- Dzięki bracie... - powiedział Serkan do telefonu. - Jasne, jasne. Nie martw się, wszystko już zorganizowane. Tak, tak. Dzięki. Do zobaczenia... - odłożył telefon na stolik. - Powinien być tu jutro z samego rana.
No i teraz obleciał mnie strach. Jutro z samego rana miałam poznać swojego brata. Z drugiej strony, no właśnie... Z drugiej strony to mój młodszy brat. Ciekawiło mnie jaki jest, jak minęło jego życie...
- Jestem z ciebie dumny, Sunneri. - powiedział Serkan. - Sama próbujesz zburzyć mur, który zbudowałaś wokół siebie. Teraz mogę ci wręczyć moją niespodziankę.
- Nie dzięki. Mam dosyć niespodzianek w swoim życiu. - prychnęłam.
- Aj, chodźże! - sapnął i szarpnął mnie za rękę.
- Serkan, na miłość Allaha, puść mnie! - fuknęłam wyrywając się.
Weszliśmy do garażu, gdzie coś wielkości samochodu stało pod przykrywą. Westchnęłam głośno i...
- To ja! - usłyszałam za sobą krzyk Koraya.
- Aj! - chwyciłam się za serce. - Koray!
- Bezwstydna dziewucha! - skrzywił się i uderzył mnie w ramię. - Nie krzycz na mnie! Nie możesz na mnie krzyczeć! Zapomniałaś o mnie, ty wstręciucho!
- Nie zapomniałam! - jęknęłam. - A poza tym, czy ja tylko tobą żyję? Nie mam własnego życia?
- Powinnaś, życie moje. Porzuć swojego męża i się mną zainteresuj! Nie ma nikogo bardziej wartościowego i bardziej interesującego ode mnie. - wyprostował się dumnie.
- O Allahu, dopomóż... - mruknęłam cicho. - Koray, masz rację. Jesteś najbardziej wyjątkowym człowiekiem na tej planecie, ale co tutaj robisz? Czy to ty jesteś niespodzianką Serkana?
- Jeszcze czego... - mruknął mój mąż. - Jeszcze raz witaj, Koray, kochany.
- Bardzo ci dziękuję, życie moje. Ee, co to za niespodzianka? Bardzo się zaciekawiłem. - zachichotał.
- Właśnie, Serkan, co to za niespodzianka? - spojrzałam na niego.
- Sama zobacz. - wskazał na płachtę.
- Czy to mój mahr? - spytałam.
- Niestety, ale nie. Twój mahr został odroczony. - westchnął.
- Skąpiec. - prychnął Koray. - Dziewczyno co tam jest?
Zdjęłam więc ciężką płachtę i oniemiałam. Znowu... Głupi Serkan.
- Żuczek! - pisnęłam radośnie widząc swojego pastelowo-niebieskiego garbusa. - Eyva! Naprawiłeś go!
- A i owszem. Mechanicy stwierdzili, że najlepiej by było oddać go na złomowisko, albo do muzeum, ale ja się uparłem i wymieniłem praktycznie wszystko, żeby mógł jeszcze trochę pojeździć. - uśmiechnął się.
- Bardzo ci dziękuję, Serkan! - rzuciłam się na niego z uściskiem. - Możemy się nim przejechać? Proszę...
- Powiedz to jeszcze raz. - objął mnie w pasie.
- Ale co? Bardzo ci dziękuję, Serkan. - pocałowałam go w policzek.
- Nie to... Powiedz jeszcze raz "proszę". Wyglądasz wtedy tak uroczo. - zaśmiał się.
- Proszę, proszę, proszę! - wyszczerzyłam się jak dziecko.
Serkan wręczył mi kluczyki. Wszyscy wsiedliśmy do auta, no i ruszyłam. Pędziłam moim autkiem jak nigdy w życiu. Aj, mogłabym już umierać ze szczęścia!
No ale jutro...
tak dla jasności - pojęcie mahru z wikipedii xd
wykorzystałam swoje 5 minut przerwy od nauki na napisanie tego rozdziału, nic się nie dzieje, póki co, ale może później gdy znajdę kolejną chwilę napiszę coś lepszego xd
ВЫ ЧИТАЕТЕ
oh sweet life ✔
Любовные романы× you know i'll be your life, your voice your reason to be my love, my heart is breathing for this moment in time i'll find the words to say before you leave me today × Sunneri i Serkan nie przepadają za sobą i to bardzo. ale cóż mogą zrobić, kiedy...