-Jak zwykle Kylie i Alana nie zawiodły moich oczekiwań...- mówi, ale od razu mam w głowie inne znaczenie tego zdania. Tak właśnie, z podtekstem.- Wszyscy powinniście brać przykład z zaangażowania w pracę, naukę, w siebie. Gratuluję świetnych, zaskakujących wiadomości, jak zwykle spoza podstawy programowej. Dzięki waszym koleżankom możecie się rozwijać i poznawać nowe, nieznane pojęcia. Gratuluję.

Kylie i Alana promienieją od tych wszystkich słów, przybijają sobie piątkę. Bloom chodzi po całej klasie i rozdaje materiały do zrobienia na tej lekcji i tylko opuszczam wzrok, a ten pierdoleniec jest koło niej, mówi coś do niej, na co ona wstaje i podchodzi do jego biurka. Bierze dokumenty z blatu i zmierza ku drzwiom. Zamyka je za sobą i słyszę dobrze obcasy...

-Kylie, poczekaj...- mówi Bloom wylatując za nią z sali. W klasie ludzie zaczynają rozmawiać i nic nie słyszę prócz obcasów. Mężczyzna wchodzi do środka, gdy tylko ich nie słychać i nie broni się przed uśmiechem. Aż mnie skręca... Coraz bardziej ją osacza i coraz bardziej chce się do niej dobrać.

Nie dopuszczę do tego. Podnoszę rękę do góry, a Bloom pyta mnie o co chodzi.

-Mogę iść do kibla?- pytam wyraźnie negatywnym tonem.

-Harry, nie do kibla, ale do toalety...- jeszcze będzie mnie zboczeniec poprawiał.-... ale proszę...

Wstaję i przechodzę przez całą klasę, z hukiem zamykam za sobą drzwi i idę na dół do męskiej toalety, Kylie właśnie wychodzi z sekretariatu, żegna się grzecznym „do widzenia" i bardzo się dziwi, gdy mnie widzi.

-Siku?- pyta z uśmiechem, a na jej widok wszystkie moje złości odchodzą na bok.

-Chcesz mi potrzymać?- pytam, na co ona wybucha śmiechem tak głośno, że zatyka usta.- Ty zboczuszku...- śmieje się.

-No chodź...- idę w jej stronę.

-Nie będę ci trzymać... Trzymam go będę w innych okolicznościach...- odpowiada z uśmiechem tak znaczącym, że nie mogę.

-Nie grasz dobrze, może nas nie być najwyżej 5 minut...- mówię i łapię ją za dłoń i przyciągam do siebie.

-Co ty insynuujesz?- pyta Kylie blisko moich ust.

-Szybki numerek w czasie lekcji...- na te słowa Ky cicho wzdycha, aż ją zatyka.

-Nie ma na to czasu...- mówi.

-Ale jest chwilka na lekkie odprężenie ciebie...- uśmiecham się szeroko, a jej źrenice momentalnie się rozszerzają. Obracam się dookoła i ciągnę ją za rękę do męskiej toalety.

(...)

Siadam w ławce, a na mojej twarzy jawi się uśmiech, którego nie umiem powstrzymać. Mike pyta mnie, co tak długo, na co mówię mu, że spotkałem jednego z chłopaków z klasy Gary'ego i z nim rozmawiałem, Bloom spogląda w stronę drzwi, jakby oczekiwał kiedy wróci Kylie. Wreszcie słyszę jej obcasy i mój uśmiech robi się szerszy. Otwiera klasę i mówi profesorowi, że wszystko załatwione, ten bardzo jej dziękuje, ale moja Kylie zbywa go wzrokiem spoglądając w moją stronę i uśmiechając się najpiękniej jak można. Puszczam jej oczko, a w jej policzku aż pojawia się dołeczek, dziewczyna zabiera się za zadanie, a Alana cały czas do niej mówi. Kylie nie przestaje się uśmiechać, ale nie jest na tyle odważna, by się odwrócić i zrobić coś w moją stronę. Mój wzrok natomiast przyciąga Bloom, który cały czas patrzy w stronę Kylie nie wiedząc co kryje się w jej myślach. Nie kryje się przed uczniami, którzy obserwują go i spoglądają raz na niego, raz na Kylie. Po pięciu minutach lekcja się kończy, a Bloom prosi, by została chwilę na przerwie, pakuję rzeczy i w przelocie mówię, że zaczekam na nią przed klasą. Siadam na ławce i mija mnie cała moja klasa, która obraca się i zastanawia, dlaczego czekam na Kylie. Zastanawiam się, czego chce od niej ten gość, ale zaraz się dowiem, więc skupiam się na odpisaniu na SMSy Josha i mojej mamy. Spoglądam na ludzi na korytarzu plotkujących i spoglądających na siebie, obgadujących innych z pogardą. Moją uwagę przyciąga Holly, która zmierza w moją stronę, patrzę na jej długie nogi w różowej spódniczce i bierze mnie obrzydzenie. Jak ona mogła mi się podobać... Siada obok i zakłada nogę na nogę.

Just A Friend (Harry Styles Fanfiction) Where stories live. Discover now