Przypominam ci, że mówimy tutaj o Lily i Jamesie. Oni się NIE NA WI DZĄ.

1.7K 89 3
                                    

Dni w Hogwarcie mijały spokojnie, nauczyciele już dawno wrócili do starych nawyków i uczniowie wpadli w wir pracy. Zbliżał się październik, a co za tym idzie święto Duchów.

-Nie wierzę, jego to już do reszty porąbało czy jak?- oburzył się Syriusz- ESEJ...NA JUTRO...NA 2 ROLKI PERGAMINU!!!- wydarł się.

-Przypomnij mi najdroższy przyjacielu dlaczego on właściwie to został?- zapytała podirytowana dziewczyna.

-Ej, to nie moja wina, że James nie potrafi odróżniać kolorów- skrzyżował ręce.

-Syriusz, do cholery jasnej, daliście mu cholerne cukierki ze sklepu Zonka!!! I TO DO TEGO TE, KTÓRE POWODUJĄ PRYSZCZE NA CAŁEJ TWARZY PRZEZ NAJBLIŻSZE DWA TYGODNIE!- wybuchła brunetka.

-To wszystko jego wina- odezwali się oboje w tym samym czasie wskazując na siebie. Remus zaczął się podśmiewywać pod nosem, natomiast Ocean jedynie załamała ręce.

-Nie wytrzymam z tymi idiotami- powiedziała w końcu. Streszczając cała historię, James z Syriuszem chcieli przeprosić pana Binsa- nauczyciela historii magii- za ostatni wybryk (na ostatniej lekcji chłopakom wypadły łajnobomby, które wybuchły i zasmrodziły całą klasę przez co mężczyzna zmuszony był do odwołania lekcji). Mieli zamiar poczęstować go swoimi ulubionymi cukierkami, pożyczonymi od Petera. Niestety James był na tyle nierozważny i głupi, żeby pomylić je z specjalnymi cukierkami ze sklepu Zonka. Nauczyciel przyjął przeprosiny i wziął jedną słodycz do buzi. Nie minęła chwila, a na jego pomarszczonej twarzy zaczęły pojawiać się paskudne, wielki i zielone pryszcze, niektóre nawet zaczęły wybuchać. Zanim profesor opuścił salę, z zamiarem udania się do skrzydła szpitalnego, zdążył jedynie wkleić chłopakom po szlabanie. Mieli zgłosić się po zajęciach do Filcha, żeby ten wyznaczył im zasłużoną karę. Chociaż zrobili to nieplanowanie to jednak bardzo śmieszyła ich ta akcja.

Przyjaciele kierowali się do Wielkiej Sali na obiad. Syriusz z Maddie dyskutowali o ich najbliższym zakładzie. Musieli dokładnie ustalić zasady.

-No nie wiem Syriusz, jesteś pewny?

-Oh proszę cię Mads, tyle czasu wystarczy.

-Przypominam ci, że mówimy tutaj o Lily i Jamesie. Oni się NIE NA WI DZĄ.

-Daj spokój my nie damy rady? Przecież to nie może być takie trudne.

-Masz rację uda nam się, tylko podzielmy role. Ja szepnę dobre słówko o Rogaczu naszej rudej przyjaciółce, a ty dopilnujesz, aby Potter przestał być idiotą- uśmiechnęła się wrednie.

-Czemu ja zawsze dostaję najtrudniejsze zadania? To niesprawiedliwe- obruszył się.

James zaczepiał Remusa opowiadając mu o najbliższym meczu quiddicha, wplatał dużo różnych historyjek przez co chłopak co chwilę uśmiechał się rozbawiony.

-Mówię ci stary, jak byłem mały i pierwszy raz wsiadłem na miotłę to wpadłem centralnie w drzewo. Tak zaczęła sie moja przygoda z tym cudownym sportem- rozmarzył się brunet- Pamiętam minę mojej mamy, gdy przyszedłem do domu z ptasim gniazdem na głowie, złamaną ręką i połamana miotłą. Już chyba wolałbym drugi raz walnąć w to drzewo niż znowu przeżyć ten jej wzrok- wzdrygnął się.

Peter zagubił się gdzieś po drodze. Byli już przed wielką salą, kiedy okularnik zaczął wymachiwać złotym zniczem przed nosem Lupina. Chłopak nie mógł wybrać gorszego momentu. W ich stronę zbliżała się rudowłosa gryfonka, która jak tylko zobaczyła chłopaka już układała w głowie jak opierdzieli tego ziidiociałego bruneta.

-Z tym cudeńkiem-tu pocałował małą kuleczkę- nigdy się nie nudzę i będę... o co ci chodzi? czemu tak dziwnie...-podążył za wzrokiem Remusa i jego oczom ukazała się wściekła twarz rudowłosej. Gdyby jej wzrok mógł zabijać chłopak dawno leżałby martwy. Chłopak wrzasnął i złapał się za serce.

-Lilka kochanie tu moje- zaczął zestresowany chłopak.

-O nie żadne kochanie, co to ma być?- wskazała na złoty przedmiot w jego dłoni.

- A to?- zaśmiał się nerwowo chowając znicza za plecy- To nic, ja tylko tak sobie gadałem z Remusem prawda?- chłopak spojrzał błagalnie na przyjaciela.

-Oddawaj to natychmiast!- zdenerwowała się dziewczyna podążając w stronę Pottera, który widząc to zaczął się oddalać.

-Zabawnee, przypomniałem sobie, że ee muszę... muszę napisać esej na transmutację także- zaczął nerwowo chłopak wpadając przy okazji na Syriusza- Ten złapiemy się później?- spojrzał na Evans przez co potknął się o własne nogi, ale nadal nie przestał się oddalać.

-POTTER DO CHOLERY JASNEJ WRACAJ TU- krzyknęła dziewczyna. Dwójka zaczęła oddalać się od wielkiej sali, a towarzyszyły im najprzeróżniejsze krzyki, głównie należące do młodej gryfonki.

-Yyy może jednak przedłużmy ten czas do końca roku?- uśmiechnął się niewinnie Black zwracając się do Ocean. Podrapał się po głowię patrząc z wyczekiwaniem na dziewczynę.

-Ha mówiłam- uśmiechnęła się triumfalnie- Ale nas wpakowałam- uświadomiła sobie przez co jej mina diametralnie się zmieniła.

-To będzie ciężki rok- westchnął chłopak.

------------------------------------------------------------------------------------------------

lioxrpn

F R I E N D SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz