yirmi iki

62 5 3
                                    

- Chciałbym cię gdzieś zabrać. - powiedział

- Aj, nie. Nigdzie z tobą nie idę. Ostatnim razem zostałam zamknięta w kabinie prysznicowej i zemdlałam. - odparłam.

- No dalej, rusz się. - westchnął i podniósł mnie do pionu.

Warknęłam pod nosem i odłożyłam swoją książkę na stolik. Długo szliśmy wzdłuż brzegu, aż zobaczyłam jakąś łódkę.

- Serkan, co się dzieje? - spytałam.

- Wczoraj powiedziałaś, że uwielbiasz morze i że kochasz pływać. Popytałem i dowiedziałem się kilku ciekawych rzeczy.  Pomyślałem, że dobrze nam obojgu zrobi, jak popływamy trochę. - wzruszył ramionami.

- Aj, dobrze pomyślałeś. - westchnęłam.

Wypłynęliśmy łódką dość daleko od brzegu, ale mnie to nie przeszkadzało. Ubraliśmy specjalne maski i butle tlenowe, po czym wskoczyliśmy do wody. Aj, jaka ja byłam szczęśliwa. Przypomniały mi się wyjazdy nad morze z rodzicami... 

No ale przestraszyłam się, kiedy Serkan oddalił się ode mnie. 

W butli mieliśmy tlenu tyle, żeby starczyło nam na 45 minut, niestety, gdy tlen się kończył, wynurzyliśmy się. Serkan pomógł mi wejść na łódkę i zdjąć z siebie maskę i ciężką butlę.

- Uśmiechasz się. - powiedział.

- Bo jestem szczęśliwa. - odparłam. - Mam się nie uśmiechać?

- Uśmiechaj się, słońce moje, bo wtedy jesteś jeszcze piękniejsza. - położył dłoń na moim policzku. - Jestem szczęściarzem, że trafiłem akurat na ciebie.

- Aa, Serkan? Skąd takie nagłe wyznania? Zostaw do dla mediów. Gdy jesteśmy sami nie musisz niczego udawać. - powiedziałam.

- Masz rację. - odsunął się.

I nagle stał się zimny.

Po powrocie na brzeg, on poszedł w kierunku swojego domu, a ja swojego. Co z nim? Kiedy zbliżałam się do drzwi zauważyłam Murata, wysiadającego z auta. Aj, no to jestem spalona. Weszłam szybko do środka i zatrzasnęłam drzwi.

- Aa, dziewczyno, co z tobą? Wyglądasz jakbyś ducha zobaczyła. - powiedział Koray zakładając na swoją głowę ręcznik.

- Aj, vallah, zobaczyłam ducha. Jeśli Serkan go zobaczy wpadnie w szał. - jęknęłam.

- Ah, Deniz, ah! - warknęła Burcu wchodząc do domku. - Cholerny osioł. Niczego nie rozumie... Aj, Sunny, Murat przyjechał. 

- Wiem. Musimy go odciągnąć od Serkana, inaczej będzie źle. - fuknęłam.

- W takim razie... Już wiem. Ja i Koray, odciągniemy Murata od ciebie, a ty odciągniesz Serkana od niego. - powiedziała Burcu.

- Dziewczyno, a co z Denizem? - zapytał Koray.

- Go też jakoś odciągniemy od tego wszystkiego. - szatynka wzruszyła ramionami.

- W takim razie bierzmy się do działania. Powodzenia. - powiedziałam szybko i wybiegłam do domku Serkana, starając się pozostać niezauważoną przez Murata.

Zaczęłam walić w drzwi i dopiero po dłuższej chwili, Serkan zechciał mi je otworzyć. 

- Aj, gdzieś ty był? Stoję tu i walę w te drzwi i przysięgam na Allaha, że zdążyłam zapuścić tu korzenie! - sapnęłam i wprosiłam się do środka.

- Byłem zajęty, Sunneri. Potrzebujesz czegoś? -spytał.

- Właściwie to tak. Mam kilka pytań. No wiesz w sprawie naszego... Związku. - rozsiadłam się na łóżku.

- Pytaj w takim razie. - westchnął.

- Pytam w takim razie... - i nagle zgubiłam język w gębie.

Znowu.

oh sweet life ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz