ZAKŁUCENIA MOCY

109 14 0
                                    

Przeszukanie wraku myśliwca TIE nic nie dało. Kable i mechanizmy były nieoznakowane, co mogło oznaczać że tego typu statki były produkowane prywatnie. Jeśli Najwyższy Porządek posiadał własne stocznie i projektantów, to mógł on stanowić poważny problem. Własne, na pewno pilnie strzeżone fabryki myśliwców, nie mogły być lekceważone.

-No dobrze... Mistrzu Skywalker? Co teraz?

Luke zastanowił się przez chwilę.

-Ja... nie wiem... Skierujmy się na planetę do której lecieli moi padawani. Możesz wrócić na D'Qar. Wezmę ze sobą tylko mojego R2-D2. Może razem z adeptami doświadczę zbiorowej wizji, dzięki zjednoczeniu naszej Mocy. Ustaw więc kurs do bazy.

.....

Ben Solo, a teraz już Kylo Ren leciał swoim nowym, osobistym promem. Toważyszyła mu kapitan Phasma, która leciała ze swoimi ludźmi w osobnym transportowcu. Poza tym był jeszcze jeden.
Całkiem sporo szturmowców... uczniowie chyba nie powinni mieć z nimi szans.

Ben poprawił na sobie na swoje nowe ubranie. Krótka peleryna z kapturem i obcisły materiałowy kombinezon. Poza tym pas do przechowywania miecza. Kylo Ren miał polegać tylko na sobie i swoich umiejętnościach, a nie "gadżetach".
Miecz świetlny to, poza Mocą, jego jedyna broń.
Siedział niespokojnie na swoim miejscu. Kiedy statki wyszły z nadprzestrzeni, Ren założył kaptur i odpiął miecz od pasa.

Przed nimi pojawiła się mała planeta. Kylo wstał z miejsca i przeszedł do kabiny pilota.

-Jesteśmy na miejscu, sir.

-Dobrze. Odnajdźcie na planecie skupisko energii. Jedi przylecieli tu statkiem i na pewno korzystają też z innych urzadzeń.

-Tak jest, panie - powiedział pilot, po czym obrał kurs na jedyne na planecie skupisko elektryczności.

Ben miał opory przed zabiciem swoich przyjaciół... ale teraz wiedział że to tego wymagała od niego Moc. Musi to zrobić, inaczej w Galaktyce już nigdy nie zapanuje spokój. Kiedy Jedi zostaną zabici, do pełni spokoju we Wszechświecie potrzeba bedzie tylko zniszczenie Ruchu Oporu i Republiki.

Ale Ben... Kylo Ren... miał szczerą nadzieję, że nie będzie musiał zabić wtedy własnej matki. Ale Han Solo... to zupełnie inna sprawa. Nie miał szaleńczej ochoty go zabić i mścić się za to że praktycznie nie poświęcał mu uwagi za dzieciństwa. Był dla niego tylko dodatkowym ciężarem, który tyko utrudniał mu życie... i to od samego początku.
Chciał wyzwolić rodzimą planetę Chewbacki, który już wtedy był ważniejszy od Bena, ale utrudniała mu to ciąża Leii...

Teraz jednak musiał się skupić na misji...

Kylo Ren - Opowieść o Upadłym JediWhere stories live. Discover now