Od zawsze wiedziałam, że jesteś idiotą

1K 62 2
                                    

Madison pov;))

-Odbijany- Chwila. Jedna chwila i nie byłam już w ramionach Syriusza.

Zdezorientowana spojrzałam w górę, w oczy nieznajomego. Od razu gniewnie ściągnęłam brwi i już miałam odwrócić się na pięcie i wrócić do przyjaciela.

Zanim jednak zdążyłam się ruszyć chłopak położył mi dłonie na talii, tym samym przyciągając mnie do siebie.

Fuknęłam gniewnie.

Dorian Blythe we własnej osobie.

-Oj już tak na mnie nie patrz- uśmiechnął się leniwie- Chyba zasługuje na chociaż jeden taniec- pochylił się i spojrzał na mnie tymi niebieskim tęczówkami.

Kiedyś byłam w stanie zatopić się w jego spojrzeniu. Za każdym razem, gdy się uśmiechał miałam motylki w brzuchu. Byłam pewna, że to jest właśnie to.

„Naprawdę myślisz, że mi na tobie zależy? Madison przejrzyj na oczy. Nie kocham cię, to był tylko głupi zakład"

Nadal miałam w głowie te trzy zdania. Pamiętam, jak mnie one dotknęły. Pamiętam ten ból.

Potrząsnęłam głową, odtrącając od siebie te myśli. Nie teraz. Nie znowu. Nie pozwolę mu znowu mnie zniszczyć.

Parsknęłam drwiąco na jego słowa.

-Naprawdę chcesz usłyszeć odpowiedź? Ostrzegam, że raczej ci się nie spodoba- warknęłam, usiłując się wyszarpać, ale jego uścisk był zbyt silny.

Spojrzałam mu w oczy. Przewyższał mnie o głowę. Krótkie blond włosy w porównaniu z jasną karnacją i kanciastą szczęką tworzyły spójną całość. Nic dziwnego, że tyle dziewczyn się za nim uganiało. Kiedyś i ja.

-Przepraszam- powiedział ze skruchą.

Zamurowało mnie. W jego spojrzeniu było coś innego. Nie ta sama wyniosłość i duma, jak za każdym razem. Patrzył na mnie tęsknie, jak kiedyś.

-Trochę za późno, nie sadzisz?- zauważyłam sucho.

-Naprawdę jest mi przykro i.. słuchaj wiem, że to co teraz powiem nic nie zmieni, ale chce, żebyś wiedziała, że nigdy nie miałem na celu się skrzywdzić-podrapał się po karku- Cholera, naprawdę zaczęło mi na tobie zależeć.

Patrzyłam na niego przez chwilę . Starłam się doszukać jakiegokolwiek znaku nieszczerości i kłamstwa, ale nic takiego nie było. Mówił szczerze. Przynajmniej tak mi się zdawało.

-Mam rozumieć, że wszystkie osoby na, których ci zależy też krzywdzisz?- zapytałam z przekąsem.

-Nie- westchnął cicho- To skomplikowane ja..

-No co ty nie powiesz- przerwałam mu.

-To był głupi zakład, naprawdę nie chciałem cię skrzywdzić. To... miałem taki zamiar na początku...z czasem jednak dostrzegłem, że lubię z tobą przebywać wiesz? Może zabrzmieć to banalnie, ale zatraciłem się, w tym. Chciałem, żeby to było rzeczywistością. Przepraszam, jestem idiotą- spuścił wzrok.

Chyba mówił poważnie. Nie zamierzałem mieć z nim więcej do czynienia, ale nie będę chować urazy. To nie w moim stylu. Czekałam na te słowa. Czekałam aż mi to wszystko wyjaśni. Zdążyłam go znienawidzić, ale wiem, że mówi szczerze.

-W porządku- mruknęłam cicho i uśmiechnęłam się lekko trącając go barkiem- Wybaczam ci.

-Naprawdę?- podniósł na mnie wzrok.

-Od zawsze wiedziałam, że jesteś idiotą. Tylko czekałam aż to przyznasz- wzruszyłam ramionami z zadziornym uśmiechem.

Roześmiał się cicho i wypuścił powietrze.

F R I E N D SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz