Zostaliśmy sami, amigo

1.1K 75 2
                                    

Młoda gryfonka siedziała przed lustrem patrząc na swoje odbicie. Jej współlokatorki krzątały się po pokoju, wykrzykując co chwilę do siebie. Lily w łazience starannie układała rude kosmyki na lokówkę. Przez pośpiech dziewczyna zdążyła się oparzyć już dziesięć razy. Syknęła cicho, gdy lokówka ponownie zetknęła się z jej skórą. Marlena i Dorcas biegały po dormitorium przekrzykując się. Panował straszny chaos, jednak Madison zdawała się go nie zauważać. Starannie przejechała eyelinerem po powiece i powtórzyła to z drugim okiem. Wyjęła z szuflady bordową pomadkę i przejechała nią delikatnie po pełnych ustach. Powtórzyła tą czynność jeszcze kilka razy dla lepszego efektu. Spojrzała na swoje odbicie. Brązowe włosy spadały jej swobodnie na ramiona, zdążyła je lekko podkręcić i była gotowa. Uśmiechnęła sie do siebie i podeszła do szafy. Wyciągnęła długą bordową suknię. Jej dół był rozkloszowany i sięgał do podłogi. Bufiaste rękawy odsłaniały ramiona, natomiast dekolt idealnie podkreślał kształty dziewczyny. Sukienka prezentowała sie niczym z bajki. Ocean pogładziła jej materiał i uśmiechnęła sie lekko. Szybkim krokiem skierowała się do łazienki, gdzie w przejściu minęła sie z rudowłosą. Zwinnym ruchem zdjęła ubrania i odłożyła je na starą półkę obok zlewu. Pośpiesznie założyła sukienkę, o mały włos nie wpadając do wanny i zapięła ja z niewielką trudnością. Po raz kolejny wygładziła materiał sukni i spojrzała na swoje odbicie.

Jej głowę przeszył nieznośny ból. Złapała się za skronie i jęknęła cicho. Podparła sie o umywalkę, kiedy ból nie ustąpił. Ponownie spojrzała na swoje odbicie i przeraziła się dostrzegając swoje tęczówki. Miały nienaturalny złoty kolor. Zamrugała parę razy i wszystko wróciło do normy. Wyprostowała sie, zwalając atak na stres i brak snu, po czym wyszła z łazienki. Evans odwróciła sie gwałtownie słysząc szczęk otwieranych drzwi w celu nakrzyczenia na przyjaciółkę za długie przesiadywanie w łazience. Zaniemówiła dostrzegając jej bladą twarz.

Wszystko w porządku?- złapała ją delikatnie za ramię- Wydajesz się blada.

-Tak, wszystko okej- potrzasnęła głowa- To przez zmęczenie- powiedziała uśmiechając się lekko. Dziewczyna spojrzała na nią z powątpieniem, jednak nie ciągnęła dalej tematu.

Rudowłosa miała na sobie długą suknię w kolorze butelkowej zieleni. Głęboki dekolt pokryty drobnymi kryształkami w połączeniu z lekko rozkloszowanym dołem prezentował się wspaniale. Wycięcie na prawej nodze podkreślało figurę dziewczyny.

-Wyglądasz zabójczo!- uśmiechnęła sie brunetka, łapiąc ją za rękę.

-Ty tez niczego sobie- obie zaśmiały sie i wyszły z dormitorium, zostawiając panikujące współlokatorki za sobą.

..................................................................

W tym samym czasie w dormitorium chłopaków...

-Nie zdążę, nie ma szans- jęknął brunet. Czarnowłosy stojący przy lustrze w łaziance nawet nie zwrócił na niego uwagi. Chłopak przyglądał sie swojemu odbiciu, poprawiając co chwila idealne włosy i uśmiechając się szarmancko. Remus, już dawno gotowy, leżał na łóżku w czarnym garniturze i przyglądał się rozbawiony poczynaniom Pottera. Peter ze stresu spocił sie niemiłosiernie i zdążył zjeść cztery czekoladowe żaby i całe opakowanie cukierków z miodowego królestwa.

-Masz jeszcze godzinę Rogacz- Lupin wywrócił oczami i uśmiechnął się rozbawiony.

-Godzinę?!- krzyknął o oktawę wyżej i oderwał sie spanikowany od lustra przepychając Blacka i zaszył się w łazience.

-Nic mi nie jest, dzięki za troskę- odezwał sie cicho z podłogi. Remus zaśmiał sie z ich obojga. Byli komiczni, a patrząc na nich czuł się, jakby oglądał komedię. Zmienił pozycję, aby lepiej obserwować ich poczynania i oparł się brodą o dłonie.

F R I E N D SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz