Nie miło, Ocean

748 62 41
                                    

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.



LAJKUJCIE I KOMENTUJCIE
LOVE YOU GUYS



Madison pov

–Po jaką cholerę potrzebna nam herbatka na uspokojenie? –odwróciłam się w jego stronę i jednocześnie ostrożnie wrzuciłam jabłka do koszyka.

–Na moje nerwy, abym z tobą jakoś wytrzymała –uśmiechnęłam się szeroko widząc, jak przewraca oczami.

–Nie miło, Ocean.

Byłam w szoku, jak bardzo naturalna była już ta sytuacja. Minęła już połowa lipca, a mieszkanie z Syriuszem okazało się być całkiem...interesujące. Mieliśmy szczęście, że jego wujek oddał mu dom, który był w pełni wyposażony, dzięki czemu nie musieliśmy martwić się umeblowaniem i od razu po powrocie z Hogwartu w nim zamieszkaliśmy. Nadal nie mogłam w to uwierzyć prawdę mówiąc. Wydawało mi się to takie nierealne. Brak rodziców, którzy każdego dnia krzywo patrzyli mi przez ramię był naprawdę wyzwalający.

Jeszcze tego samego dnia, którego przyjechaliśmy Syriusz, jako jedyny pełnoletni, przeteleportował nas to rezydencji moich rodziców, a dokładnie do mojego pokoju. Już poprzedniego dnia wspólnie ustaliliśmy, że powinniśmy to załatwić, jak najszybciej, bez żadnych problemów. Pospiesznie wrzucałam ubrania do walizki, uśmiechając się pod nosem. To naprawdę się dzieję.

Syriusz, w tym samym czasie, rozglądał się po korytarzu czy, aby przypadkiem nikogo nie ma w domu. Tym razem mieliśmy szczęście. Na moim starannie pościelonym łóżku położyłam list, z wyjaśnieniami. Na które prawdę mówiąc nie zasłużyli, jednak byłam pewna, że gdybym wyjechała bez żadnego znaku byłoby dużo gorzej. W końcu byłam ich jedynym dzieckiem.

Ta chwila była tak odległa od tego co się działo teraz. Stałam w sklepie z Syriuszem i wykłócałam się o to czy moja herbatka na nerwy jest mi naprawdę potrzebna, czy tylko chce go tym zdenerwować. Odpowiedź była naprawdę oczywista, jednak chłopak i tak wrzucił ją do koszyka. Uśmiechnęłam się zwycięsko i złapałam go za rękę, ciągnąc w stronę działo ze słodyczami.

–Remus przyjeżdża jutro, tak?

Mruknął twierdząco przeglądając się żelkom wszystkich smaków. Zakupy w mugolskim supermarkecie były chyba naszym najlepszym pomysłem.

–W takim razie to się nam przyda. – odparłam z uśmiechem, po czym wrzuciłam pięć różnych tabliczek czekolady do koszyka. Syriusz parsknął cicho, po czym wrzucił dwie paczki żelków, jego nowej miłości.

–Naprawdę jesteśmy teraz, jak rodzice tej bandy, co? – odparł beztrosko, zarzucając obejmując mnie ramieniem.

–Myślisz, że przegoniliśmy Lily i James'a? –spojrzałam na niego z dołu.

F R I E N D SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz