otuz dört

53 5 7
                                    

Nemi jest przepiękne. Szczególnie to jezioro. Aj, mogłabym tu zamieszkać... 

Serkan trzymał mnie za rękę, długo spacerowaliśmy, a on wciąż ścierał moją szminkę. Mogłabym powiedzieć, że uzależniłam się od jego pocałunków, ale nadal udaję obrażoną i to by się kłóciło z moją dumą. Nieważne!

- Co powiesz na kolację? - zaproponował.

- Aa, niedawno zjadłeś cały kosz truskawek i jeszcze chcesz jeść? Yuh! - wytrzeszczyłam oczy.

- Allah, Allah! Połowę tych truskawek zjadłaś ty, głodomorze! - zatrzymał się.

- Akurat! Nie dałeś mi ani jednej. - prychnęłam. - Bardzo lubię truskawki.

- Ja bardzo lubię ciebie. - pocałował mnie w nos. - Ee, co teraz będziemy robić?

- Nie wiem. Ty rób co chcesz, ja wrócę do hotelu i pójdę spać. - wydęłam wargę. - Bardzo mnie zmęczyłeś.

- Zmęczyłem? Ja? - zaśmiał się. - Niemożliwe!

- A kto inny? Twoja złośliwość wysysa ze mnie całą energię życiową. Masz przed sobą wraka człowieka. - fuknęłam.

- W takim razie, zaniosę cię, żebyś nie straciła resztki sił. - prychnął i podniósł mnie tak jak pannę młodą.

I szczerze mówiąc nawet nie wiem ile nam to zajęło, bo szybko zasnęłam w jego ramionach. Gdy się obudziłam, również w uścisku Serkana, czułam się jak nowo narodzona.

- Dzień dobry, żoneczko. - wymruczał.

- Dzień dobry, mężulku. - uśmiechnęłam się patrząc na niego.

- Mam nadzieję, że się wyspałaś, bo dziś idziemy zwiedzić Rzym. - powiedział.

- Wyspałam, wyspałam i to jeszcze jak! - zagryzłam wargę.

- Świetnie. To daj mi jeszcze dziesięć minut i możemy się zbierać. - momentalnie przewrócił się na drugi bok i okrył się kołdrą jeszcze bardziej.

 - Serkan, no! - jęknęłam jak naburmuszone dziecko. - Rusz się! No dalej! - zaczęłam go szarpać za rękę.

- Of, no dobrze! Upierdliwa jesteś... Allah, Allah... - fuknął.

Dzięki Allahowi udało mi się go wyciągnąć z łóżka. W miarę szybko się ogarnęliśmy. Serkan stwierdził, że śniadanie zjemy w JEGO ulubionej kawiarni w centrum Rzymu. No to wsiedliśmy w samochód i... Nie pojechaliśmy. To znaczy przejechaliśmy jakieś 5 kilometrów.

- Jak mogłeś nie sprawdzić, czy samochód, szczególnie taki stary ma przegląd? - fuknęłam.

- Facet powiedział, że wszystko jest sprawne... - sapnął. - A poza tym, to ty lubisz takie stare samochody... Chciałem wziąć Mustanga, ale wybrałem tego starego rzęcha w wersji cabrio, specjalnie dla ciebie.

- Uwielbiam takie samochody, dopóki nie zatrzymują się na środku pustkowia. - wywróciłam oczami. - Ee, co teraz zrobimy?

- Za 15 kilometrów jest Rzym, więc możemy iść na piechotę. - wyszczerzył się głupio.

- Żartujesz sobie ze mnie? - prychnęłam.

- Chodź, moja piękna złośnico, chodź. Mam pomysł. - wysiadł z samochodu.

Okazało się, że niedaleko miejsca w którym się zatrzymaliśmy był peron. Akurat odjeżdżał pociąg jadący do Rzymu, więc ruszyliśmy, by ostatecznie wskoczyć do środka.

- Udało nam się! - zaśmiałam się.

- Vallah, jestem pod wrażeniem, jak szybko potrafisz biegać na obcasach. - przybliżył się do mnie.

- Biegam szybciej w wysokich obcasach, niż ty na płaskich... - wywróciłam oczami.

- Kocham cię, Sunny. - powiedział.

- Ja ciebie też i to mocno. - spojrzałam mu prosto w oczy.

moja jedna z fav scen w km 💕🌻☀️+ następny rozdział będzie bardzo emocjonujący #dramatime 😆👌😈

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

moja jedna z fav scen w km 💕🌻☀️
+ następny rozdział będzie bardzo emocjonujący #dramatime 😆👌😈

oh sweet life ✔Where stories live. Discover now