- Wyglądasz cudownie w tej sukience. - powiedziała Burcu.
- Tak, dziewczyno nie można odwrócić od ciebie wzroku. - dodał Koray.
Jednak ja nie mogłam cieszyć się tak jak oni. Kłótnia z Serkanem naprawdę na mnie wpłynęła i to dość mocno. Byłam zraniona. On mnie zranił. Gdybym mogła od razu odwołałabym ślub i zaszyłabym się gdzieś, gdzie by mnie nigdy nie znalazł.
- Panno Sunneri? - zza drzwi wychyliła się Yasemin. - Pan Serkan...
- Nie chcę go widzieć. - powiedziałam.
- Zachowujesz się jak dziecko. - mruknęła Mabel.- Za dwa dni ślub...
- Kaczuszko... - odezwał się Koray. - Powiedz słowo, a odwołamy ślub. Ten bezwstydny drwal cię zranił, a nikt ci nie przykłada broni do głowy i nie każe za niego wychodzić.
Oh co za ironia, pomyślałam. Of! Gdybym tylko mogła...
- Sunny! - usłyszałam krzyk za drzwiami.
Serkan wleciał do mojego pokoju i oniemiał. Burcu podbiegła do niego i zakryła mu głowę kocem. Bo przecież to przynosi nieszczęście, kiedy pan młody widzi pannę młodą w sukni przed ślubem.
- Um, Burcu, nic nie widziałem, vallah. Nic a nic! - sapnął Serkan.
- Odwołuję ślub! To drewno zniszczyło wszystko! Zobaczył ją w sukni! Ihh! Aj, najdroższy Allahu! Aj, nasz stworzycielu! Wielką karę na nas sprowadził ten pustak! - szlochał Koray. - Ihh!
- Koray! - fuknęłam równo z Serkanem.
- Przecież nic się nie stało, Koriş... - mruknęłam. - To tylko kawałek białego materiału, nic takiego.
I już Koray miał zamiar się wykłócać, ale Mabel go wyprowadziła. Za nimi wyszła Burcu. Serkan zdjął z siebie koc i spuścił głowę.
- Nie wiem co mam zrobić, żebyś mi wybaczyła. - westchnął. - Naprawdę żałuję. Doskonale wiesz, że tak nie myślę, szanuję cię, no ale kiedy pomyślę, że mógłbym cię stracić przez cokolwiek... Dostaję szału. - powiedział.
- Serkan, swoimi słowami trafiłeś w mój najczulszy punkt, dlatego daj mi przemyśleć parę spraw. Póki co, odegrajmy to co mamy odegrać, tak jak spisaliśmy to na umowie. - zagryzłam wargę.
Strasznie mnie zabolało serce, gdy do powiedziałam.
- Jeśli to jest to, czego pragniesz. - skinął głową.
Serkan poszedł, a reszta dnia zleciała dość szybko. Razem z Mabel oglądałyśmy jakiś program w którym pokazywali różne wypadki i katastrofy ślubne. Co się uśmiałyśmy to się uśmiałyśmy.
- Czujesz? - spytała. - Jakby coś się paliło...
- Vallah, też to czuję. - wstałam z kanapy i uchyliłam zasłony drzwi do ogrodu. - Mabel! - pisnęłam widząc cały ogród w płomieniach. - Mabel, musimy uciekać. - pociągnęłam ją do wyjścia, a ona się wyrwała mówiąc, że pilnie musi coś zabrać z górnego piętra.
Wyszłam na dwór i zadzwoniłam po straż pożarną i po... Serkana. O dziwo, Serkan był tu szybciej niż strażacy, a z każdą chwilą ogień coraz bardziej się rozprzestrzeniał. Paliło się całe piętro, a ja nie mogłam wejść po swoją małą kuzynkę, bo byłam trzymana przez sąsiadów.
- Serkan, ona tam została, nie mogę jej stracić! - płakałam.
- Maleńka, spokojnie. Pójdę po nią. Nie martw się. - pocałował mnie w czoło i wbiegł do środka.
- Serkan! - wrzasnęłam przerażona.
Strażacy przyjechali. Powiedziałam im o Mabel i Serkanie i akurat Serkan wyszedł. Niestety nasz dom... Stał się ruiną. Odbudowanie go jest daremne... Nic nie dało się uratować.
Lekarze z pogotowia zrobili badania wstępne Mabel, na szczęście nic jej nie było, ale...
- Serkan, dokąd my teraz pójdziemy? - spytałam cicho.
- Zaopiekuję się wami... - objął mnie. - Wszystko będzie dobrze...
omfg serkan ! nie wiem jak wam, ale mnie się rozdział spodobał, tak dla odmiany, a co xd
ale... mam kilka propozycji nowych okładek [told ya] oto one ;
#1
#2
#3
#4
z tym, że 3 i 4 były robione wg. porady jednej z dziewczyn z tumblra, ale i tak my fav to 1 !
mimo wszystko, wybór/ocenę pozostawiam wam !
CZYTASZ
oh sweet life ✔
Romance× you know i'll be your life, your voice your reason to be my love, my heart is breathing for this moment in time i'll find the words to say before you leave me today × Sunneri i Serkan nie przepadają za sobą i to bardzo. ale cóż mogą zrobić, kiedy...