że to też może poczekać.
Po chwili spotkałam kolejnego mężczyznę, tym razem on mnie zatrzymał :
- Dzień dobry Pani Smith! - powiedział.
- Do widzenia! Śpieszę się! - odpowiedziałam i szłam dalej.
Wreszcie dotarłam do mojego upragnionego celu i bez pukania, wparowałam do pomieszczenia. To co zobaczyłam, przekroczyło wszystkie granice...
- DIANE! PRZESTAŃ KARMIĆ TEGO KUNDLA MOIMI CIASTKAMI! - krzyknęłam, na co Adrien zaśmiał się.
Dziewczyna, przestraszona moim gniewem, od razu zaprzestała karmienie psa, a ja nieco się uspokoiłam.
- Adrien, mam do Ciebie sprawę. - oznajmiłam, na co chłopak zdziwił się.
×××
PRZECZYTAJ CAŁĄ NOTKĘ, PROSZĘ
Ahoj, hej, witajcie (czy co tam jeszcze) w dwunastym rozdziale!
Mam nadzieję, że ujdzie.
A więc...
wracam do specjalu na 100 obserwujących.
Postanowiłam, że zrobię (znów) Q&A.
Tym razem mam nadzieję, że będzie więcej pytań ;w;
Pytania mogą być do mnie jak i do postaci z WSZYSTKICH MOICH KSIĄŻEK.
Odp będą w tej książce, bo tutaj jest największa aktywność.
Nie obiecuję, że odpowiem na wszystkie pytania xd
WINC W KOMENTARZACH ZADAWAJCIE PYTANIA :') (będę czekać na nie tak z tydzień)
Pytania co do rozdziału :
1. Kim jest tajemnicza postać, która nienawidzi Pani Smith?
2. Czy Adrien i Diane są naprawdę przyjaciółmi? Może coś mniej/więcej?
3. Jaką moc wyczuwa Pani Smith?
Czekam na odp
Szantaż :
30 gwiazdek + 50 komentarzy = NEXT
To chyba tyle
baj~
~Bogdan
ZAPOMNIAŁAM!
Kilka (chyba) tygodni temu dostałam pikny rysek od psze pani AmyAgreste9779 :3
Jeszcze raz dziękuję, ziemniaczqu! ^-^
A oto pan Lełoś :
Obrócone, bo... bo tak.
Zła jakość, bo... bo tak.
Kacam całym serduszkiem, ok ;_;
To jest takie aww ;_;
*teraz załamka, bo porównując mój rysek Lełosia, jestem beztalenciem*
^jak ktoś chce to też może narysować BB) dam lizaka BBBB)^
I teraz to tyle
bye x2