Ale możesz pomóc mi się ubrać

Zacznij od początku
                                    

-Służymy pomocą przyjacielu- Czarnowłosy rozłożył ręce wchodząc wolnym krokiem do kuchni. Brunetka weszła tuż za nim i od razu przysiadła na blacie, zanurzając palec w płynnej czekoladzie.

-Hej, nie ruszaj! Jeszcze nie gotowe..-trzepnął ją po rękach, mieszając w garnku. Uniosła dłonie w geście kapitulacji i zeskoczyła z blatu.

-A wiec w czym ci pomóc?

...................................

-Gotowe!- wykrzyknął okularnik, wyrzucając ręce w górę.

Na stole w dużym pokoju na samym początku znajdowały się czekoladowe babeczki, przyozdobione lukrem i tęczową posypką, przez samego Pottera. Obok nich leżały dyniowe paszteciki i musujące cukierki, a jeszcze dalej ciasto dyniowe. Na samym środku, z pomocą rodziców chłopaka, ustawili fontannę czekoladową, a obok niej różnego rodzaju owoce pokrojone w kostkę oraz pianki i wykałaczki do nabijania. Natomiast na samym końcu samotnie stał talerz z dużą ilością małych kanapeczek z różnymi dodatkami. Nie mogło również zabraknąć ponczu oraz innych napoi. Mieli jeszcze dołożyć ognistą i dolać ją do niego, jednak powstrzymali się, przynajmniej dopóki rodzice nie opuszczą domu.

Po ich wyjściu alkohol będzie lał się litrami...

....................................................................

-Zasłużyliśmy na to moi drodzy- okularnik wyciągnął w ich stronę trzy kieliszki wypełnione ognistą.

Syriusz nastawił magnetofon wciskając w niego najnowszą zdobycz. Już po chwili w pomieszczeniu dało się usłyszeć pierwsze nuty piosenki 16 candles Johnny'ego Maestro.

-Happy birthdayyy, happy birthday baby!- zaśpiewał czarnowłosy, unosząc szklankę do toastu.

Wypili zawartość kieliszków jedynym haustem i odwrócili się w stronę drzwi słysząc dźwięk dzwonka.

-Remus- powiedzieli w tym samym czasie. Tylko on mógł być tak wcześnie. Chociaż do imprezy zostały dwie godziny, wszystko było gotowe. Jednak żadne z nich nie było wyszykowane.

-Pojdę się ogarniać- odparła brunetka, kierując się w stronę schodów.

-Ja też- Black czmychnął szybko za dziewczyną.

-A ja otworze drzwi-mruknął okularnik, przewracając oczami.

Szybkim krokiem przemierzył drogę do drzwi, po czym otworzył je z rozmachem.

-Wiesz Remi, tylko ty potrafiłbyś...Lily?-zdziwił się gwałtownie dostrzegając rudowłosą.

Dziewczyna była ubrana w butelkowo zieloną sukienkę z głębokim dekoltem, który podkreślał jej kształty. Była dosyć krótka, w czarne kropki, zwężana w talii. Bufiaste lekko przezroczyste rękawy idealnie pasowały do lekkiej falbany na dole sukienki. Przednie kosmyki rudych włosów spięła z tyłu, resztę natomiast zostawiła rozpuszczone. Na jej pełnym ustach znajdował się świecący błyszczyk, a na oczach widniały ostre kreski. Jednym słowem wyglądała cudownie.

-Wow...

-Hej- odparła po chwili ciszy, uśmiechając się niedbale.

-Ymm tak hej, hej, wchodź- przytulił ją na powitanie, po czym odsunął się lekko wpuszczając dziewczynę do środka- Ładnie wyglądasz- dodał niedbale opierając się o kanapę.

-Dziękuję ...a ty będziesz w tym?- wskazała na niego głową. Miął na sobie gruby świąteczny sweter z brzydką podobizną łosia, który podarował mu Syriusz, na święta, szare dresy i dwie różne skarpetki.

-Nie no coś ty, szczerze mówiąc żadne z nas nie zaczęło się jeszcze ogarniać. Przyszłaś trochę za wcześnie, nie, żebym miał coś przeciwko...- wzruszył ramionami.

-W liście napisałeś 16- zaśmiała się cicho -Nie pamiętasz?

-Naprawdę tak tam było?

-Inaczej by mnie tu nie było o tej porze- zauważyła rozsiadając się wygodnie na fotelu.

-Cóż możliwe, że przez przypadek pomyliłem godziny i jesteś o dwie godziny za wcześnie- powiedział cicho, jakby bał się, że zaraz się na niego wydrze- Ale Syriusz stał mi cały czas nad ramieniem, gadając jakieś bzdety. Wiesz, jaki on jest-spojrzał na nią niepewnie.

-Nie ma problemu-zdziwił się, że zamiast na niego krzyczeć uśmiechnęła się lekko, co od razu odwzajemnił- Jest coś w czym mogę pomóc skoro i tak tu jestem?- wstała z fotela rozglądając się na boki.

-Właściwie to wszystko jest już gotowe- powtórzył jej gest- Ale możesz pomóc mi się ubrać- spojrzała na niego gwałtownie- Znaczy pomoc mi wybrać ubranie, tak, pomóc mi wybrać ubranie...- poprawił się od razu, gestykulując żywo rękami.

-Jasne-powstrzymała się przed śmiechem, na niecodzienną nieśmiałość chłopaka i podążyła za nim na górę, uśmiechając się w duchu.

To będzie ciekawy wieczór...

°°°
lioxrpn

F R I E N D SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz