otuz altı

48 5 4
                                    

- Nie może się pani rozwieść. - powiedział pan Hakan. - Przecież podpisała pani umowę...

- Nie można jej jakoś unieważnić? - spytałam.

- Bez obopólnej zgodny, niestety nie. Nawet, jeśli złożyłaby pani wniosek o rozwód, to i tak, dopóki pan Serkan nie wyrazi zgody na to, nie uzyska pani rozwodu, bo nie ma żadnych wiarygodnych dowodów na to, że pan Serkan złamał choć jeden z punktów umowy.  - wyjaśnił.

- Co mi pozostało? -  westchnęłam.

- Proszę nie podejmować pochopnych decyzji, pani Sunneri. Być może wszystko się wyjaśni i dostanie pani odpowiedzi na swoje pytania. Wszystko będzie dobrze. - powiedział z lekkim, pocieszającym uśmieszkiem.

- Ta... Bardzo bym tego chciała, wie pan? Gdyby wszystko potoczyło się inaczej... - westchnęłam.

Wróciłam do domu... O ile ten budynek mogłabym nazwać domem... Mabel akurat jadła sobie w kuchni płatki. Nie mogłam jej powiedzieć o moich zamiarach z rozwodem, przecież niczego nie wiedziała o umowie. Przecież to całe przedstawienie kilka dni temu, było dla niej ślubem z prawdziwej miłości...

- Ty i szwagier jesteście jacyś dziwni odkąd wróciliście... - zauważyła.

- To ze zmęczenia. Nie wyspaliśmy się, to dlatego... - skłamałam. - Pójdę dzisiaj do firmy, chcesz mi towarzyszyć?

- A twój mąż? - spytała. - Przecież zmęczenie nie trwa wiecznie...

- On ma swoje sprawy w swojej firmie... - wywróciłam oczami. - Jak chcesz, pójdę sama.

Mabel ostatecznie zdecydowała się iść ze mną. Zrobiło mi się raźniej na duszy. Choć odrobinę.

W firmie, jak to zawsze - wszyscy zalatani.

- Pani Acar! - teraz tak za mną wołają. ugh. - Dobrze, że się pani zjawiła!

- Ece, weź głęboki wdech i powiedz co się stało? Dziewczyno, czemu tak panikujesz? - dotknęłam jej ramienia.

- Przyszła klientka. Chcę się rozwodu z mężem, powiedziała. Dała tyle pieniędzy, że mogłaby pani rozwiązać problemy kancelarii i nawet by jeszcze zostało. - powiedziała cicho.

- Co?! - pisnęłam. - Ece, przygotuj jej papiery i chodź do mojego gabinetu.

- Ale muszę coś jeszcze pani powiedzieć! - sapnęła. - Pani mąż... On reprezentuje jej męża...

- Doprawdy? No dobrze, niech będzie. Przynieś papiery, razem je przejrzymy, a później zaprosisz  tu mojego szanownego męża. - uśmiechnęłam się.

Aj! Jest nadzieja na rozwód! Nie ma długu, nie ma małżeństwa! Mabel spojrzała na mnie jak na wariatkę. No tak, asystentka mówi, że będę walczyła ze swoim mężem w sądzie i to o rozwód, a ja cieszę się jak psychiczna.

- No co? - spytałam.

- Czy ty chcesz mi coś powiedzieć? - uniosła brew.

- A co mam chcieć ci powiedzieć? - zachichotałam.

- No nie wiem, może na przykład, że jesteś w ciąży i hormony ci wariują... - opadła na kanapę.

- O Allahu, uchroń... - mruknęłam pod nosem. - Aa, kochana, skąd ci to przyszło do głowy? Jaka ciąża, przecież dopiero co się pobraliśmy! Czasem taka rywalizacja w związku jest zdrowa, żeby później nie było za nudno.

- Pani Acar? - zza drzwi wychyliła się Ece. - Mogę?

- Chodź, kochana, chodź! - uśmiechnęłam się szeroko. - Popracujmy trochę.

- Jesteś chora! - podsumowała Mabel.

- Jesteś chora! - podsumowała Mabel

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

wojnę czas zacząć 😈

oh sweet life ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz