yirmi bir

62 5 7
                                    

- Serkan... - mruknęłam.

- Słucham cię, Maleńka... - odparł łagodnie.

- Czuję się jakbyśmy byli w morzu... Czuję jak fale delikatnie uderzają o moje ciało... Jestem całkowicie poddana wpływom wody... - powiedziałam.

- To nie morze, Maleńka, to z prysznica woda leci... Zemdlałaś. - prychnął.

- Bo mnie zamknąłeś... - wydęłam wargę i otworzyłam oczy. 

To było dziwne, bo trzymał mnie w ramionach jak pannę młodą, jedynie podpierał moje ciało swoim kolanem, a woda niezbyt mocno leciała wprost na moją głowę z dyszy prysznicowej. 

- Serkan, nie spotykaj już się z tymi dziewczynami, dobrze? I z żadną inną kobietą, prócz mnie. - zagryzłam wargę.

- Czy ty mi właśnie mówisz, że jesteś zazdrosna? - spytał rozbawiony.

- Aj, dobra, niech ci będzie... - wywróciłam oczami. - Mogę już wstać?

- Nie możesz. - odgarnął włosy z mojego czoła. - Nie będę spotykał się z tymi dziewczynami tak długo, dopóki ty nie będziesz spotykała się z innymi facetami. Głównie z Muratem. Jesteś taka piękna, a oni chcą zrobić z ciebie zwykłe podium. Nie pozwolę ci stać się ich trofeum. - wyznał.

- Serkan, Murat to przeszłość. Co by nie zrobił, dla mnie wszystko skończone. - dotknęłam dłonią jego policzka. 

- Teraz tym bardziej z rąk cię nie wypuszczę. - uśmiechnął się delikatnie.

Poczułam jak się rumienię. Aj, co robi ze mną ten mężczyzna. Brak mi tchu przez niego. Allahu... 

- Trochę mi zimno tutaj... - powiedziałam nieśmiało.

- Ogień zgasł, mówisz? - spytał.

- Aa, nie zgasł, oczywiście, że nie zgasł i niech nie gaśnie, ale... Zimna woda leci i zamarzam. Od wody. Tamten ogień płonie i to konkretnie. Istny pożar. - wyjaśniłam.

- Zrozumiałem. - zaśmiał się i pomógł mi wstać. - Wszystko w porządku?

- Duszno mi trochę, ale wszystko okay. Eyvallah. - przytaknęłam.

- Serce ci wali, dlatego pytam. - sprostował.

- Powali, powali i przestanie. To minie. - powiedziałam. - Dziękuję. 

 - W takim razie pójdę. Odpocznij trochę. Zajrzę do ciebie rano, dobrze? - pocałował mnie w czoło. - Aa, masz gorączkę.

- Aj, nic mi nie jest! Idźże! - wygoniłam go z pokoju. - Do zobaczenia rano.

Niedługo po tym jak Serkan wyszedł, do pokoju wparowali Burcu i Koray. Zaczęli mnie o wszystko wypytywać. Nie wiedziałam na którym z ich pytań mam bardziej się skupić. Całą relację zdawałam im do rana.

Śniadanie przygotowaliśmy na dworze. Wokół domków letniskowych było mnóstwo miejsca, coś na wzór ogrodu. Burcu poszła gdzieś z Denizem, tak właściwie to on ją porwał, a Koray stwierdził, że idzie zaprzyjaźnić się ze zwierzętami lasu, bo szykuje nową koncepcję. Ah ten Koray... A ja sobie siedziałam w drewnianej altance i czytałam książkę.

Aż mi nagle zgasło światło.

- Dzień dobry, ukochana. - powiedział tuż nad moim uchem.

- Dzień dobry. Spóźniłeś się na śniadanie. - odparłam zdejmując jego ręce z mojej twarzy.

- Powiedzmy, że miałem tak ciekawy sen, że nie byłem w stanie wstać. - wyszczerzył się i chwycił garść winogron.

- Czyżby? - prychnęłam.

- Co czytasz? - spytał.

- Poradnik jak się ciebie pozbyć. - wywróciłam oczami.

- Jak ci nie wstyd, Maleńka? - udał urażonego. - Uwielbiasz mnie. Szalejesz za mną. 

- Nawet nie masz pojęcia jak bardzo. - starałam się brzmieć najbardziej ironicznie jak tylko potrafiłam.

İnşallah, że mi wyszło...


evet, miałam dodać wieczorem rozdział, ale zasypiałam nad klawiaturą, a w szkole nie zdążyłam dopisać końcówki żeby dodać rozdział wcześniej ;p 
i miałam takie przemyślenia, że Sunneri i Serkan to mój fav ship, ze wszystkich moich opowiadań (od razu za nimi Aurelle i Zayn z dtd i Chanel i Christian z ph <3)

oh sweet life ✔Where stories live. Discover now