| Yasuke Matsuda |

Start from the beginning
                                    

   Zacisnęłaś dłonie w pięści, wbijając boleśnie paznokcie w skórę. Nienawidziłaś, gdy Yasuke bez najmniejszego problemu obalał wszystkie twoje argumenty. Miałaś ogromną ochotę wyjść, ale nie chciałaś tak szybko odpuścić.

   — W porządku! W takim razie, co jest we mnie takiego brzydkiego, hm? Oczy? Nos? Usta? A może brwi?

   — Zapomniałaś o sercu.

   — Nie mogę zmienić wyglądu serca!

   — Nie? Jakaś ty biedna. Brzydka twarz, brzydkie serce... Nic nie może ci już pomóc. — Po wysłuchaniu jego osądu, przewróciłaś oczami i opuściłaś swobodnie ręce wzdłuż ciała. Wiedziałaś, że cokolwiek byś nie powiedziała, Yasuke znalazłby powód do obrażenia cię. — A tak w ogóle, to przyjdź później.

   — A co z moimi badaniami?!

   — Nie mam czasu. Nie widzisz, że teraz czytam?

   — Możesz czytać później! Manga ci nigdzie nie ucieknie!

   — No i co z tego? Jest bardzo ciekawa. Gdybyś mnie zapytała, co jest ważniejsze: ja czy manga? Zawsze i wszędzie odpowiedziałbym, że manga.

   — Pff, ty również nie znajdujesz się na wysokiej pozycji na liście moich priorytetów! — krzyknęłaś rozzłoszczona, krzyżując ramiona na piersi. Zasoby twojej cierpliwości szybko się kurczyły.

   Podskoczyłaś, gdy Yasuke z hukiem zamknął mangę. Wstał z łóżka, po czym złapał cię za ramiona. Poczułaś wlewający się na policzki rumieniec, kiedy jeszcze bardziej się przybliżył. Serce biło ci jak oszalałe, gdy zmusiłaś się do spojrzenia mu w oczy. Było tak, jak się spodziewałaś — opanowany wyraz twarzy nie pozwolił ci na rozszyfrowanie jego intencji. Po chwili, z odrobiną goryczy, pomyślałaś, że zapewne znowu się tobą bawił. Chciałaś się odsunąć, aby uniknąć większej dawki upokorzenia, lecz Yasuke sam cię puścił i odwrócił w przeciwną stronę.

   — Jesteś tak denerwująco głośna, gdy się irytujesz. — Potrząsnął z ubolewaniem głową i westchnął ciężko. — Kładź się. Czas na badanie.

   Nie mając siły ani ochoty na kontynuowanie kłótni, zdjęłaś torbę z ramienia i położyłaś się na łóżku, które jeszcze chwilę temu zajmował Yasuke. Było bardzo miękkie, ciepłe i przepełnione jego zapachem. Poczułaś dreszcze na skórze, gdy odniosłaś wrażenie, jakby Matsuda cię przytulał.

   Szybciej odgryzłabyś sobie język, niż przyznałabyś się do darzenia go jakimikolwiek pozytywnymi uczuciami, nie mogłaś jednak zaprzeczyć, że zasługiwał na podziw. Co prawda zachowywał się jak nadęty buc i manipulant, ale podejrzewałaś, że kryło się za tym coś więcej. Zazwyczaj nie okazywał swoich prawdziwych uczuć, lecz zauważyłaś, że nigdy nie udawał kogoś innego. Nie lubiłaś, gdy ludzie tak czynili, dlatego — mimo tuzina obelg — cieszyłaś się, że Yasuke był chłodny i zdystansowany. Przynajmniej wiedziałaś, czego powinnaś się spodziewać w jego towarzystwie.



~*~



   Zapach środków do czystości drażnił twoje nozdrza, utrudniając skupienie się na pracy. Biorąc pod uwagę częstotliwość używanych detergentów, powinnaś już dawno przywyknąć do ich nieprzyjemnego zapachu, jednak zbyt wrażliwy zmysł węchu wszystko utrudniał. Pozostało ci tylko zacisnąć zęby i posłać Semi mordercze spojrzenie. Poprzysięgłaś, że jeżeli uda ci się opracować wirusa zamieniającego ludzi w bezwolne marionetki, wykonujące każde polecenie swojego pana, to Super Licealna Pedantka będzie pierwszym obiektem testowym. Z pewnością nie dostąpiłaby większego zaszczytu w całym swoim nędznym życiu.

Codziennie anime || one-shotyWhere stories live. Discover now