Ale możesz pomóc mi się ubrać

936 58 3
                                    

31 grudnia przyszedł trójce gryfonów w zastraszająco szybkim tempie. Chłodny wiatr przedostał się przez nieszczelne okno w pokoju czarnowłosego, budząc go. Chłopak jednak nie miał zamiaru jeszcze wstawać. Leniwie przekręcił się na drugi bok i okrył puchową kołdra po sam czubek głowy. Już po chwili dało się usłyszeć ciche pochrapywanie chłopaka.

James Potter wyczekiwał tego dnia od bardzo dawno, dlatego nikogo nie zdziwiło kiedy chłopak już od szóstej był na nogach przygotowując wszystko na dzisiejsze przyjęcie. Powodem tego zapału była pewna rudowłosa dziewczyna, która nie chciała wyjść z jego głowy. Nie potrafił ukryć faktu, że to głownie dla niej się tak starał. Pragnął, aby wszystko było idealne, dlatego w tym momencie ostrożnie smarował lukrem czekoladowe babeczki, na sam koniec posypując je posypką w kolorze tęczy. Uśmiechnął się na efekt swojej pracy, po czym gwałtownie odwrócił się przypominając sobie o dyniowym cieście w piekarniku.

Nie dało się ukryć, że Madison Ocean ostatnimi czasy mało spała. Koszmary, które nawiedzały ją każdej nocy, nie pozwalały jej na to. O ile powstrzymała się od budzenia krzykiem całego domu, tak nie mogła znaleźć sposobu na normalny sen. Wyjątkiem nie był dzisiejszy dzień. Dziewczynę obudził równo o czwartej nad ranem ten sam koszmar. James, Lily, martwi, Syriusz, jej wina...

Nie była wstanie normalnie funkcjonować, przez to wszystko wyglądała, jak trup, co nie uszło uwadze chłopakom.

Przetarła twarz dłonią i westchnęła cicho. Jej bose stopy dotknęły zimnej posadzki, przez co dziewczynę przeszedł dreszcz. Wyszła z pokoju, uważając na trzeszczące drzwi i ostrożnie zeszła po schodach.

Weszła do ciemnej kuchni, chwytając leżącą przy zlewie szklankę. Napełniła ją zimną wodą i upiła ostrożnie. Zagapiła się na ścianę przed sobą i stojąc tak jeszcze czterdzieści minut, rozmyślała o tym wszystkim.

Otrząsnęła się i najciszej, jak potrafiła odstawiła szklankę i szybkim krokiem skierowała się na górę. Przechodząc obok pokoju Syriusza zatrzymała się na chwilę, uchyliła delikatnie drzwi spoglądając na chłopaka.

Spał, oczywiście, że spał...

Pokręciła głową na własną głupotę, po czym wróciła do pokoju. Przykryła się kołdrą i zamknęła oczy próbując ponownie zasnąć. Poczuła niesamowite zimno i zdenerwowana popatrzyła na okno, z którego dochodził zimny powiew. Podeszłą do niego wściekle i docisnęła je, aby więcej niechcianego zimna nie wleciało do jej pokoju.

Zamiast wrócić do własnego łóżka, wyszła ponownie na korytarz. Stanęła przed drzwiami chłopaka, po czym pchnęła je delikatnie. Przekroczyła drogę do łóżka uważając, aby nie obudzić chłopaka. Usiadła na rogu i podniosła delikatnie kołdrę wsuwając się pod nią.

Czarnowłosy mruknął cicho, przesuwając się tak, że o mały włos by spadła. Sapnęła cicho, podpierając się ręką o podłogę i unikając upadku. Przesunęła chłopaka na druga stronę łóżka, co wymagało użycia niemałej siły.

-Co jest?- mruknął zaspany- Maddie?- otworzył leniwie oczy.

-Jest zimno- mruknęła wtulając się w jego klatkę piersiową- I nie mogę spać- fuknęła wściekle.

Chłopak zaśmiał się cicho, po czym objął ja ramieniem. Dziewczyna od razu poczuła otaczające ją ciepło. Musiała przyznać, że Syriusz Black był chodzącym kaloryferem. Tej nocy po raz pierwszy od dawna miała okazję się wyspać.

.................................

-Potrzebuje pomocy!- wydarł się okularnik. O ile babeczki i poncz wyszły chłopakowi całkiem dobrze, tak nie do końca potrafił odratować spalone ciasto.

F R I E N D SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz