F R I E N D S

By lioxrpn

66.8K 3.7K 593

-Syriusz Black- przedstawił się chłopak, ukazując przy tym swoje białe zęby. -Madison Ocean-podała rękę dziew... More

Prolog
Zaraz puszczę pawia
To nie fair, oszukiwaliście!
A kiedy my nie wpadamy w kłopoty?
Nigdy nie mów nigdy
Luniek nie baw się w swatkę, co?
Przypominam ci, że mówimy tutaj o Lily i Jamesie. Oni się NIE NA WI DZĄ.
Co ja robię ze swoim życiem?
Piwa to bym się teraz napił
Oczywiście, że nas stąd nie wywalą
Co na Merlina rymuje się ze słowem Lily?
Oj skarbie do Elvisa jeszcze ci daleko
Chyba się zakochałem
Black, dupa cię już boli?
Czy ty się ślinisz?
Słuchaj Potter, podobasz mi się i co z tego, że jesteś debilem
Oho nadchodzi ruda furia
Masz ADHD?
Tajemnica Huncwota
Kimkolwiek jesteś, WYNOCHA!!!
Coś czuję, że nasz Rogaś zaraz ucierpi...
Luniek, ty podła bestio
Kłopoty w raju?
Przyjaciółmi, huh?
Evans też jest niczego sobie, a jakoś do niej nie zarywam
Ja tu tylko sprzątam
Tak właściwie, to jego mama lubi cię bardziej niż nas
Zostaliśmy sami, amigo
Jak nie znajdziemy sobie nikogo do trzydziestki to pobierzemy się
Od zawsze wiedziałam, że jesteś idiotą
"Blythe, Charlson, Rosier"
Myślicie, że mógłbym jej się oświadczyć jeszcze w Hogwarcie?
Trois mousquetaires
Rozwalił się, jak żaba na liściu
Państwo Black gotowi do gry?
Któreś z was wie jak obsłużyć piekarnik?
Ale możesz pomóc mi się ubrać
Chyba na mnie lecisz...znaczy ja... ja lecę na ciebie
Ja pierdole, Syriusz zamknij się
Słuchaj Potter...
Można wiedzieć co ty od tygodnia odpierdalasz, Evans?
Idę zabić pewnego egoistycznego kutasa!
Ruszaj się Romeo, trzeba odzyskać twoją Julię
Kwestia przedyskutowania
Sorry, Evans. Sprawy wyższej wagi
Zasługujesz na cały pieprzony świat, Remusie Johnie Lupinie
Zabijam was wzrokiem, wy skurwysyny!
Nie miło, Ocean
Lily bierzemy rozwód, ja nie dam rady!
Och, Jamie, Jamie. Ty chyba naprawdę nie myślisz.
Uparty kozioł
łaskawie ucisz się, bo tu nie chodzi o ciebie

Leży nieprzytomny w Świętym Mungu.

740 44 13
By lioxrpn

Syriusz krzątał się po kuchni od niespełna godziny, sprawiając, że każdy garnek niefortunnie spadał na ziemię. Klął przy tym za każdym razem. W końcu westchnął ciężko i przetarł twarz dłońmi. Nie spał całą noc. Miał dość swoich myśli. Miał dość tej całej sytuacji. Jedyne czego pragnął to wrócić do czasów, gdy ich jedynym zmartwieniem była McGonagall.

Syriusz Orion Black wpadł na świetny pomysł.

Wbiegł szybko po schodach i skręcił w korytarz, gdzie znajdywały się pokoje jego przyjaciół. Na pierwszy ogień wziął Lily i James'a. Uchylił delikatnie drzwi i przyjrzał się, jak para spokojnie śpi.

—Uroczo —stwierdził kwaśno, po czym wziął rozbieg i skoczył centralnie na nich. Okularnik zerwał się gwałtownie zwalając rudowłosą z łóżka. Stanął na baczność ustawiając ręce w wojowniczej pozycji. Miał całkowicie rozczochrane włosy i patrzył nieobecnie na ścianę zamiast Syriusza.

—Black przysięgam, że jak nie masz dobrego, i mam na myśli naprawdę dobrego, wytłumaczenia na swój debilny czyn, to radzę ci uciekać— odezwała się przeraźliwie cicho.

—Za pięć minut na dole, kochaneczki— wyśpiewał melodyjnie, po czym trzepnął bruneta w tył głowy i uciekł do pokoju Remus'a.

Zatrzasnął drzwi i rzucił okiem w stronę łóżka. Przyjaciel leżał skulony w kłębek na środku dużego łóżka z przyciśniętą poduszką do twarzy. Przekrzywił głowę i zastanowił się, jak go obudzić. W końcu zdecydował się na zwykłe potrząśnięcie, ponieważ Remus był zbyt delikatny na bombę w postaci Syriusza Black'a.

—Hej, Remus.

Potrząsnął nim delikatnie, jednak przyjaciel nie zareagował. Powtórzył to kilka razy aż w końcu stracił cierpliwość i włożył oblizany palec do ucha blondyna.

—Nie ma słów, które opiszą, jak bardzo nienawidzę cię w tym momencie—wymamrotał podnosząc się do pozycji siedzącej.

—Za pięć minut na dole —wyszczerzył się, po czym skierował się do własnej sypialni, gdzie leżała Ocean.

Delikatnie położył się obok niej i chuchnął jej w twarz. Dziewczyna odkręciła się w drugą stroną. Przeturlał ją, aby była twarzą do niego.

—Ocean, słońce wstawaj— mruknął cicho, wpatrując się w jej spokojną twarz. Zmarszczyła brwi, ale się nie ruszyła. Dobrze wiedział, że już nie spała. —No weź się nie wygłupiaj—zaśmiał się trącając ją łokciem, po czym przeturlał się na plecy.

—Co mnie zdradziło, szanowny panie Black?— mruknęła sennie, przecierając oczy.

—Trochę cię znam, nie?— spojrzał na nią z ukosu — Poza tym, jak śpisz to się tyle nie ruszasz.

—Wiesz, że jak ty nie śpisz to nie znaczy, że cały dom również nie może spać?— zapytała zrzędliwie.

—Nie, jeśli mam super pomysł—poklepał ją po nodze, po czym skierował się do drzwi— Za pięć minut na dole.

Usłyszał jej głośny jęk i uśmiechnął się sam do siebie.

—Jeszcze się szczerzy sam do siebie, idiota— burknął Remus mijając go.

...

Cała piątka siedziała przy stole w Dziurawym Kotle. Kelnerka przyniosła każdemu po kawałku ciasta dyniowego i szklance zimnej lemoniady. Pomimo, że była dosyć wczesna godzina na ulicach było pełno ludzi. Nic dziwnego zresztą. Była sobota, słońce świeciło, a w pubie miał się odbyć koncert słynnego zespołu. Każdy czarodziej i czarodziejka z Londynu wyszli z domów, aby ujrzeć swoich idoli i skorzystać z ostatnich dni wakacji. Jednym z nich był Peter Pettigrew. Rudowłosa ujrzawszy przyjaciela pomachała mu z szerokim uśmiechem. Już po chwili blondyn siedział przy stole, ściśnięty między Madison i Syriuszem.

—Od kiedy tu są takie tłumy? —wydyszał, po czym upił łyk najbliższej lemoniady. Syriusz szybko przechwycił swój napój i odstawił go na drugi koniec stolika z krzywym uśmiechem. Brunetka machnęła ręką w stronę baru i zamówiła kolejną szklankę.

—To wszystko przez ten koncert —mruknął Lupin ze wzrokiem wbitym w kawałek ciasta. Nadal był wkurzony za poranna pobudkę Syriusza. Cała piątka spojrzała na niego w tym samym czasie.

—Jaki koncert?

—Nie znam zespołu, Czarne Pająki chyba?

—Czarne wdowy, ciołku —Syriusz uśmiechnął się szeroko widząc dezorientacje przyjaciela.

—Czy tylko ja ich nie znam? —brunetka zmarszczyła delikatnie brwi patrząc na pozostałych.

Wyglądało na to, że tylko Syriusz ich zna. —Skąd ty ich właściwie znasz?

—Po pierwsze to są one —rozciągnął się na krześle, patrząc centralnie na dziewczynę —Trójka dziewczyn. Cecilia Darkwood, Mary Dravski i Cherry Duglas.

Pozostali patrzyli na niego, jakby wyrosły mu rogi. Nawet Remus, który do tej pory umyślnie go ignorował.

—Ale skąd TY ich znasz? —Potter wytknął go palcem, powtarzając pytanie Maddie.

—Ulubiony zespół Regulusa —wyrzucił na jednym wdechu —Całe dzieciństwo mi o nich trąbił, dosłownie non stop —zaśmiał się krótko, a jego oczy zaszły mgłą.

—Tak myślałam, że skądś kojarzę tą nazwę —mruknęła cicho Ocean, po czym niepewnie położyła dłoń na jego kolanie, ściskając delikatnie. Było to dosyć kłopotliwe zważając, że między nimi siedział Peter.

—Myślisz, że będzie tutaj? —zapytał go Remus.

—Prawdopodobnie tak —westchnął ciężko, kręcąc głową —O ile jeszcze ich słucha. Nie wiem, dawno z nim nie rozmawiałem—wzruszył ramionami.

—To są one? —rudowłosa wskazała palcem na trójkę kobiet, które właśnie weszły na scenę. Chociaż były koło czterdziestki, zdecydowanie tak nie wyglądały. Każdy czarodziej oglądał się za nimi, a nawet paręnaście czarownic. Wybuchła wielka wrzawa i nic nie było słychać. Każdy przepychał się, aby być jak najbliżej sceny.

Przez gwar nikt nawet nie zauważył wychodzącego z baru Regulusa Black'a. Jedynie Ocean dostrzegła jego ciemną czuprynę z za okna, jednak nie zdążyła nawet nic powiedzieć, bo po chwili wszyscy leżeli na podłodze.

Wielki huk przewalił wszystkich na ziemię. Wybuchło zamieszanie, każdy próbował się wydostać stąd, jak najszybciej. Co chwila ktoś znikał, ludzie deptali po sobie i przepychali się. Czarne wdowy zostały wyprowadzone przez ochroniarzy, a parę osób leżało nieprzytomnych na posadzce.

Syriusz, jako pierwszy podniósł się i wytężył wzrok szukając brunetki. Jak tylko ją dostrzegł doskoczył do niej w jednej chwili i pomógł wstać. James nieprzytomnym wzrokiem szukał rudowłosej, która już dawno miotała zaklęciami w przeciwników.

—Śmierciożercy —szepnął Black, dostrzegając czarne sylwetki.

—Co za uparta idiotka! —okularnik zaklął siarczyście po czym pobiegł w stronę dziewczyny razem z czarnowłosym.

Ocean przeszukiwała tłum wzrokiem szukając Remusa i Peter'a, jednak nigdzie nie mogła ich znaleźć, dlatego po chwili była u boku chłopaków.

—Nigdzie nie mogę znaleźć chłopaków! —jednak nikt jej nie usłyszał, byli zbyt pochłonięci nierówną walką —Syriusz, nigdzie nie ma Remusa i Peter'a! —wydarła mu się prostu do ucha łapiąc za ramię. Spojrzała na niego przestraszonym wzrokiem, wbijając palce w jego nadgarstek. To dopiero wybudziło go z transu. Przeszukał wzrokiem tłum i zaklął pod nosem.

—Wynośmy się stąd...TERAZ! —wrzasnął do pozostałych, po czym objął cała trójkę i teleportował z powrotem do domu.

—Oszalałeś?! Co z Remus'em i Pet... —ale zanim brunetka mogła skończyć jego już nie było —Powtarzam...CZY ON OSZALAŁ?! —odwróciła się w stronę James'a i Lily. Dziewczyna była cała czerwona na twarzy i miała szkliste oczy.

—Powinnyśmy tam być —szepnęła —Powinnyśmy pomóc tym ludziom. Nie może nam tego odebrać. To zwyczajnie samolubne —mówiła coraz bardziej wciekłym tonem.

—Samolubne było twoje zachowanie Lily! —wypalił Potter odwracając się w jej stronę —Mogło ci się coś stać, do cholery, a my nawet byśmy o tym nie wiedzieli. Nie robi się tak.

—Co miałam w takim razie zrobić? Patrzeć, jak reszta tych ludzi zostaje zabita? Siedzieć pod stołem i czekać aż mnie ktoś zabije? —odparowała, krzyżując ramiona na piersi —Co twoim zdaniem miałam zrobić, huh?

—Idiotko ruszyłaś tam bez żadnego wsparcia! To jakbyś dosłownie weszła w gniazdo os...

—James ma rację, Lily. Mogło ci się coś stać —odezwała się po chwili Ocean, przygryzając kciuka. Za bardzo martwiła się o Syriusza, aby słuchać ich głupiej kłótni. Powinna tam być z nim do cholery. Jeśli mu się coś stanie...

Zesztywniała i zapatrzyła się w jeden punkt, całkowicie tracąc kontakt z rzeczywistością. W jej głowie pojawiła się bardzo czarna myśl, przez którą jedna samotna łza spłynęła jej po policzku. Dopiero dotyk rudowłosej wyrwał ją z wizji.

—Lily wszystko w porządku? Twoje oczy one... —zaczęła delikatnie, jednak dziewczyna jej przerwała.

