- Nie może się pani rozwieść. - powiedział pan Hakan. - Przecież podpisała pani umowę...
- Nie można jej jakoś unieważnić? - spytałam.
- Bez obopólnej zgodny, niestety nie. Nawet, jeśli złożyłaby pani wniosek o rozwód, to i tak, dopóki pan Serkan nie wyrazi zgody na to, nie uzyska pani rozwodu, bo nie ma żadnych wiarygodnych dowodów na to, że pan Serkan złamał choć jeden z punktów umowy. - wyjaśnił.
- Co mi pozostało? - westchnęłam.
- Proszę nie podejmować pochopnych decyzji, pani Sunneri. Być może wszystko się wyjaśni i dostanie pani odpowiedzi na swoje pytania. Wszystko będzie dobrze. - powiedział z lekkim, pocieszającym uśmieszkiem.
- Ta... Bardzo bym tego chciała, wie pan? Gdyby wszystko potoczyło się inaczej... - westchnęłam.
Wróciłam do domu... O ile ten budynek mogłabym nazwać domem... Mabel akurat jadła sobie w kuchni płatki. Nie mogłam jej powiedzieć o moich zamiarach z rozwodem, przecież niczego nie wiedziała o umowie. Przecież to całe przedstawienie kilka dni temu, było dla niej ślubem z prawdziwej miłości...
- Ty i szwagier jesteście jacyś dziwni odkąd wróciliście... - zauważyła.
- To ze zmęczenia. Nie wyspaliśmy się, to dlatego... - skłamałam. - Pójdę dzisiaj do firmy, chcesz mi towarzyszyć?
- A twój mąż? - spytała. - Przecież zmęczenie nie trwa wiecznie...
- On ma swoje sprawy w swojej firmie... - wywróciłam oczami. - Jak chcesz, pójdę sama.
Mabel ostatecznie zdecydowała się iść ze mną. Zrobiło mi się raźniej na duszy. Choć odrobinę.
W firmie, jak to zawsze - wszyscy zalatani.
- Pani Acar! - teraz tak za mną wołają. ugh. - Dobrze, że się pani zjawiła!
- Ece, weź głęboki wdech i powiedz co się stało? Dziewczyno, czemu tak panikujesz? - dotknęłam jej ramienia.
- Przyszła klientka. Chcę się rozwodu z mężem, powiedziała. Dała tyle pieniędzy, że mogłaby pani rozwiązać problemy kancelarii i nawet by jeszcze zostało. - powiedziała cicho.
- Co?! - pisnęłam. - Ece, przygotuj jej papiery i chodź do mojego gabinetu.
- Ale muszę coś jeszcze pani powiedzieć! - sapnęła. - Pani mąż... On reprezentuje jej męża...
- Doprawdy? No dobrze, niech będzie. Przynieś papiery, razem je przejrzymy, a później zaprosisz tu mojego szanownego męża. - uśmiechnęłam się.
Aj! Jest nadzieja na rozwód! Nie ma długu, nie ma małżeństwa! Mabel spojrzała na mnie jak na wariatkę. No tak, asystentka mówi, że będę walczyła ze swoim mężem w sądzie i to o rozwód, a ja cieszę się jak psychiczna.
- No co? - spytałam.
- Czy ty chcesz mi coś powiedzieć? - uniosła brew.
- A co mam chcieć ci powiedzieć? - zachichotałam.
- No nie wiem, może na przykład, że jesteś w ciąży i hormony ci wariują... - opadła na kanapę.
- O Allahu, uchroń... - mruknęłam pod nosem. - Aa, kochana, skąd ci to przyszło do głowy? Jaka ciąża, przecież dopiero co się pobraliśmy! Czasem taka rywalizacja w związku jest zdrowa, żeby później nie było za nudno.
- Pani Acar? - zza drzwi wychyliła się Ece. - Mogę?
- Chodź, kochana, chodź! - uśmiechnęłam się szeroko. - Popracujmy trochę.
- Jesteś chora! - podsumowała Mabel.
wojnę czas zacząć 😈
CZYTASZ
oh sweet life ✔
Romance× you know i'll be your life, your voice your reason to be my love, my heart is breathing for this moment in time i'll find the words to say before you leave me today × Sunneri i Serkan nie przepadają za sobą i to bardzo. ale cóż mogą zrobić, kiedy...