otuz iki

51 5 10
                                    

- Szybko, szybko, wsiadaj zanim Koray nas zauważy... - Serkan otworzył mi drzwi do samochodu.

- Aa, czemu? - zaśmiałam się zamykając drzwi.

- A miesiąc miodowy chcesz spędzać z nim? Jeszcze jego by tu brakowało... - westchnął. - No ale nieważne. Mów gdzie jedziemy. Rzym, Tokio, Paryż, Los Angeles, a może Hawaje?

- Oha. Kochany, gdzie Rzym, a gdzie Tokio i Hawaje... - prychnęłam. - Chyba nie mówisz poważnie...

- Całkowicie poważnie. Możemy odwiedzić wszystkie te miejsca... - zaczął.

- Nie przesadzasz? Gdziekolwiek nie będziemy, chcę być blisko ciebie i mnie to wystarczy. - chwyciłam go za dłoń.

- Czy to prawda, że Rzym jest jedynym miejscem, którego nie odwiedziłaś? - spytał.

- Prawda, ale jakie to ma znaczenie w tym momencie? - zmarszczyłam brwi.

- Panie kierowco, na lotnisko proszę. - Serkan posłał mi szeroki uśmiech mówiąc to.

Naprawdę nie wierzę w tego człowieka. Jak on to robi? Skąd on to wszystko wie? Jakim cudem przewidział, że nie będę chciała wybierać miejsca do którego mamy jechać i sam wybrał, w dodatku bardzo celnie?

Chwileczkę... Ah Koray, ah! Co za gaduła!

Na lotnisku też wszystko było gotowe, łącznie z naszym bagażem.

- Zamknij buzię, bo ci mucha wleci. - powiedział tuż nad moim uchem.

- Jestem w szoku, co mogę zrobić? - wzruszyłam ramionami.

- Przyzwyczaj się, Maleńka. - objął mnie ramieniem.

Lecieliśmy pierwszą klasą, wiadomo Serkan lubi wygodę. Ja szczerze mówiąc nie przepadam za tym. Zawsze wybieram ekonomiczną. Cóż mogę powiedzieć, wychowałam się w takiej dzielnicy, że ciężko mi otaczać się ludźmi z wyższej sfery, po prostu różnimy się zasadami moralnymi i tyle.

Na szczęście lot nie trwał długo, bo tylko dwie godziny i czterdzieści minut.

I ah Rzym, ah... Włochy są przepiękne, szczególnie to miasto.

- Nie zostajemy w Rzymie. Do naszego celu mamy jeszcze 20 kilometrów. - poinformował mnie Serkan.

- Jak to? - zdziwiłam się.

- To znaczy, zanim zwiedzimy razem Rzym, chciałbym pokazać ci jedno miejsce i w sumie to tam przenocujemy, a później zobaczymy. - wzruszył ramionami.

- Vay, naprawdę zadziwiasz mnie coraz bardziej... Vallah poddaję się. - uniosłam dłonie.

- Czyli mi wybaczyłaś? - spytał uśmiechając się lekko. - Teraz to ja mówię "vay". Miałem tyle niespodzianek... Cóż teraz to niepotrzebne, zdaje się. - ponownie wzruszył ramionami.

- Nie mów "hop", dopóki nie przeskoczysz, kochany. Nie powiedziałam nic takiego, co wskazywałoby na to, że ci przebaczyłam. Musisz się jeszcze trochę postarać, żeby to nastąpiło. Nie mam zwyczaju dawać drugą szansę ot tak... - machnęłam dłonią.

- No dobrze, niech będzie. W takim razie, sprawię, że stracisz dla mnie głowę, Maleńka. Jesteśmy we Włoszech. Jak dla mnie nie ma romantycznejszego miejsca na świecie. - pstryknął mnie w nos.

- Maleńka... - mruknęłam cicho niezadowolona. - Kiedy przestaniesz tak do mnie mówić?

- Nigdy, moja maleńka żoneczko. - zaśmiał się.

- To już przecięcie! - sapnęłam.

Aj, czemu on musi być taki wkurzający?!

aj jaki on słodki! umarlam dla niego! 😍

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

aj jaki on słodki! umarlam dla niego! 😍

oh sweet life ✔Where stories live. Discover now