Tajemnica Huncwota

1.2K 68 5
                                    

-Wątpisz w moje możliwości Black?- zapytała zbliżając się do niego.

-A co jeśli tak?- zrobił to samo, dzieliły ich milimetry.
........................................................................................................................
Oboje czuli, że to jest ich moment. Byli tak blisko siebie, że ich oddechy się mieszały. Patrzyli sobie głęboko w oczy.
-Komu ciasta dyniowego?! - oczywiście ktoś musiał przerwać ten moment i był to nikt inny jak James Potter.
- Wybaczcie, że wam przerywany gołąbeczki- powiedział beztrosko, zjadając kolejny kawałek. Rzucił się na łóżko i zarechotał. Syriusz miał ochotę go zabić, w tym momencie. Siedząc na parapecie strzelił sobie face palma.
Podszedł to łóżka przyjaciela i strzelił go mocno w głowę.
-Auć! Do cholery, ty nie dostaniesz ciasta- powiedział obrażony. Syriusz jedynkę uśmiechnął się do niego sarkastycznie i wziął kawałek od Petera.
- Ty zdrajco!- wskazał na niego oskarżycielsko palcem. Peter uśmiechnął się zakłopotany.
-Ta zniewaga, krwi wymaga!- wykrzyknęli, w tym samym czasie.
Czarnowłosy przysiadł na łóżko przyjaciela i oparł się o jego nogi. Dziewczyna usiadła na komodzie obok Glizdogona.
- Łap Ocean!- powiedział okularnik z pełną buzią, rzucając jej spory kawałek.

-Dzięki Rogaś- uśmiechnęła się słodko, biorąc gryza.

- Jak tam z Lily?- poruszył zabawnie brwiami.

- Właśnie co tak krótko? Uciekła na twój widok?- zaśmiała się dziewczyna.

-Po pierwsze- podniósł palec- Auć Maddie, ranisz moje uczucia- położył rękę na sercu- Po drugie o co chodzi z Lily?- powiedział z pełną buzią.

-Kazałeś mi przekazać, że czekasz na nią na wieży astronomicznej!

-Nieee! Maddie, kazałem ci to powiedzieć jutro po śniadaniu!- wyrzucił ręce w górę.

-Stary, ona tam na ciebie czeka- powiedział powoli Syriusz.

-Biegnij, idioto!!- wykrzyknęli we trójkę. Gryfon wyleciał z dormitorium, jakby się paliło. W końcu czekała na niego dziewczyna i to nie byle jaka. Lily Evans była wyjątkowa.

-Jesteś pewna, że ci się uda?- zaśmiał się czarnowłosy.

-Spadaj, Syriusz- pokazała mu środkowy palec.

..................................................................................................

Chłopak biegł między korytarzami Hogwartu jak prawdziwy maratończyk. Nigdy w życiu nie śpieszył się, jak w tej chwili. Skręcił za ostatnim zakrętem, o mało nie wpadając na ścianę. Przeskakiwał po trzy schodki, co nie było dobrym pomysłem, bo na samym końcu, gdy ujrzał czuprynę dziewczyny, zaliczył spotkanie z podłogą. Jedno z tych bolesnych, zwracając uwagę dziewczyny.

Zwinął się z bólu, wypuścił głośno powietrze i złapał się za kolano.

-Choleraaaaa!!!- wyrzucił z siebie. Syknął cicho i próbował wstać.

-Wiesz co, Rogaś, straszna z ciebie kaleka- uśmiechnęła się rozbawiona, pomagając mu wstać.

-Dzięki, Lilka- powiedział sarkastycznie, podpierając się o nią.

Pomogła mu usiąść na schodku i obejrzała kolano. Znajdowała się na nim mała rana, z której powoli spływała czerwona ciecz.

-Za ciekawie to, to nie wygląda- powiedziała szczerze.

-Nie gadaj- sarknął, wypuszczając głośno powietrze- Przepraszam, po prostu to boli, w cholerę i jeszcze Maddie jest złym przekaźnikiem.

-Czyli nie chciałeś się ze mną spotkać?- podniosła jedną brew.

-Tak! To znaczy nie, nie do końca- tłumaczył się bezradnie- Maddie miała ci przekazać to jutro, jutro chciałem się z tobą spotkać i ci coś pokazać- spuścił głowę.

-Czyliii...nie chciałeś się ze mną spotkać, DZISIAJ- powiedział udając poważną, co spowodowało śmiech chłopaka, a koniec końców jej.

-Niestety, ale zawsze miło jest cię zobaczyć- uśmiechnął się szelmowsko.

-No i to jest prawidłowa odpowiedź- oddała uśmiech. Patrzyli sobie przez chwilę w oczy. Chłopak mógł przysiąść, że w życiu nie widział piękniejszych oczu. Zakochał się w nich, jak i w samej dziewczynie. Mógł patrzeć w nie godzinami.

-A teraz pytanie za sto punktów, dasz radę wstać, sieroto?- zaśmiała się.

-Ha ha ha, wiesz co Lily, to jest znęcanie się nad słabszymi- również się zaśmiał- Patrz na mistrza- próbował wstać, ale nie skutecznie. W końcu usiadł z powrotem.

-Mistrzu nie?- powiedziała rozbawiona, podając mu dłoń.

-Niech to zostanie między nami proszę- powiedział zakłopotany. Dziewczyna w odpowiedzi zaśmiała się głośno. Chłopak słysząc ten dźwięk uśmiechnął się automatycznie.

Wstał z pomocą dziewczyny i przytrzymał się barierki. Ruda sięgnęła po jego okulary, podając mu je z nietęgą miną.

-Cholera jasna! Mama mnie zabije- westchnął rozczarowany- To już szósty raz, gdy je stłukłem- założył je na nos, aby ocenić straty.

-Do twarzy ci w nich- powiedziała powstrzymując śmiech.

-Sama je załóż jeśli jesteś taka chętna- powiedział wyzywająco.

-Będę wyglądać w nich lepiej niż ty, zobaczysz- powiedział pewnie, zabierając mu okulary.

-Nie mogę się doczekać- powiedział rozbawiony. Dziewczyna założyła je na nos, zamknęła oczy i otworzyła je z powrotem, przyzwyczajając się do wady. Chrząknęła nieznacznie i powiedział zniżonym głosem.

-Jestem James Potter, bzykam laski na prawo i lewo, bo nie zależy mi na nikim i niczym.

Chłopak spojrzał nią z uniesioną brwią.

-Skończyłaś?

-Tak, trzymaj- powiedziała szybko oddając mu okulary. Chłopak pokręcił głową rozbawiony i z powrotem włożył okulary.

Szli przez chwilę w ciszy pogrążeni we własnych myślach. Dziewczyna wiedział, że przegięła. W końcu James był jej przyjacielem, wkurzającym, ale przyjacielem. James natomiast zastanawiał się jak udowodnić dziewczynie, że w tym co powiedziała nie ma ani krzty prawdy.

-Przepraszam, nie powinnam tak mówić- wypaliła w końcu dziewczyna. James w odpowiedzi uśmiechnął się do niej szeroko, co wprawiło dziewczynę w zakłopotanie.

-Muszę przyznać, że jesteś fatalną aktorką- stwierdził całkowicie poważnie, jednak dziewczyna dostrzegła, jak jego kąciki ust lekko drgają. Parsknęła rozbawiona, a chłopak wraz z nią.

-Zobaczysz Evans, jeszcze ci udowodnię, że nie jestem zadufanym w sobie dupkiem- powiedział wyzywająco, westchnął- Niestety ta rola należy, tylko i wyłącznie do Łapy, nieprawdaż?- spojrzał na nią rozbawiony. Gryfonka wybuchła szczerym śmiechem. Nastolatek znów to poczuł. To uczucie pojawiało się tylko i wyłącznie, gdy przebywał w jej towarzystwie. Uśmiechnął się szeroko, spoglądając na jej roześmianą twarz i zapragnął, aby ta chwila trwała wiecznie. Niestety wszystko co piękne, szybko się kończy.

-Z tym akurat muszę się zgodzić, chociaż ostatnio chyba ktoś mu chodzi po głowie, hmm?- spojrzała wyczekująco na gryfona.

-Pff, ja.. ja ten no... nie wiem o czym mówisz- zaśmiał się nerwowo.

-Daj spokój, Syriusz się wygadał. Powiedzmy, że sobie oboje pomagamy- powiedziała tajemniczo dziewczyna.

-W czym niby ma ci pomagać?- parsknął okularnik.

-Tajemnica Huncwota- uśmiechnęła się przebiegle, przechodząc przez portret grubej damy, uprzednio wypowiadając hasło- Czy jakoś tak- wzruszyła ramionami. Chłopak jedynie pokręcił głową w rozbawieniu i podążył za dziewczyną. Jak on ją kochał.

°°°
lioxrpn

F R I E N D SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz