yirmi dokuz

46 4 11
                                    

Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że jestem otulona ramionami Serkana. Bardzo mocno mnie ściskał. W ogóle nie mogłam się ruszyć. Co za dryblas! Of!

Wcale cię nie ruszę, będziesz miała pełno miejsca i w ogóle... To właśnie mówił ten drwal!

- Serkan. - powiedziałam, ale on coś tylko mruknął i zacieśnił uścisk. - Aj, co za drewno! Puszczaj mnie! Nie mogę oddychać! - jęknęłam.

- Dzień dobry, kochanie. - wymruczał.

- Zaraz cię walnę. Serkan, puść mnie. - zaczęłam się szarpać.

- Nie puszczę. - nagle się przekręcił, tak, że był nade mną.

Ręce miał oparte pomiędzy moją głową. Byłam uwięziona. 

- Dzisiaj twoja noc henny. - powiedział. - Wszystko jest zorganizowane i przygotowane.

- Co?! - pisnęłam. - Serkan, jaka noc henny? Przecież, nie mam rodziny z którą mogłabym ją obchodzić. Mabel raczej opłakiwać mnie nie będzie...

- Sunny, twój wuj dał mi wszelkie instrukcje, jasne? Nie masz się czym martwić. - podniósł się.

- Aj, wuj to zorganizował? Aj, zemdleję. Słuchaj, jeśli on zaprosił babcię na moją noc henny... - wstałam z łóżka.

- I na hammam. - dodał.

- Aj, jest źle... Bardzo źle! Mabel! - krzyknęłam wybiegając z sypiali.

Wparowałam do nowego pokoju swojej kuzynki. Jeszcze spała, ale to nic... Zaczęłam nią szarpać, dopóki nie zerwała się na równe nogi.

- Co się dzieje, znowu się pali? - spytała. - Allah, Allah.

- Babcia... Ona... - zająknęłam się.

- Aj, zmarła, prawda? Aj, Allahu, wybawiłeś nas! - zaśmiała się wesoło.

- Nie zmarła. Ona przyjeżdża na moją noc henny... I na hammam też... - warga mi zadrżała.

- CO?! - pisnęła. - Kto mógł tak z nami postąpić? Aj, za jakie grzechy, dobry Allahu! - jęknęła. - Jak ona przyjeżdża... Oj marnie to widzę, kuzynko. Wybacz, ale ja ucieknę z tonącego statku, wiesz, że pływać nie umiem. - powiedziała.

- Patrz na mnie, zamknę cię w szafie i nigdzie nie uciekniesz! - zagroziłam jej. - Jak mamy się topić, to będziemy topić się razem. 

- Czego tak histeryzujecie? - przyszedł Serkan, a Mabel wybuchła śmiechem.

- On tego nie przeżyje. Trzeba było od razu spisać testamenty. - wywróciła oczami.

- Aj, za chwilę oboje oberwiecie! - krzyknęłam. - Jesteśmy w tym razem, jasne? Każde z nas zostanie do końca na polu bitwy, niezależnie od tego jak bardzo będziecie krwawić.

- Przecież to tylko wizyta dziadków, nic takiego. - zdziwił się Serkan.

- Mabel, chodź pójdziemy się pomodlić. - chwyciłam ją za rękę.

- Pomódlmy się. - skinęła głową.

- Dziewczyny, no ale o co chodzi? - sapnął za nami brunet. - Możecie mi powiedzieć?

- Powiemy mu? - spytała cicho Mabel.

- Aj, vallah, nie mam pojęcia. Im wie tym lepiej śpi, no ale w tym przypadku... Sama nie wiem... - zawahałam się.

- A co ze ślubem? Nie możemy odwołać, już pewnie wszystko wiedzą. - ciągnęła dalej.

- Aj, pewnie oni odwołają. - fuknęłam.

I po domu rozbrzmiał dzwonek do drzwi.

- TO ONI! - pisnęłam równo z Mabel.

- Otworzę... - powiedział Serkan.

- NIE! - wydarłyśmy się za nim

Ale było już za późno...


oh sweet life ✔Where stories live. Discover now