kırk yedi

46 4 8
                                    

- To nie może być prawda... To nie prawda... - płakałam. - Kłamiesz!

- Niby czemu miałabym kłamać?! - wrzasnęła Mabel. - W ogóle cię nie poznaje, kuzyneczko. Uciekałaś od kłamców, a teraz sama kłamiesz! W dodatku, jak przykre jest to, że nawet nie wiesz, że cały ten związek był pomysłem Serkana... 

- S-skąd to wiesz? - zająknęłam się. - Skąd to wiesz!? To wszystko kłamstwa!

- Jesteś żałosna. Wielka cierpiętnica tego świata. Odebrałaś mi wszystko! Teraz ja odbiorę wszystko tobie! - krzyknęła.

Wyszłam z mieszkania. Pojechałam do firmy Serkana. Łzy leciały mi ciurkiem po policzkach. Dławiłam się nimi. Czułam jak upadam. Psychicznie i fizycznie. 

- Hipisi nie mają tu wstępu. - powiedziała durna sekretarka. - Kim pani jest?

- Jego żoną! - pokazałam jej pierścionek i przeszłam.

Jeszcze chwila, a zrobiłabym jej krzywdę.

- Dlaczego mi nie powiedziałeś? - spytałam wchodząc do gabinetu Serkana.

- O czym? - wstał. - Sunny, wszystko w porządku?

- Wybaczyłam ci. Przez moją miłość do ciebie, wybaczyłam ci. I nagle dowiaduję się, że to wszystko było twoim spiskiem. W porządku. Chciałeś żonę, proszę bardzo. Będę taka jak zechcesz. Przecież mnie kupiłeś! - wrzasnęłam.

- Sunny... - westchnął. - Chciałem ci powiedzieć, ale bałem się...

- Jestem już tak bardzo zmęczona, Serkan... - powiedziałam.

- Wiem, kochanie. - przytulił mnie. - Ale nie odchodź, dobrze?

- Nie mogę odejść, jesteś biciem mojego serca. - westchnęłam. - Mam dosyć ciągłego uciekania i wracania... Będę przy tobie, ale nigdy, przenigdy ci tego nie zapomnę, Serkanie Acar. - odsunęłam się od niego. - Będę przypominała ci o tym na każdym kroku, jak bardzo mnie zraniłeś.

- Jak mnie ukarzesz? - spytał.

- Ja będę twoją karą, Serkan. - zagryzłam wargę.

Opuściłam ten nieszczęsny budynek. Emre mnie odebrał i zatrzymaliśmy się w naszej ulubionej kawiarni. Opowiedziałam mu o wszystkim, o Muracie, o tych kłamstwach, o dziecku... O wszystkim, bez względu na konsekwencje.

- Wow... - mruknął.- No to co teraz?

- Nie wiem. - westchnęłam.

- A co z Mabel i Muratem? - spytał. - Serkan o nich nie wie?

- Zabiją go, jeśli się dowie. Ciebie też będą chcieli zabić. Przepraszam, że cię na to naraziłam braciszku. - spuściłam głowę.

- Wszystko będzie dobrze, czuję to. - wyszczerzył się idiotycznie. - Twój mąż przyjdzie z milionem kwiatów i zaraz szybko mu wybaczysz.

- Mogą być nawet dwa miliony kwiatów, a mu nie wybaczę, Emre. - wywróciłam oczami.

- A cały dom kwiatów? - usłyszałam za sobą.

- Prześladowca. - spojrzałam na Serkana. - Spiskujesz z moim bratem przeciwko mnie. Brawo.

- To wszystko przez miłość. - pstryknął mnie w nos. - No dalej, porywam cię.

- Aa, gdzie? - spytałam.

- Jeśli ci powiem, to nie będzie to porwaniem. - wzruszył ramionami. - No ale mogę ci powiedzieć, że porywam cię do miejsca, gdzie będziemy mięli spokój od wszystkiego i wszystkich. A chyba tego najbardziej teraz potrzebujemy, prawda?

- Nie zgadzam się. Nigdzie z tobą nie pojadę. - powiedziałam stanowczo.

- Kochanie, nikt cię o zdanie nie pytał. - przerzucił mnie przez ramię, no i... 

Porwał mnie.

dziś nie mam nic do dodania

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

dziś nie mam nic do dodania...

no dobra mam

skończyły mi się pomysły na to opowiadanie #kryzys #help - nie wiem jak doprowadzić to do końca, żeby to miało skład i ład ;(

wybaczcie mi

proszę...

oh sweet life ✔Where stories live. Discover now