yedi

90 7 3
                                    

No tak... Nie przemyślałam tego. No ale może zacznę od początku.

Podczas gdy ja, Burcu i Deniz, wspominaliśmy nasze szczęśliwe dni w naszej dzielnicy, mój telefon zaczął wariować, a konkretniej... Zadzwonił Koray.

- Przyjedź. - powiedziałam do telefonu, a Koray uciął w połowie swoją ckliwą historię o Ece, która biedna złamała sobie paznokieć tuż po wyjściu od kosmetyczki.

No i teraz jesteśmy tu w czwórkę. Myślimy co dalej z tym cholernym ślubem.

- Porwiemy cię. - rzucił Deniz. 

- Nie wydurniaj się. - powiedziałam. - Straciłam już samochód mamy, nie mogę stracić też kancelarii.

- To ty się nie wydurniaj, życie moje. Przecież nienawidzisz tego miejsca! - wtrącił się Koray.

- Ale nie nienawidzę wujka. Jest moją jedyną rodziną, po stracie rodziców, zastąpił mi ich. - westchnęłam.

- Zgodzisz się w takim razie? - spytała Burcu.

- Of ya... Muszę się zgodzić... Najlepiej od razu zadzwonię do wujka. - fuknęłam i odeszłam kawałek od stołu.

I w skrócie, wujek ucieszył się, że jestem gotowa tak bardzo się poświęcić dla kancelarii i dla rodziny. Wuj Yasir powiedział, że spotkam się z tym mężczyzną już wkrótce. Specjalnie dla mediów, zorganizujemy przyjęcie zaręczynowe i takie tam. I również specjalnie dla mediów, jest ustalona wersja, że spotykałam się z tym facetem w tajemnicy i generalnie jesteśmy w sobie BARDZO zakochani. Ugh, nie jestem dobrą aktorką, nie umiem kłamać.

Aj, znów boli mnie dusza...

Przez całą noc nie zmrużyłam oka. Po prostu siedziałam na łóżku i rozmyślałam jak teraz będzie wyglądać moje życie.

- Panienko Sunneri? - zza drzwi wyłoniła się Yasemin. - Wuj panienki...

- Wiem, wiem... Wuj Yasir woła na śniadanie. - westchnęłam ciężko.- Co z Mabel?

- Jest u przyjaciółki, wróci wieczorem. - odparła Yasemin. 

Skinęłam głową i zwlekłam się z łóżka, po czym szczelnie owinęłam grubym swetrem. Kalendarzowa wiosna zawitała u nas kilka dni temu, jednak pogoda wciąż była zdradliwa. Akurat tego dnia panował mróz. Usiadłam przy stole, a Yasemin nalała mi do szklanki herbaty. 

- Dziś się zapoznacie i spiszecie wstępną umowę. Szczegóły omówicie na następnym spotkaniu w obecności notariusza. - poinstruował mnie wujek. - Sunneri, jeśli masz jakieś wątpliwości...

- Nie, nie. Zróbmy tak. - powiedziałam szybko.

Wuj już nic nie mówił. Po prostu siedzieliśmy i w ciszy czekaliśmy na gości. Żadne z nas nie ruszyło śniadania. Yasemin równo o 12 poinformowała nas o pojawieniu się dwóch mężczyzn. Siedziałam jak na szpilkach, bowiem za chwilę miałam być oddana obcemu mężczyźnie. Czułam się, jakbym została sprzedana na bazarze.

- To ty... - wyszeptałam, spotykając ponownie tą samą parę brązowych oczu, które już od dłuższego czasu mnie prześladowały...


oh sweet life ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz