Kwestia przedyskutowania

775 45 56
                                    

Lily

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Lily

Dasz radę.

Powtarzałam to sobie chyba od godziny, a efektów nadal brak. Stałam na tym przeklętym korytarzu modląc się o trochę odwagi.

Do cholery, jestem gryfonką.

–Evans, skarbie, wiesz, że cię uwielbiam, ale mogłabyś?– odwróciłam się w stronę szatyna z zaciśniętymi pięściami. Opierał się o ścianę z założonymi rękoma. Jak zwykle jego postawa wyrażała znużenie, a dodatkowo lekko irytację moja osobą.

Dlaczego ty tu jesteś, a nie Maddie?– uniosłam lekko podbródek, patrząc na niego wyczekująco. Miałam nadzieję, że nie widział, jak drżą mi dłonie– Wcale nie pomagasz, tylko marudzisz– spojrzał na mnie podirytowany. Utrzymałam harde spojrzenie.

Dlatego, że Maddie jest teraz z Dorian'em–powiedział twardo– i właśnie z tego powodu powinienem być tam, a nie tu stać od...– spojrzała na zegarek na swoim nadgarstku–... godziny!

Odwróciłam się do niego plecami, zaciskając szczękę. Wcale nie kazałam mu tu być, to jego wina, że wtrąca się w czyjeś problemy.

Możesz sobie iść–burknęłam cicho– Nie potrzebuje cię.

Kłamstwo.

Jasne– usłyszałam, jak podchodzi do mnie, a chwilę później patrzył na mnie karcącym wzrokiem–A jednak tu jestem, bo wiem, że beze mnie tego nie zrobisz– uśmiechnął się szeroko, a mój grymas się poszerzył.

głupi dupek

–Kobieto–wyrzucił ręce do góry w geście frustracji, co odrobinę poprawiło mi humor– Nie każ mi czekać do wieczora! Jak tak dalej pójdzie to on skończy ten trening i nic z tego nie wyjd...

Możesz łaskawie na mnie nie krzyczeć, Black? To wcale nie jest takie łatwe!– teraz i ja krzyczałam, machając wściekle rękami.

–Właśnie, że jest!–rzucił twardo– Hej James wiesz chciałabym ci powiedz...

–Tak? – gdyby mój wzrok zabijał, gryfon dawno leżałby na podłodze. Jak tak się bawimy to proszę bardzo. – W takim razie czemu ty nie powiesz co do niej czujesz?

Zawiesił się na chwilę, po czym wzruszył beztrosko ramionami.

–Bo nic do niej nie czuje.

–Ha! – wskazałam na niego palcem z szerokim uśmiechem, który mógł podchodzić pod szaleńczy – Nie powiedziałam o kogo mi chodziło, a ty pomyślałeś o Ma...

–Co? Nieprawda– spojrzał na mnie oburzony. Jednak ja słyszałam minimalne zmianę w jego głosie. –Słuchaj Evans– wycelował we mnie palcem wskazującym – przestań mnie analizować i skup się na sobie i James'ie, bo teraz to ty tu stoisz od godziny nie potrafiąc przeprowadzić gł...

F R I E N D SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz