otuz bir

59 5 5
                                    

- Życie moje... Wyglądasz cudownie. Jak księżniczka. - powiedział Koray. - Aj, zaraz się rozpłaczę... Aj, gdzie jest to dziewuszysko?! Aj, Zeynep! Aj, ona nie ma na imię Zeynep... Jak miała na imię? Aj, już wiem! Burcu! - wrzasnął.- Przydaj się na coś i przynieś chusteczki. Moje biedne, chore serce płaczę. Aj, wpadłem w rozpacz teraz. Zdaje się, że mam depresję. Aj, malutka nasza Sunny. Najpiękniejsze słoneczko. Aj, naprawdę nas opuszczasz? - ględził.

- Aj, Koray przecież ja nie umieram! - sapnęłam. - I nie płacz proszę, bo i ja się rozpłaczę!

- Przecież mieszkasz niedaleko ich! Jesteś jak wrzód na tyłku... - powiedziała Burcu. - Wszyscy goście już są. Dziewczyno, jesteście jak królewska para!

Wyjrzałam przez okno za firanę, jednak gości nie było na swoich miejscach, bym mogła oszacować czy jest tak dużo ludzi, jak wcześniej mówili Burcu z Korayem.

Za to botanicy przepięknie ozdobili ślubny kobierzec i całą tą resztę...

- Aj, Sunny ona mnie obraża! Iee, bezużyteczna kędzierzyna, za chwilę powyrywam ci wszystkie włosy! - wrzasnął Koray

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

- Aj, Sunny ona mnie obraża! Iee, bezużyteczna kędzierzyna, za chwilę powyrywam ci wszystkie włosy! - wrzasnął Koray. - I oczywiście, że są jak królewska para, są jak brylanty i błyszczą tak dzięki mnie! - dodał dumnie.

- Ponad połowa gości przyszła tu dzięki mnie! - Burcu odgarnęła włosy.

- Aj cicho bądźcie, bo was też stąd wyrzucę! - przetrwałam im tą bezsensowną dyskusję.

I zamilkli. Co więcej, usiedli posłusznie jak dwa małe tresowane pieski. I dobrze. Już wystarczająco się stresowałam. W końcu, niecodziennie bierze się ślub. Ale... Sama już zwątpiłam, czy gra się skończyła... İnşallah... 

- Aj, gdyby tylko byliby tu twoi rodzice i wujek Yasir... Byli by z ciebie dumni. - westchnęła moja przyjaciółka.

- Dziękuję, Burcu. Wszystko gotowe, prawda? - spytałam, a ona przytaknęła. - W porządku, w takim razie, czas na nas.

Chwyciłam Koraya pod ramię. Tak bardzo chciał mnie odprowadzić. Aj, kochany mój... Ilość gości w Yıldız Park była porażająca. W tym momencie zaczęłam się bać, że przewrócę się na tych wysokich szpilkach. Ale na samym końcu stał on. Momentalnie się uśmiechnęłam. Wszystkie zmartwienia zniknęły jakby za dotknięciem magicznej różdżki.

- Kochaniutka... - powiedział Koray. - Bądź z nim szczęśliwa. Inaczej połamię mu wszystkie kości.

- Nie martw się Koriş. Aj, kochany mój. Bardzo ci dziękuję. - przytuliłam go.

- No dalej, idź! Bo za chwilę twój mąż mnie pobije! - pogonił mnie. - Ruszaj się!

Zaśmiałam się i podeszłam do Serkana.

- Nie wywaliłam się. - powiedziałam dumnie.

- Wyglądasz niesamowicie. - odparł Serkan.

- Każdy mi to powtarza, a ja nawet siebie w lustrze nie widziałam. - wywróciłam oczami. - Za to ty... Oha. Maşallah... Aj, naprawdę to powiedziałam? - zmieszałam się.

- Jakaś ty słodka. Nie zmieniaj się, dobrze? Po prostu bądź i tak słodko, słodko patrz na mnie. - dotknął mojego policzka.

Zjawili się nasi świadkowie - Burcu i Deniz. Zaraz za nimi - urzędnik. Wszystko szybko się zaczęło, ale już mięliśmy powiedzieć sobie "tak", gdy nagle... Rozpadało się. Była prawdziwa ulewa, a goście zaczęli uciekać.

- Panno Sunneri, czy bierze pani sobie za męża Serkana Acara i ślubuje mu wierność i miłość, póki śmierć was nie rozdzieli? - zapytał urzędnik

- Tak! - zaśmiałam się.

- Panie Serkanie,  czy bierze pan sobie za żonę Sunneri Aden i ślubuje jej wierność i miłość, póki śmierć was nie rozdzieli? - urzędnik spojrzał na Serkana.

- Oczywiście, że tak! - Serkan z kolei spojrzał na mnie.

Urzędnik spytał jeszcze czy zobiązują się spełniać obowiązki świadków i takie tam... Podpisaliśmy co mięliśmy, urzędnik dodał słowa "Od teraz jesteście mężem i żoną, życzę wam szczęścia" i uciekł, razem z naszymi świadkami, a my tańczyliśmy. 

- Daję sobię rękę ściąć, że cały makijaż mi się zmył. - zaśmiałam się.

- Tylko rękę? - skrzywił się. - Wyglądasz jak mała smutna panda.

- Aj, żartowniś się znalazł. - uderzyłam go w ramię.

- Ale moja mała panda. - pocałował mnie w czoło. - Kocham cię.

- Ja ciebie też, Serkan. - uśmiechnęłam się.

powiedzmy że tak była ubrana Sunny zanim deszcz zmył jej makijaż i tak dalej ;p

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

powiedzmy że tak była ubrana Sunny zanim deszcz zmył jej makijaż i tak dalej ;p

oh sweet life ✔Where stories live. Discover now