—Były złote? —spojrzała na nich nieobecnym wzorkiem —Cholera jasne, nie teraz, proszę nie teraz —szeptała sama do siebie, chodząc w kółko. Po chwili wbiegła na górę po schodach, skręcając do pokoju Syriusza. Chwyciła jego miotłę i zbiegła w jednej chwili. Zanim jednak zdążyła otworzyć drzwi, James zablokował je własnym ciałem.

—Nigdzie się nie wybierasz. Słyszysz? —spojrzał jej głęboko w oczy —Łapa mi zaufał. Nie mogę cię wypuścić. Tam jest niebezpiecznie.

—James on tam jest sam! Zupełnie sam —próbowała przepchnąć się w stronę wyjścia, jednak chłopak wzmocnił uścisk na jej ramionach —Nie potrzebuję opieki! Dam radę sama, nie zostawię go.

—Przykro mi, Mads. Nie mogę tego zrobić.

Brunetka uderzyła z całej siły w ścianę, tłumiąc krzyk bezradności. Okularnik oparł się mocniej o drzwi patrząc na obie zdenerwowane dziewczyny i martwiąc się o resztę swoich przyjaciół. Najlepiej sam by tam wrócił i mu pomógł, jednak obiecał. Obiecał, że się nimi zajmie, a gdyby tylko wyszedł obie by poszły za nim, a na to nie mógł pozwolić. Żadnego z nich nie powinno tam być, do cholery.

W tym samym czasie Syriusz Black biegał po całym miasteczku miotając zaklęciami i szukając swoich przyjaciół. Czuł coraz większe zdenerwowanie, ale i dziwną adrenalinę. Dobrze wiedział, że Madison mu tego nie wybaczy. Lily zresztą też. Rudowłosa najprawdopodobniej przyłoży mu na miejscu, jak tylko wróci z powrotem. Uparta wiedźma.

Potknął się o coś i runął na ziemię. Spojrzał w dół i gwałtownie się odsunął. Na ziemi leżał jego przyjaciel...

Remus był całkowicie nieprzytomny. Ze złamaną różdżką obok siebie i złamanym nosem, z którego do tej pory lała się krew.

Na samym początku jedynie się na niego patrzył, po czym zerwał się na równe nogi i chwycił go za rękę. Zaryzykował teleportację, chociaż nie wiedział w jakim chłopak był stanie. Przeniósł go do Świętego Munga i wszedł na oddział podtrzymując go na ramieniu. Wydarł się na uzdrowicielkę, która od razu pomogła przenieść go na posłanie i już po chwili zajęła się nieprzytomnym chłopakiem. Z powrotem wrócił do miasta, ale nigdzie nie mógł znaleźć Peter'a, mimo, że przeszukał całe miasteczko i oberwał paroma zaklęciami, w czym jedno złamało mu rękę. Krew leciała mu z czoła, cieknąc na koszulkę. Czuł ogromne zmęczenie w całym ciele, jednak nie poddawał się. W końcu dostrzegł go całego i zdrowego po drugiej stronie ulicy. Podbiegł do niego i chwycił za ramię, a już po chwili byli w domu razem z resztą.

Cała trójka spojrzała w jego stronę i kiedy już mieli zasypywać go pytaniami, odezwał się ciężkim głosem.

—Remus jest ranny. Bardzo ranny. Leży nieprzytomny w Świętym Mungu.

Objął całą czwórkę i teleportował ich ostatni raz, po czym zemdlał na miejscu podtrzymany przez Potter'a i Pettigrew.

Ocean wplotła palce we włosy i przejechała nimi po całej długości szepcąc pod nosem.

—Co się do cholery dzieje?

°°°
I'M SORRY!!
ja...ja nawet nie mam usprawiedliwienia

Continue Reading

You'll Also Like

10.5K 539 18
Bo takie "zing" zdarza się tylko raz... w większości to jest FLUFF, lecz wystąpują wrażliwe tematy, te rozdziały będą oznaczone ! BRAK scen 18+, mogą...
36.1K 1.4K 37
Maddie Monet, najstarsza z córek Camdena Monet zostaje rozdzielona z braćmi na kilka lat. Bliźniaczka Tony'ego i Shane'a odnajduje się w swoim nowym...
103K 7.8K 52
Edgar to młody chłopak z toną problemów na głowie. Dla swojej siostry starał się walczyć z chęcią skończenia tego. Niestety pragnienia wzięły górę. ...
16.7K 994 40
Faktem było to, że Synowie Garmadona stanowili prawdziwe niebezpieczeństwo dla Ninjago i jego mieszkańców. Choć Ninja robili wszystko, żeby powstrzym...