Chyba na mnie lecisz...znaczy ja... ja lecę na ciebie

1.1K 68 25
                                    

Mieszkanie Potterów przepełniał głośny śmiech rudowłosej. James patrzył na nią z lekkich uśmiechem. Miała mu pomóc wybrać strój na przyjęcie, jednak zadanie ją przewyższyło.

-Naprawdę Lily?- uniósł brew w powątpieniu. Stał przed nią w musztardowej marynarce, czerwonej koszuli w prążki i miodowych sztruksowych spodniach, do których były przyczepione czarne szelki.

W pomieszczeniu znowu uniósł się głośny śmiech dziewczyny.

-Przynajmniej jest świątecznie-parsknęła, zmieniając pozycje na łóżku chłopaka. Podparła się na łokciach i spojrzała na swoje dzieło.

Chłopak uśmiechnął się do niej sarkastycznie, po czym rzucił marynarkę na szary fotel przy oknie. Podszedł do szafy i zaczął w niej grzebać, co chwila wyciągając nowe ubranie. Obok nastolatki utworzyła się pokaźna kupka ubrań, które zdążyli już odrzucić. Podniosła jedna z nich i skwasiła się lekko.

-Skąd ty to w ogóle masz?

-Dostałem od dziadka- zerknął na zieloną kamizelkę w białe paski- chyba...

-Uh, przypomnij mi, że muszę zabrać cię na zakupy do jednego z mugolskich sklepów. Twoja szafa jest w opłakanym stanie- zerknęła ponad jego ramię.

-Zapraszasz mnie na randkę?- odwrócił się w jej stronę tak, że stykali się nosami.

-Jasne-sarknęła, odsuwając się lekko.

-Moja szafa wcale nie jest w opłakanym stanie, po prostu...

-Brakuje ci zwykłych podstaw. Za dużo tu koloru i wzorków. Dobrze, że nie nosisz tych rzeczy na co dzień...

-Hej!- oburzył się- Wcale nie są złe- założył ręce na piersi.

Spojrzała na niego w powątpieniu, po czym odsunęła go od szafy i sama zaczęła przeglądać kolejne rzeczy.

-Powiedz mi, jak można coś skomponować z tego?- wyciągnęła zielony sweter w choinki i jaskrawe, wręcz neonowe spodnie.

-Nawet nie wiem skąd to mam- rozsiadł się wygodnie na łóżku, a nastolatka westchnęła cicho.

Po chwili wyciągnęła biały golf w delikatne prążki i rzuciła nim w bruneta.

-To wcale nie jest złe, skąd to masz?

-Raz poszedłem z Syriuszem do jakiegoś mugolskiego sklepu, nigdy więcej- wzdrygnął się na samo wspomnienie pięciogodzinnych zakupów- Kazał mi to przymierzyć i nie wyglądało źle, więc wziąłem- wzruszył bezwiednie ramionami.

-Częściej powinniście iść razem na zakupy, Syriusz ma świetny styl- przyznała cicho.

-Dzięki Lily.

-Tylko mówię- podniosła ręce w geście obronnym.

-Dobrze, że tego nie słyszał- uśmiechnęła się lekko, na minę bruneta.

Po chwili wyszła z pokoju i kazał mu iść za sobą, weszła do pokoju czarnowłosego i stanęła przed jego szafą. Otworzyła ciemne drzwiczki i zaczęła przeglądać poszczególne rzeczy.

-Zdecydowanie lepiej.- szepnęła cicho. Okularnik przewrócił oczami, po czym klapnął na łóżko przyjaciela.

Rudowłosa po dziesięciu minutach położyła przed nim gotową stylizację.

-No na co czekasz? Przymierzaj- pogoniła go, gestykulując rękoma.

Posłuchał dziewczyny i zaraz stał przed nią bez koszulki i powoli ściągał sztruksowe spodnie. Robił to tak swobodnie, jakby rudowłosej wcale nie było w pokoju. Prawda była taka, że nie chciało mu się iść do łazienki, żeby specjalnie się przebrać. To cało wybieranie stylizacji zajęło zdecydowanie dłużej niż by się spodziewał.

F R I E N D SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz