Co ja robię ze swoim życiem?

1.5K 85 4
                                    

Syriusz od małego lubił obserwować gwiazdy. Bardzo możliwe, że wiązało się to z jego imieniem. Wieża astronomiczna była do tego idealnym miejscem. Przychodził tam zawsze, kiedy potrzebował odpocząć od tych wszystkich ludzi albo gdy coś nie dawało mu spokoju. Nigdy nie zabierał tam nikogo z wyjątkiem Ocean. Siedzieli, wtedy w ciszy, obok siebie, obserwując gwiazdy. Nie było inaczej i dziś.

Było dosyć chłodno, w końcu początek listopada. Czarnowłosy opierał się o barierkę i obserwował horyzont. Zdążył jeszcze na końcówkę zachodu słońca. Patrzył na pojawiające się powoli gwiazdy z lekkim uśmiechem. Był pewny jednego-ten widok nigdy mu się nie znudzi. Zamyślił się głęboko i westchnął. Z tego wszystkiego nie zauważył zbliżającej się do niego brunetki.

-Hej- szepnęła Ocean, tak by nie przestraszyć chłopaka.

-Hej- odszepnął jej chłopak, nie odwracając oczu od ciemnoniebieskiego nieba. Dziewczyna odwróciła od niego wzrok i również na nie spojrzała. Ten widok był piękny. Położyła głowę na ramię Syriusza i cieszyła się tym momentem. Trwali tak w ciszy przez długi czas, wszystkie gwiazdy zdążyły się już pokazać.

-O czym tak rozmyślasz?- zaczęła dziewczyna.

-O tym jak bardzo mam was dość- spojrzał na nią, po czym parsknął śmiechem. Gryfonka odepchnęła go lekko od siebie również się śmiejąc. Nie wierzyła jak doszło do tego, że ten idiota stał się dla niej taki ważny. Syriusz wyjął powoli papierosa po czym zapalił go i zaciągnął się głęboko.

-Miałeś rzucić to gówno- popatrzyła się na niego. Syriusz po chwili podał dziewczynie używkę, a ona zaciągnęła się równie mocno.

-Amos zapytał się mnie dzisiaj czy chce zostać jego dziewczyną- wypaliła brunetka patrząc przez chwilę na reakcję chłopaka, jednak szybko wróciła do palenia. Wiedziała, że dla Blacka jest to niewygodny temat, jednak nie chciała nic przed nim ukrywać. Nie dała by rady. Syriusz wciągnął głośno powietrze i zapytał:

-I co powiedziałaś?- sięgnął po papierosa.

-Że się zastanowię- spojrzała z powrotem na niebo- chciałam najpierw porozmawiać o tym z tobą.

-Czemu?- spojrzał na nią zdziwiony.

-Jesteś moim przyjacielem, chciałam żebyś wiedział- uśmiechnęła się do niego blado.

Syriusz westchnął, ale odwzajemnił uśmiech.

-A kochasz go?

- Nieee, to za mocne słowo, ale lubię spędzać z nim czas. A poza tym świetnie całuje -rozmarzyła się dziewczyna.

-Czyli wy już ten?- spojrzał na nią, a ona lekko pokiwała głową-szybko się uczysz, moja krew- zaśmiał się i pchnął ją lekko ramieniem.

- Nie wiem co zrobić- westchnęła zabierając mu papierosa.

Chłopak wypuścił dym i powiedział:

-Zaryzykuj co masz do stracenia?- zerknął na nią kątem oka.

-Myślisz?- upewniła się dziewczyna.

-Ważne, żebyś ty była szczęśliwa- spojrzał jej w oczy. Dziewczyna w odpowiedzi jedynie go przytuliła

-Dzięki Syriusz, kocham cię.

-Ja ciebie też Mads, ja ciebie też-ostatnie słowa powiedział bardziej do siebie niż do gryfonki. Objął ją ramieniem i oboje wrócili wzrokiem do gwiazd.

I tak trwali jeszcze przez chwilę aż w kocu dziewczyna pożegnała się z nim i skierowała się w stronę pokoju wspólnego puchonów, zgodzić się na propozycję chłopaka.

-Co ja robię ze swoim życiem?- westchnął gryfon zaciągając się papierosem ostatni raz i zszedł z wieży.

-----------------------------------------------------

Następnego ranka Black obudził się wyjątkowo wcześnie, chociaż nie mógł zasnąć do późna. Cały czas męczyła go rozmowa z przyjaciółką, nie był do końca pewny czy dobrze jej doradził. Postanowił zejść już do wielkiej sali na śniadanie i tam poczekać na resztę.

O tej porze było niewielu uczniów. Przy stole gryfonów siedziały jedynie trzy osoby, w tym rudowłosa dziewczyna.

-Siema Evans- westchnął zmęczony siadając obok Lily.

-Black, co ty tak wcześnie?- zapytała zdziwiona jego widokiem- Znowu coś planujecie?- zapytała podejrzliwie, po czym zaczęła się rozglądać za resztą huncwotów.

-Niestety, to tylko ja- wyszczerzył się do niej sarkastycznie. Nałożył sobie trochę płatków i zaczął grzebać w nich łyżką.

-Wstałeś lewą nogą czy jak?- zapytała się go zmartwiona.

- Nie, po prostu coś nie daje mi spokoju- westchnął mimowolnie spoglądając na stół puchonów do, którego niedawno dosiadł się Amos. Syriusz na jego widok zkrzywił się lekko, gryfonka od razu wiedziała o co mu chodzi.

-Ah chodzi ci o Maddie- spojrzała na niego badawczo.

-Co?- ocknął się chłopak- Skąd wiesz?

-Powiedziała mi wczoraj wszystko- powiedziała rozbawiona- a reszty się domyśliłam.

- no jasne, mądralo- szturchnął ją barkiem rozbawiony. W trakcie ich rozmowy do wielkiej sali weszła zadowolona Ocean, podbiegła do stołu puchonów na co Syriusz prychnął głośno, po czym złapała Diggoriego za rękę i zaprowadziła do stołu gryfonów.

-Hej Lily, Syriusz- przywitał się puchon.

-Cześć Amos- uśmiechnęła sie miło dziewczyna.

-Ta siema- burknął chłopak, za co oberwał w kostkę od rudowsłosej- to znaczy cześć cześć- uśmiechnął się sztucznie pomimo bólu.

-Ten rok będzie zajebisty- sarknął Syriusz pod nosem. 

====================================================================

lioxrpn

PS. znowu krótki, sorry guys:)

F R I E N D SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz