on beş

74 5 8
                                    

Allahu, dopomóż mi...

Czym prędzej pojechałam na komisariat, by dowiedzieć się co z moją kuzynką. Okazało się, że znów wpadła na jakiś głupi pomysł z jej koleżankami, z czego one zdążyły uciec, a Mabel jak zwykle...

- Bracie Fatih, jest mi tak strasznie przykro... - powiedziałam.

- Sunneri, współczuję ci, brat Yasir był naprawdę niesamowitym człowiekiem i zapewne was obie dotknęła jego strata... - zaczął. - Yasir wychował cię na godną podziwu kobietę, prawą, o dobrym sercu... Za to jego córka...

- Ja wiem, że Mabel ma swoje za uszami, ale ona naprawdę nie jest złym człowiekiem, vallah! - jęknęłam. - Wiadomość o śmierci jej ojca nią wstrząsnęła, a w dodatku otoczenie w jakim się znajduje wszystko pogarsza. Bracie Fatih, proszę... Wpłacę kaucji ile trzeba, ale nie odsyłaj jej do ośrodka dla trudnej młodzieży, ona sobie tam nie poradzi, a ja... Nie chcę tracić kolejnej bliskiej mi osoby w tak szybkim czasie, proszę...

- W porządku, ale to moje ostatnie ostrzeżenie, Sunny. Jeszcze raz i to na pewno nie skończy się ośrodkiem dla trudnej młodzieży. - westchnął. - Zabierz ją i przemów jej do rozsądku.

- Na pewno to zrobię. - skinęłam głową.

- I gratuluję z powodu ślubu. İnşallah wszystko się ułoży. - powiedział.

- Dziękuję, bracie Fatih. - uśmiechnęłam się i wyszłam z jego gabinetu.

I znowu telefon. Odebrałam.

- Czego? - warknęłam.

- Aa, kochanie? - utrapienie. - Zapomniałaś się stawić u notariusza... Mięliśmy podpisać ostatnie dokumenty związane z kancelariami i tak dalej...

- Zabiję cię, Serkan, zabiję. - syknęłam. - Nie powiedziałeś mi kiedy mam tam przyjechać! Mówiłeś tylko, że już nie długo!

- Wstydź się, kochanie. Dzwoniłem do ciebie, ale nie odbierałaś. - fuknął cicho. - Ah, ta moja ukochana, wiecznie o wszystkim zapomina. - dodał głośniej.

- Masz przechlapane, Serkan. Zacznij się modlić. - zacisnęłam zęby.

- Ja ciebie też całuję, najdroższa. Niech Allah ma cię w opiece, miłości moja. I przyleć tu mój aniele. Przyleć, bo zdycham tu z tęsknoty do ciebie... - powiedział.

- Bezczelny... - warknęłam i rozłączyłam się.

Warknęłam głośno, co wyglądało naprawdę dziwnie i niedorzecznie na posterunku policji. Jakiś inny policjant przyprowadził moją kuzynkę. Byłam na nią wściekła. A prosiłam ją, żeby nic głupiego nie robiła! A prosiłam!

- Porozmawiamy sobie o tym w domu, Mabel. - westchnęłam zawiedziona. - Yusuf cię odwiezie do domu, ja mam jeszcze parę spraw do załatwienia. Biada ci, jeśli znowu gdzieś wyjdziesz, a ja będę musiała cię odbierać z komisariatu. Biada.

- Dobrze, kuzynko. - spuściła głowę.

Tak, wspomniałam o Yusufie. Yusuf, to były kierowca mojego wujka. Tak bardzo prosił, żeby go nie zwalniać, więc został moim kierowcą. Nienawidzę wykorzystywania ludzi... Szczególnie, że Yusuf jest mi jak starszy brat. No ale co mogłam zrobić, skoro innej posady nie chciał?

Poinstruowałam Yusufa o zaistniałej sytuacji, a sama pojechałam taksówką do notariusza, gdzie właśnie miałam zawrzeć pakt z diabłem...

Teraz już nie będzie drogi powrotnej...



tak na szybko, powstała już jakiś czas temu (jeszcze przed powstaniem opowiadania) playlista na spotify oh sweet life - soundtrack, czyli playlista z muzyką, którą słucham za każdym razem, gdy piszę rozdziały, jakby kogoś to ciekawiło 🎶😋🖤 buzi!

oh sweet life ✔حيث تعيش القصص. اكتشف الآن