- Zimno ci? - spojrzał na mnie kątem oka.
- Trochę. - mruknęłam.
Szatyn podkręcił ogrzewanie i od razu zrobiło mi się ciepło.
- Jestem Serkan. - powiedział i wyciągnął do mnie rękę.
- Aa, co mnie to, duszyczko? - mruknęłam.
- Twoje imię to "aa co mnie to"? - prychnął.
- Sunneri. - fuknęłam pod nosem. - Szczęśliwy?
- Wolałbym "usatysfakcjonowany". - parsknął śmiechem. - Spokojnie, rano wrócę po twój samochód. Wiem, że boli cię dusza, że musiałaś go tam zostawić.
Oparłam się głową o szybę. Tak, bolała mnie dusza. Ten samochód jest dla mnie wszystkim. W końcu to jedyne co zostało mi po rodzicach. Tata kupił ten samochód mamie, a że ona nie miała prawa jazdy, to on nim jeździł. No ale ona tak strasznie kochała żuczka.
- Nie powiedziałaś mi gdzie jedziemy, maleńka... Jak chcesz możemy jechać od razu do mnie, ale wolę się zapytać... - odezwał się po dłuższej chwili.
- Ta... Pardon. Aj, jedź w kierunku Ortaköy, stamtąd łatwo trafię do domu. - powiedziałam.
- Ortaköy... W porządku. Nie powinnaś chodzić sama po okolicach, ale... W końcu sama wiesz co dla ciebie najlepsze. - wzruszył ramionami.
- Allah, Allah. Co ci do tego? - fuknęłam.
Wysiadłam przy nabrzeżu. Bez słowa opuściłam samochód i poszłam do swojej pracowni. Allah, Allah, co za dziwny człowiek. I skąd on w ogóle się wziął? Przeklęty. W szafce znalazłam zapasową ładowarkę do mojego telefonu, więc od razu go podłączyłam. W innej szufladzie miałam też jakieś ubrania na zmianę, żeby obecnych nie ubrudzić gliną. Lubię rzeźbić. To mnie odpręża. W sumie już od paru lat z tego żyję, więc... Miło jest połączyć przyjemność z pracą. Znowu, nieważne.
Nie zorientowałam się, kiedy promienie słońca zaczęły powoli odbijać się od tafli Bosforu, trafiając prosto w moje okna. Przeciągnęłam się, a niektóre moje kości samoistnie wystrzeliły.
- Aj, bo jeszcze się połamię. - mruknęłam do siebie.
Odstawiłam moją pracę na bok i zadzwoniłam po taksówkę. Znów będę wypytywana przez wuja gdzie podziewałam się tej nocy.
- Chciałbym, żebyś odwiedziła dziś kancelarię. - odezwał się wujek Yasir podczas naszego śniadania.
- Wolałabym nie, wujku. Sam wiesz jak jest... - zagryzłam wargę. - A poza tym, obiecałam już Burcu, że pójdę z nią na zakupy. W końcu nie widziałyśmy się tyle lat...
- Znajdź choć pięć minut i przyjdź tam, dobrze? Jest coś o czym chciałbym z tobą pomówić, a tu w domu jest to niemożliwe... - dotknął mojej ręki i spojrzał opiekuńczo w oczy, tak jak robi to każdy ojciec. - W porządku, dziecko?
- Wszystko w porządku. - uśmiechnęłam się lekko. - Wpadnę na chwilę po lunchu do firmy. Dobrze?
- Będę czekał, w takim razie. No nic, do zobaczenia. - wujek wstał od stołu, pocałował mnie w czoło i wyszedł.
Westchnęłam głośno. Allahu, czemu mi to robisz? Czemu nie mogę uciec od przeszłości, co?
![](https://img.wattpad.com/cover/143017027-288-k317793.jpg)
YOU ARE READING
oh sweet life ✔
Romance× you know i'll be your life, your voice your reason to be my love, my heart is breathing for this moment in time i'll find the words to say before you leave me today × Sunneri i Serkan nie przepadają za sobą i to bardzo. ale cóż mogą zrobić, kiedy...