Rozdział 54

Mulai dari awal
                                    

-...ale dlaczego to jest powiązane ze mną?- pytam.

-...bo wszyscy wiedzieli w szkole, że wyjeżdżasz na ślub taty i że cię długo nie będzie, gdy tylko wyjechałaś stał się taki jaki się stał...- mówi Eleanor przyciskając do biustu książkę.

-Dobrze to nawet jeśli tak jest, jak głoszą plotki, chociaż dla mnie to stek bzdur to dlaczego dziś się tak zachował wobec mnie?- pytam chowając książkę do torebki.

-Jak się zachował?- pyta Alana.

-Zawsze jak mnie widział z daleka krzyczał „dzień dobry", zagadywał, czekał na mnie, żartował, a dziś to ja mu powiedziałam „dzień dobry" i to naprawdę bardzo kulturalnie i tak pozytywnie, a on mi tylko sucho odpowiedział, nie poczekał, tylko poszedł prosto do wejścia.- mówię, na co one wzruszają ramionami.

-To może rzeczywiście problemy mają inne dno...- mówi Alana.

Naszą rozmowę przerywa dzwonek oznaczający rozpoczęcie lekcji, mój telefon wibruje, a na ekranie pojawia się krótka wiadomość od Harry'ego, że mnie kocha, życzy mi miłego dnia i postara się wpaść do mnie wieczorem. Tylko on dziś sprawi, że się uśmiechnę, bo bez niego moja głowa będzie rozmyślań nt. profesora. Może to dziwne, że się tak przejmuję, ale czy tak nie powinien robić każdy przyszły psycholog? Czy nie poszukuje skąd biorą się problemy pacjentów? Czy nie próbuje pomóc się uporać? Może powinnam potraktować Blooma jako formę praktyki?

Hunter prowadzi lekcję i jak zwykle nieprzychylnie się o nas wypowiada, dostaliśmy kolejny przydomek „plankton" – ten akurat bardzo mi się spodobał. Staram się skupić na jego pieprzeniu o filozofiach oświecenia, ale jestem w innym świecie. Chyba tym, który był cieplejszy, piękniejszy, szczęśliwszy.

„Co robisz?"- dostaję smsa od Harry'ego.

„Siedzę na lekcji u Huntera, nudno mi tu samej w ławce... Czemu nie mogłeś dziś być tu ze mną?? L"

„Mamy nagłe terminy koncertów kochanie, a jestem w tyle z próbami i chłopaki sapali, że sobie wakacje robię..."

„...jakby wiedzieli z kim, gdzie i na czym byłeś, pewnie nic by nie mówili..."- odpisuję.

„Pewnie tak, ale już nie będziemy kręcić, bez sensu będą gadać..."

„Co dziś robimy wieczorem? <3"- zmieniam temat i uśmiecham się wiedząc co mi odpisze.

„Niewinnie coś ugotujemy, zjemy, a potem włączymy jakiś niewinny film, którego nie skończymy..."- uśmiecham się szeroko.

„A jeśli film mi się spodoba? :P"- droczę się z nim.

„To mnie nie będzie obchodzić J"

„No dobra, a jeśli spodoba się tobie?"

„To zrobimy to na kanapie, tak bym widział telewizor... :P"

Kręcę głową z uśmiechem i wysyłam mu dwuznaczne minki, lekcja się kończy i zaczynamy się pakować, by pójść na zajęcia do Clice. Wychodząc Mike zaczepia mnie przy drzwiach i proponuje byśmy poszli wszyscy na jakieś jedzenie w ciągu tej 45 minutowej przerwy. Odkładam książki do szafki, zarzucam torebkę na ramię i całą ekipą idziemy na lunch.

-Nasz profesorek coś się nie ucieszył z powrotu jego studenckiej miłości... - śmieje się Jordan, a ja wywracam oczami na jego słowa.

-Wy też?- mówię pod nosem, Mike zaciąga się papierosem i spogląda na mnie.

-Wiesz Kylie, że to jego zachowanie jest dziwne. Komu jak komu, ale naszej klasie nigdy nie stawiał złych ocen i nie opieprzał nas za byle gówno... Odkąd tylko wyjechałaś świata jest nie do zniesienia... - mówi i znów przykłada papierosa do ust.

Just A Friend (Harry Styles Fanfiction) Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang