| Kou Mukami |

961 61 25
                                    


Paring: Character x Reader

Zamówienie: Nie

Gatunek: Romans

Pochodzenie: Diabolik Lovers (ディアボリックラヴァーズ)



Przyjemnego czytania!


31 grudnia 2019 r.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


   Przez całą drogę [Imię] nie odzywała się do Kou, a na wszelkie próby nawiązania rozmowy reagowała prychnięciami i ostentacyjnymi westchnieniami. Obiecała posłuszeństwo, ale nie zamierzała niczego ułatwiać, łącznie z kontaktem, gdy wciąż chowała do wampira urazę. Mógł przecież zapytać, czy woli mieszkać w rezydencji z jego braćmi, czy zostać u Sakamakich; miała sprawny mózg i potrafiła sama decydować o swoim losie. Jednak Kou uznał, że skoro go lubi najbardziej, to nie będzie miała nic przeciwko takiej zmianie. Nie mylił się, lecz [Imię] nie chciała mu pokazywać, że może tak ważne decyzje podejmować za nią, a ona je zaakceptuje bez mrugnięcia okiem.

   Ku zaskoczeniu [Imię], strzelanie fochów było męczące. Minęły zaledwie trzy dni od jej przeprowadzki, czyli zdecydowanie za mało, żeby przestać się wściekać, ale miała już dość robienia wszystkim pod górkę. Nikt w rezydencji nie potrafił cofać czasu, a ciągłe rozpaczanie nad rozlanym mlekiem nie mogło tego zmienić. Poza tym [Imię] prawie o wszystkim zapomniała, gdy przekroczyła bramę wjazdową. Czuła się ogromnie podekscytowana wyjściem na miasto. Nie do końca przepadała za zatłoczonymi miejscami, jak i za chodzeniem po sklepach, lecz minęło mnóstwo czasu, od kiedy po raz ostatni znajdowała się wśród innych ludzi. Nie potrafiła ukryć entuzjazmu na tę myśl.

   Kou, mimo chęci, nie skomentował zmiennego zachowania [Imię]. W ramach wdzięczności pozwoliła mu siedzieć blisko siebie, zamiast oskarżyć go o natarczywość. Po chwili zaczęła się obawiać, że popełniła w ten sposób okropny błąd. Obawiała się, że Kou skorzysta ze sposobności i napije się jej krwi. Wtedy cały wypad przypominałby katorgę, a nie przyjemność, gdyby osłabiona musiała chodzić po mieście.

   Na szczęście nic takiego się nie wydarzyło, co bardzo [Imię] odpowiadało, ale na wszelki wypadek postanowiła zachować czujność. Poniekąd była świadoma, że nie zdołałaby się obronić przed wampirem (poza tym wyskoczenie z jadącej limuzyny nie wchodziło w grę), mogła jednak stwarzać pozory opanowanej — nie pogorszyłoby to w żaden sposób sytuacji.

   Wkrótce pojazd zatrzymał się w podziemnym parkingu. Gdy tylko [Imię] wysiadła, do jej nozdrzy wdarły się spaliny samochodowe. Wykrzywiła twarz w grymasie, z całej siły powstrzymując się przed porzuceniem Kou i wybiegnięciem na zewnątrz. Z godną pochwały postawą pozostała jednak na miejscu, musząc ugryźć się w język, by nie poganiać swojego towarzysza niczym zniecierpliwione dziecko.

   Kiedy nareszcie ruszyli w stronę wejścia do galerii, narzuciła dosyć szybkie tempo, chcąc zasmakować lepiej pachnącego powietrza. Przystanęła przy rozwidleniu korytarzy, rozglądając się po centrum handlowym z niemałym zachwytem; nigdy nie sądziła, że tak się ucieszy na widok sklepów i tłumu ludzi. Żyła wśród wampirów kilka miesięcy, poza tym po raz pierwszy znalazła się gdzieś indziej niż w rezydencji czy szkole, więc pierwsze wrażenie w takim miejscu zwaliło ją z nóg. Całe szczęście niedosłownie, inaczej zostałaby zadeptana żywcem.

Codziennie anime || one-shotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz