-Do reszty postradaliście zmysły?!- krzyknęła kobieta, aby po chwili złapać się za głowę i usiąść ciężko na szkarłatnym fotelu w salonie Potterów. Ojciec chłopaka przyglądał się całej sytuacji i nie mógł ukryć uśmiechu, który sam wkradał na jego usta. Spojrzał uważnie na żonę, po czym niepostrzeżenie wystawił kciuk w górę trójki nastolatków i puścił im oczko.
Właściwe to biorąc pod uwagę okoliczności, gniew kobiety był całkowicie uzasadniony.
-Zostawiliśmy was na jeden dzień... jeden!- na potwierdzenie słów uniosła palec wskazujący do góry.
-Mamooo- chłopak zrobił maślane ocz, przysuwając się do niej- To był przypadek...
-Jak rozwalenie kuchni może być przypadkiem, przecież to...
Przerwało jej głośne kichnięcie Syriusza.
-Przepraszam- mruknął cicho i spojrzał na resztę.
Zapanowała cisza. W końca wszyscy nie wtrzymali i wybuchli głośnym śmiechem, nie wykluczając w tym pani Potter.
-Wiecie co...- odezwała się po uspokojeniu- Ja już nawet nie mam siły do was- wstała z fotelu i machnęła różdżką przyprowadzając kuchnie do porządku.
Wyszła z pomieszczenia kręcąc głową i szepcąc coś pod nosem.
-Jesteście zdecydowanie wyjątkowymi dziećmi- powiedział rozbawiony Fleamont, wycierając łzę spowodowane wcześniejszym napadem śmiechu, po czym poklepał syna po ramieniu.
A wszystko zaczęło się od głupich ciastek...
Dziewczynę obudził głośny hałas panujący w jej pokoju.
-Syriusz, do cholery bądź ciszej!
-Wpadłem przez ciebie w szafkę!
Spojrzała z politowaniem na przyjaciół, podnosząc się na łokciach.
-Można by wiedzieć co wy właściwie robicie?- zapytała wściekle.
-Chcieliśmy... właściwie to nie wiedzieliśmy co zrobić, dlatego przyszliśmy tutaj, ale jak zobaczyliśmy, że jeszcze śpisz to zawróciliśmy, tylko, że ktoś- spojrzał wymownie na Rogacza- Ma problem z koordynacją ruchową.
-Kto tu wpadł na szafkę?
-Popchnąłeś mnie!
Gryfonka wywróciła oczami i zrzuciła z siebie ciepłą kołdrę. Momentalnie poczuła niesamowite zimno i nie mogła się powstrzymać przed cichym kichnięciem.
-Och, a więc ty też jesteś chora?- wyszczerzył się głupkowato okularnik.
Dopiero teraz zwróciła uwagę na jego głos. Rzuciła okiem na Syriusza, który też nie wyglądał najlepiej z zapchanym nosem.
-Obudziłem się o czwartej i czułem, jakbym był po ostrej imprezce- usiadł na łóżku obok brunetki, wzdychając cicho.
-To wszystko wasza wina- burknęła niczym małe dziecko.
-Ale byłe warto, nie uważasz?- wyszczerzył się do niej obejmując ją ramieniem.
-Nie było- strzepnęła jego rękę, wstając z łóżka.
Zatrzymała się na chwilę, po czym kichnęła głośno, a za nią Syriusz i na sam koniec James.
-To nie jest normalne- mruknął chłopak, wycierając nos rękawem.
.....................................................................................
-Poppy, zrobiłabyś nam trzy gorące czekolady?- po chwili zjawiła się przed nimi skrzatka w żółtej sukience.
CZYTASZ
F R I E N D S
Fanfiction-Syriusz Black- przedstawił się chłopak, ukazując przy tym swoje białe zęby. -Madison Ocean-podała rękę dziewczynka. ...................................................... 𝚐𝚍𝚣𝚒𝚎 𝚂𝚢𝚛𝚒𝚞𝚜𝚣 𝙾𝚛𝚒𝚘𝚗 𝙱𝚕𝚊𝚌𝚔 𝚜𝚒𝚎̨ (𝚗𝚒𝚎) 𝚣𝚊𝚔𝚘𝚌𝚑...