on dört

78 4 4
                                    

- Aj, jakie to romantyczne! - pisnęła Burcu. - Czemu nie możemy zamienić się życiami? Gdybym trafiła na takiego Serkana to bym go z rąk nie wypuściła. Nigdy w życiu! Ale nie, ja musiałam zakochać się w Denizie, który wcale tego nie zauważa!

- Przestań, ja i Serkan... Nasz związek jest dość skomplikowany... - westchnęłam.

Przecież nie mogłam jej powiedzieć, że wszystko jest lipne i istnieje tylko na papierze.

Dopiłam swoją herbatę. Burcu zaczęła mi się żalić na temat upartego Deniza, który - jak wspomniała wcześniej - nie zauważa, że ona się w nim zakochała. Poradziłabym jej, żeby powiedziała mu o wszystkim w prost, ale... Przecież sama nie potrafiłam tego zrobić. W sensie, nie chodzi o Deniza, ale o... Wiadomo o kim mówię. Mój telefon zaczął dzwonić, więc szybko zakryłam usta Burcu, by przestała mówić jak oszalała i odebrałam.

- Kochanie! - usłyszałam jego radosny głos.

- Koray, kochany? Jak się masz? - uśmiechnęłam się mimowolnie.

- Wspaniale, dziękuję, życie moje... - zachichotał. - Dziewczyno, znalazłem dla ciebie idealną sukienkę na ślub! Będziesz wyglądała w niej jak księżniczka! Załatwiłem już ci kosmetyczkę, fryzjera... Ay! Dziewczyno! Zapomniałem o butach! - relacjonował.

- Koray, najdroższy... - mój telefon przejęła Burcu. - O buty się nie martw. Zajmę się tym osobiście.

- Aj, okropna Burcu... Życie moje, ty się na modzie nie znasz! Utkwiłaś w latach 90! Nie pozwolę ci zniszczyć ślubu mojego słoneczka, przez twój brak gustu! - darł się brunet.

- Koray. - sapnęłam. - Umawialiśmy się przecież na coś, prawda?

- Ay, dobrze, słoneczko moje. Niech ta okropna Burcu bez gustu znajdzie ci buty i dodatki, na nic więcej się nie zgadzam. Wyślę wam zdjęcia sukni. - zachichotał na ten swój Korisiowy sposób.

- Dobrze, Koray, dziękuję. - rozłączyłam się.

- Nie do wiary, że mogę wybierać tylko buty i akcesoria, a on mógł wybrać ci suknię! - fuknęła przyjaciółka.

- Założyłaś się z nim, przegrałaś, czyli sama pozwoliłaś mu to zrobić. Ja jedynie mówię, czy biorę tą suknię, czy nie. To samo z całą resztą. Taka była umowa. - wywróciłam oczami.

- Niech będzie. Lepiej niech wyśle adres to pojedziemy przymierzyć to jego cudo. - prychnęła.

No i tak zrobiłyśmy. Ciężko było się nie zgodzić z wyborem Koraya, bo suknia była cudowna. Później także nie było problemu ze znalezieniem odpowiednich butów. Burcu ma świetne oko, zwłaszcza, jeśli chodzi o buty! Po szybkich, aczkolwiek obfitych zakupach wróciłam do domu. Zdziwiłam się, że w salonie nie było Mabel. Od śmierci Yasira w ogóle stamtąd się nie ruszała...

- Mabel?! - zawołałam.

- Mabel wyszła, panienko Sunneri. - poinformowała mnie Yasemin. - Mówiła, żeby się o nią nie martwić i, że później zadzwoni.

- W porządku, dziękuję Yasemin. - skinęłam głową.

I prawdę mówiąc, to z jednej strony cieszyłam się, że w ogóle wyszła z domu, ale z drugiej to bałam się, że znowu mogłaby się wpakować w jakieś kłopoty.

No ale... Sama nie wiem...

- Sunneri Aden, tu komisarz Fatih Cengiz... Pani kuzynka... - usłyszałam po odebraniu telefonu.

oh sweet life ✔Where stories live. Discover now