Tak właściwie, to jego mama lubi cię bardziej niż nas

1K 74 6
                                    

Uczniowie od rana chodzą podekscytowani, lekcje dzisiaj zostały odwołane. Dzień Balu Bożonarodzeniowego nareszcie nadszedł. Nauczyciele od rana zajmują sie przygotowaniem wielkiej sali na to wydarzenie, z niemała pomocą uczniów. Wszyscy dokładają coś od siebie, aby był to niezapomniany dzień. Większość dziewcząt jednak już dawno zaczęła się szykować, tak, że na sali zostali sami chłopcy. Oprócz dwóch gryfonek...

-A panienki nie powinny się już szykować?- zaśmiał się Potter, wieszając łańcuch świąteczny. Rudowłosa spojrzała na niego z politowaniem, tym samym zmazując mu uśmiech z twarzy.

-Pff, proszę cię Rogaś- parsknęła brunetka- Nie poradzicie sobie bez nas- dodała uśmiechając się wrednie i podając przyjacielowi kolejny łańcuch.

-Akurat!- obruszył się, o mały włos nie spadając z drabiny.

-Nie rozumiem, czemu Dumbledore nie pozwolił nam używać różdżek- powiedział naburmuszony Syriusz, podtrzymując okularnika.

-Chce, żebyśmy się zjednoczyli czy coś- westchnął Remus, podając białe bombki Peterowi.

-Nauczyciele ich przecież używają!- cała piątka obróciła sie w stronę McGonagall wymachującej magicznym przedmiotem.

-Niesprawiedliwość świata-mruknął Syriusz, przeszywając ja wzrokiem.

-A tak właściwie to co robicie na święta?- Remus zmienił temat powracając do poprzedniej czynności. Nieświadomie zaczął bardzo niewygodny temat dla gryfonki.

-Umm, razem z rodzicami jedziemy do rodziny Dursleya- powiedziała cicho rudowłosa.

-Kogo?- odezwali sie wszyscy.

-Narzeczonego mojej siostry...Petunii?- dodała, dostrzegając ich tępe miny- Z naszego ostatniego spotkanie stwierdziłam, że jest najbardziej nudnym mugolem na całym świecie. A na dodatek nie ma szyi- powiedziała ze wstrętem. Chłopaki zaśmiali sie z jej miny.

-Nie może być tak źle- okularnik wzruszył ramionami, uśmiechając się lekko.

-Masz rację.. będzie jeszcze gorzej. Petunia jest w niego całkowicie zapatrzona. Macie szczęście, że nie widzieliście, jak ze sobą flirtują- udała odruch wymiotny- "Gumciaczki" "Pastecziku" "Słodziaczku" "Szkrabie" "Vernonku" "Cukiereczku" "Robaczku".

-Wyobraziłem to sobie- wzdrygnął się czarnowłosy.

-Lily, robaczku ty mój. Podałabyś mi te bombki?- zapytał niewinnie, podkreślając zdrobnienie.

-Potter ostrzegam cię- pogroziła mu palcem.

-Ale gumciaczku o co ci chodzi?- uśmiechnął się złośliwie.

-Znowu się zaczyna- Remus przewrócił oczami- A wy, gdzie jedziecie?

-My z Jamesem zostajemy u jego rodziców- wzruszył ramionami, patrząc na kłócącego się bruneta.

-Nadal się zastanawiam, jak jego mama z wami wytrzymuje. Sam James to już jest niezła impreza, a co dopiero wy razem- na samą myśl wzdrygnął się.

-E tam, Euphemia mnie kocha- machnął ręka, uśmiechając się szeroko.

-Z pewnością- odpowiedział sarkastycznie, śmiejąc się z miny przyjaciela.

-A ty?- zapytał dziewczyny. Ocean przez całą konwersacje siedziała, zastanawiając się co powiedzieć. Spojrzała na Lupina niepewnie i westchnęła cicho.

-Umm, ja chyba zostaję w Hogwarcie. Nie mam ochoty widzieć moich rodziców- złapał sie za ramiona i spojrzała na buty, które wydawały sie w tym momencie najciekawsze. Lily i James przestali się kłócić i spojrzeli na dziewczynę ze współczuciem.

Brunet po chwili ożywił sie gwałtownie. Spojrzał na przyjaciela i oboje uśmiechnęli sie szeroko. Chłopak wyciągnął skrawek pergaminu z kieszeni, po czym zaczął skrobać coś na nim zawzięcie. Black patrzył na jego poczynania, uśmiechając się lekko.

-Co wy robicie?- zapytała zdezorientowana. Odpowiedziała jej cisza.

-Nie mam pojęcia co oni tam piszą, ale to zdecydowanie, nie jest nic dobrego- powiedział Remus, nachylając się do brunetki.

Przyjaciele obserwowali uważnie poczynanie tej dwójki, co chwila wymieniając się spojrzeniem. Nastolatkowie zaśmiali sie cicho wybiegając nagle z sali. Potter wywrócił się w przejściu upadając na nieświadomego gryfona.

-Czy powinniśmy biec za nimi czy..

-Nah, nie ma sensu- mruknęła rudowłosa, wracając do rozwieszania dekoracji.

..................................................................

Pół godziny później Black i Potter wrócili do reszty. Uśmiechali się szeroko, podśmiewując się co chwila.

-Nie zostajesz w Hogwarcie sama- powiedział nagle Black.

-O czym wy do cholery mówicie?- spojrzała na nich mrużąc oczy.

-Ym, tak jakby...- podrapał sie po głowie.

-Napisaliśmy list..

-O nie, dokańczają swoje zdania- powiedział przerażony Lupin.

-To nie wróży nic dobrego- stwierdziła Ocean.

-Do mamy Pottera...

-Z zapytaniem..

-Czy..

-Możesz....

-Zostać..

- U nas..

-Na... werble proszę- uśmiechnęli się szeroko- Święta!!

-CO?!

-Wiedzieliśmy, że jak ci powiemy to nam nie pozwolisz- wywrócił oczami.

-Bo niech chcesz robić kłopotu ble..ble...ble- zrobił cudzysłów w powietrzu.

-Bo nie chce! Uh- warknęła wkurzona.

-Bez przesady- machnął ręka- Skoro moja mama wytrzymała z nami- wskazał na siebie i Syriusza- To jedna osoba więcej nic jej nie zaszkodzi- wzruszył ramionami.

-Tak właściwie, to jego mama lubi cię bardziej niż nas- wyznał po chwili.

-To może być prawda- poparł go, drapiąc się po brodzie. Dziewczyna patrzyła na nich, jak na idiotów. Z jednej strony byłam i bardzo wdzięczna. W końcu co to za zabawa, siedzieć samemu w święta. Natomiast z drugiej strony, nie chciała być ciężarem dla pani Potter i była na nich wściekła, że nie poinformowali jej o tym wcześniej.

-Chłopaki, to naprawdę jest...- zaczęła spokojnie.

-Oh, daj spokój- westchnął- I tak już się zgodziła- pomachał jej listem przed nosem. Brunetka złapała go pospiesznie i przeczytała uważnie. Spojrzała na nich i uśmiechnęła się ciepło, po czym ich przytuliła.

-Dzięki, śmierdziele moje.

-Nie ma sprawy, gumciaczku.

-POTTER!!!

°°°
lioxrpn

F R I E N D SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz