- Of, Serkan, jedziemy już ponad godzinę! - jęknęłam. - Długo jeszcze?
- Aj, nie wiem, Sunneri, normalnie jedzie się tam 45 minut, ale dziś są straszne korki, musisz jeszcze trochę wytrzymać. - fuknął.
Westchnęłam głośno. Byłam naprawdę zmęczona. Jedyne co chciałam to rzucić się na łóżko i zasnąć. Tak już mam.
Kolejna godzina minęła i w końcu dojechaliśmy do jakiegoś niewielkiego hoteliku. Aj, całe zmęczenie odeszło.
Wokoło było pełno zieleni, a pośród niej owy hotelik, cały biały. Trochę mi przypominał jakiś dworek. I nagle wyszła jakaś kobieta. Długie ciemnobrązowe włosy opadały jej swobodnie na jedno ramię. Oczy błękitne niczym najczystrza woda. Usta przemalowane krwistoczerwoną szminką. Skóra iście karmelowa. Aj, wszystko idealnie komponowało się z jej niebieską sukienką z falbanami do kolana. Zdjęła czerwony fartuszek i rzuciła na poręcz na przedsionku.
- Singniore Serkan. - uśmiechnęła się, a mnie poraził jej śnieżnobiały uśmiech. - Witam serdecznie w moich skromnych progach. Kim jest ta piękność? - spojrzała na mnie.
- Moja żona, Sunneri. Sunny, to Felizia, dobra znajoma naszej rodziny. To właśnie u niej się zatrzymamy na jakiś czas. - powiedział Serkan.
- Bardzo mi miło poznać. - wyciągnęłam do niej dłoń, a ona mnie przytuliła.
- W końcu ten osioł znalazł sobie porządną kobietę. - zaśmiała się. - Aj, Serkan, kochany, jest taka śliczna... - chwyciła mnie za rękę i okręciła dookoła.
- Najpiękniejsza. - Serkan puścił mi oczko.
- Na pewno jesteście głodni. Zapraszam na obiad. - wskazała dłonią na wejście.
Przeszliśmy przez niedługi hol do ogródka. Felizia postanowiła przygotować dla nas posiłek własnoręcznie. Serkan opowiedział mi nieco o niej. Niebieskooka brunetka była najlepszą przyjaciółką jego matki, później niestety się pokłóciły, ale Serkan i Felizia odnowili swój kontakt. W końcu była dla niego jak druga matka.
Felizia po chwili położyła przed nami pełno dań i przysmaków, typowej dla tutejszej kuchni.
- Stęskniłam się za Turcją. - westchnęła. - Głównie za turecką kawą... Aj i za zapachem Bosforu...
- Aa, to samo mówiłam, kiedy mieszkałam w Londynie. - zaśmiałam się. - Nad Bosforem jest taka kawiarenka, jest niewielka i jest praktycznie nad wodą. Zapachy kawy, baklawy i morza idealnie ze sobą się komponują... Odrazu tam pojechałam po przylocie z Anglii.
- Aj, mówisz o tej kawiarence w Bebek? - spytała.
- Tak! - powiedziałam.
- To moja ulubiona w Stambule. Zawsze kiedy tam jestem, zaglądam tam. - uśmiechnęła się. - Teraz, będziemy mogły tam chodzić razem.
- Allah, Allah... Porzucasz mnie dla mojej żony? Co z ciebie za człowiek? - odezwał się Serkan.
Nie wierzę w tego człowieka... Vallah, nie wierzę! Dokończyliśmy nasz posiłek i zdecydowaliśmy się, my czyli Serkan i ja, pospacerować po okolicy.
Po wzięciu szybkiego prysznica, przebraniu się w wygodniejsze ubrania byłam gotowa. Serkan już na mnie czekał.
- W końcu! - sapnął, kiedy wyszłam z naszego pokoju.
On czekał na zewnątrz, żeby nie było niedomówień. A z łazienki skorzystał w innym pokoju.
- Vay, żoneczko, wyglądasz przepięknie. - uśmiechnął się. - Bellísima.
- Grazie mille, mężusiu. - wywróciłam oczami. - Eee, idziemy? Tak wciąż patrzyrz na mnie i patrzysz... Uważaj, bo ci za chwilę oczy wylecą...
- Najpierw zetrę szminkę. - powiedział.
- Aj, proszę, nie ścieraj. - jęknęłam.
- Tylko trochę zetrę. - przybliżył się twarzą do mnie.
- Nie ścieraj. Nie na oczach wszystkich gości Felizii. - fuknęłam.
Westchnął głośno i wyciągnął mnie na dwór. Od razu przyciągnął mnie do siebie i... Starł moją szminkę.
Nasz pierwszy pocałunek, odkąd jesteśmy razem.
Mój pierwszy pocałunek, odkąd żyję...
taki na szybko ;p buziaki !
iiiii! czy macie ochotę na książkę z nimi?
chyba że wolicie serkana i ozge w innej odsłonie ;p
YOU ARE READING
oh sweet life ✔
Romance× you know i'll be your life, your voice your reason to be my love, my heart is breathing for this moment in time i'll find the words to say before you leave me today × Sunneri i Serkan nie przepadają za sobą i to bardzo. ale cóż mogą zrobić, kiedy...