| Shūichi Saihara |

652 40 9
                                    


Paring: Character x Reader

Zamówienie: Nie

Gatunek: Romans, Komedia, Okruchy Życia

Pochodzenie: Danganronpa (ダンガンロンパ)



Przyjemnego czytania!


1 sierpnia 2020 r.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


   [Imię] wyciągnęła do góry ręce, rozciągając się niczym kot, co było dosyć dobrym porównaniem, zważywszy na to, że nawet wydawała z siebie dźwięk podobny do mruczenia. Czasem odnosiła wrażenie, jakby więcej łączyło ją z ów zwierzęciem niż ludźmi. Zamrugała powoli, nie mając ochoty się nigdzie ruszać i najchętniej leżałaby na stole dalej, ale wiedziała, że nie powinna testować swojego szczęścia dłużej niż to koniecznie. Szczególnie że mogła ją spotkać niemała kara za spanie w bibliotece. Oczywiście miała bardzo dobre wytłumaczenie na swoje nieodpowiedzialne odsypianie w szkole; w końcu maraton gier był naprawdę ważnym powodem zarywania nocki. Co prawda nie podzieliła się tą informacją z bibliotekarką, prosząc przy tym o pozwolenie na sen na jej terenie, tylko dlatego, że kobieta niczego by nie zrozumiała.

   W każdym razie sprawa stała się nieaktualna w momencie, w którym [Imię] się obudziła, więc nie było się już czym martwić. Nawet jeśli ktoś zobaczyłby jej zaspaną twarz, nie miałby żadnych obciążających ją dowodów, lecz dla przezorności postanowiła wrócić do domu. Zerknęła na zegarek i zadowolona stwierdziła, że do zapadnięcia zmroku pozostało jeszcze sporo czasu i że zdąży po drodze wejść do sklepu z grami. Złapała za leżącą na stole torbę, na której jeszcze chwilę temu smacznie spała, i szykowała się do wyjścia, gdy nagle dostrzegła jednego ze swoich dobrych znajomego — Shūichiego Saiharę. Naręcze niesionych książek niezwykle skutecznie ograniczało mu widoczność, czego domyśliła się po niepewnie stawianych krokach. Nie mogła tak po prostu stać i się patrzeć, mimo że ów widok strasznie ją bawił, dlatego czym prędzej do niego podeszła.

   — Może ci pomóc? — rzuciła zaczepnie, uśmiechając się szeroko.

   — [Nazwisko]-san? — Shūichi, zaskoczony niespodziewanym towarzystwem i to jeszcze tak bliskim, że czuł oddech [Imię] na policzku, wzdrygnął się, przez co stos niesionych tomów zachwiał się niebezpiecznie. Na szczęście dziewczyna w porę wyciągnęła przed siebie ręce, pomagając mu powstrzymać książki przed ucieczką. — Dziękuję, [Nazwisko]-san.

   — Nie ma za co — odpowiedziała, orientując się, że pomagając mu złapać równowagę, położyła swoją dłoń na jego.

   Shūichi również musiał zdać sobie z tego sprawę, jako że jeszcze chwilę temu blade policzki zrobiły się czerwone. Widząc jego reakcje, [Imię] zabrała rękę i szybko zdjęła z jego stosu kilka książek.

   — N-nie musisz, [Nazwisko]-san...

   — Bez obaw, Saihara-kun! Idziemy w tym samym kierunku, więc mogę ci pomóc. Nie musisz mieć z tego powodu niepotrzebnych wyrzutów sumienia — zapewniła, uśmiechając się przy tym ciepło dla dodania sobie wiarygodności.

   W końcu zakłopotany Shūichi przyjął jej pomoc, przepraszając jednocześnie za fatygę. Dla [Imię] to nie było nic wielkiego, wręcz przeciwnie — z przyjemnością mu towarzyszyła. Zwłaszcza że w ramach rekompensaty obiecał jej się w przyszłości odwdzięczyć. Wiedziała, że prędzej czy później wspomni jego słowa, jednak zrządzenie losu miało w planach bardzo szybko podsunąć stosowną okazję.

   Od pewnego czasu [Imię] nie myślała o niczym innym, jak o zbliżającym się koncercie swojego ulubionego zespołu, którego data występu została zaplanowana na najbliższy weekend. Planowała wybrać się na niego z najlepszą przyjaciółką, dopóki ta nie zadzwoniła do niej z przykrą informacją, że poważnie zachorowała i nie może ruszać się z łóżka. Gdyby [Imię] nie poszła jej odwiedzić, by samej ocenić, jak poważna była sytuacja, zaciągnęłaby ją na spotkanie siłą. Niestety, Kitomi nie kłamała i naprawdę musiała się solidnie wykurować, więc żadne wyjścia z domu nie wchodziły w grę.

   Chociaż [Imię] bardzo współczuła swojej przyjaciółce, mimo wszystko nie potrafiła zrezygnować z wymarzonego koncertu. Jednak sytuację komplikowali rodzice, którzy wyraźnie oznajmili, że samej jej na niego nie puszczą. [Imię] z żalem przeglądała listę znajomych na Facebooku, szukając odpowiedniego towarzystwa, ale jak na złość, nikogo właściwego nie mogła znaleźć. Chyba że przeprosiłaby kilka osób z poprzedniej szkoły, którym podczas ostatniego spotkania życzyła bliskiej konfrontacji ze zderzakiem czyjegoś samochodu, o czym nie było mowy. Nie znosiła tych ludzi.

   Zrozpaczona miała zamiar pójść błagać rodziców, by zmienili zdanie, kiedy nagle jej telefon zaczął wibrować. Spojrzała na wyświetlacz, na którym widniało Saihara-chan. Dopiero wtedy przypomniała sobie, jak niedługo po rozpoczęciu roku szkolnego wyciągnęła z niego podstępem adres e-mail oraz numer telefonu. Pamiętała, ile satysfakcji jej cała sytuacja dostarczyła, ale tak naprawdę rzadko wymieniała z Shūichi jakieś wiadomości. A jeszcze rzadziej do siebie dzwonili, więc kilka sekund zajęło jej wyjście z szoku i naciśnięcie zielonej słuchawki.

   Nigdy wcześniej nie cieszyła się z odebrania telefonu tak jak wtedy. Okazało się, że Saihara dzwonił w sprawie koncertu. Dowiedział się z Facebooka o sytuacji [Imię], a że obiecał odwdzięczyć się za pomoc z książkami, postanowił się z nią skontaktować i zaoferować swoje towarzystwo. Oczywiście, o ile tylko jej to odpowiadało. A odpowiadało bardzo, więc od razu się zgodziła.

   Na samym koncercie [Imię] bawiła się wspaniale. Udało jej się nawet zrobić zdjęcia z członkami całego zespołu, co uznała za jeden z najpiękniejszych momentów w swoim życiu. Jedyne, co była dla niej jak sól w oku, to brak ekscytacji Shūichiego. Czuła się nie w porządku ze świadomością, że musiał słuchać gatunku muzyki, za którym ani trochę nie przepadał, żeby umożliwić jej udział w tak długo wyczekiwanym przedsięwzięciu. Co prawda do niczego go nie zmuszała, ale mimo to nie mogła pogodzić się z tym, że się dla niej poświęcał. W przeszłości chodziła z kilkoma chłopakami, którzy nigdy nie posunęliby się do czegoś takiego, uważając, że to oni przede wszystkim powinni się dobrze bawić.

   — Dziękuję, że przyszedłeś ze mną na koncert. Było świetnie! — odparła, próbując wykrzesać z siebie chociażby minimalny entuzjazm po przypomnieniu sobie o przykrych wspomnieniach ze swoimi ex.

   — Nie ma sprawy, ale... Czy wszystko w porządku? Wyglądasz nieco niemrawo — zauważył, przyglądając jej się z troską.

   Zakłopotana [Imię] wodziła wzrokiem po otoczeniu, przyglądając się rozchodzącym do domu ludziom. Występ zakończył się około dwudziestej trzeciej, na wskutek czego niebo przybrało granatową barwę, na którą wcześniej nie zwróciła uwagę przez ilość oświetleń przy scenie. Dopiero wtedy doszło do niej, dlaczego rodzice tak się upierali, żeby poszła z kimś na koncert.

   — Nie przepadasz za [gatunek muzyczny], co? — zapytała w odpowiedzi, licząc pobieżnie gwiazdy.

   — Tak... trochę — przyznał niepewnie, jakby nie chcąc jej urazić.

   — Nie ma sprawy. Moi rodzice nie znoszą tego rodzaju muzyki — rzuciła żartobliwie, aby rozluźnić atmosferę. — W każdym razie, tym bardziej doceniam to, że poszedłeś na ten koncert ze mną. Nie wiem, jak ci się zrewanżuję.

   — Nie musisz, [Nazwisko]-san. To ja się teraz tobie odwdzięczałem za pomoc.

   [Imię] zagryzła w zamyśleniu wargę, nie mogąc powstrzymać się od uśmiechu. Jeśli w mniemaniu Shūichiego taka drobna przysługa jak pomoc w noszeniu książek była równoważna z czymś w rodzaju randki, czemu miałaby tego nie wykorzystać?

   — W takim razie będę ci częściej służyć pomocą, Saihara-chan.


Codziennie anime || one-shotyWhere stories live. Discover now