MISJA RATUNKOWA

117 17 0
                                    

Pierwsze drzwi były aktywne, jednak nie otworzyli ich od razu. Każdy najpierw odbezpieczył swój blaster, w większości DL-44 i DL-18.
Skywalker podszedł do drzwi i otworzył je.
Luke przypuszczał że teraz elektronika nie powinna zawieść, jednak nigdy nic nie wiadomo.
Chwycił w dłoń swój pistolet i odruchowo chciał ukryć miecz świetlny za peleryną, ale zostawił ją na promie, żeby nie wzbudzać podejrzeń jako Jedi. Nie zamierzał jednak nawet zostawiać miecza.
Obecność Nowego Zakonu Rycerzy miała być względna tajemnicą, ale utrzymywaną praktycznie tylko podczas misji.

Korytarz przed nimi był pusty. Ben nie wyczywał obecności wroga... coś przesłaniało jego umysł. Było to coś w rodzaju półprzezroczystej płachty, odgradzającej go od Mocy.
Mocy... a raczej od jedynego aspektu, którego miał prawo się nauczyć. Jasna strona... to takie płytnie i ograniczone. Aby osiągnąć władzę, czy chociaż porządek, trzeba wynieść korzyść ze wszystkich swoich umiejętności.

.....

-Połaczyć mnie z generałem Huxem! - rozkazał Snoke ze swojej tajnej siedziby.

-Dobrze, mój wodzu - odpowiedział kapitan na mostku Finalizera i przekierował połączenie holograficzne z mostka niszczyciela do prywatnego komunikatora generała.

Odczekał kilka chwil, po czym rzekł :

-Generale Hux, nie macie wiele czasu. Wraz z oddziałem naprawczym na statek przedostali się Jedi. Teraz podążają w waszym kierunku. Powinniście wykryć ich na kamerach.

-Tak, Najwyższy Wodzu, przechwyciliśmy grupę ratunkową. Trzymamy ich na muszce. Członkiem grupy jest bardzo ciekawa persona : Han Solo.

Han Solo. Jego obecność zakłucała porozumienie z Benem. Snoke nie mógł uwierzyć we własne szczęście.

-Doskonale. Umieśccie ich w kapsule ratunkowej. Wyładowujcie ją detonatorami. To odciągnie Jedi od mostka. Tymczasem... chciałbym, abyś udostępnił mi megafon pokładowy...

Generał, mimo że zdziwiony, bez zawachania wykonał jednak polecenie wodza.

.....

Ben poczuł coś... czyjąś obecność. Nie była jednak bezpośrednia. Osoba, którą wyczuł nie przebywała na statku. To był...

-Mistrz!? - krzyknął

W tym samym momencie, z głośników ukrytych w ścianach korytarzy dobiegł głos.

-Drodzy Rycerze Jedi. Jestem doprawdy zdziwiony waszą bezinteresownością i głupotą. Jeśli jeszcze tego nie dostrzegliście, jesteście w pułapce - zapanowała chwila ciszy. Po chwili jednak Snoke znów przemówił - Wasz przyjaciel, Han Solo, nie żyje... przykro mi. Macie jednak dokładnie pięć minut na ucieczkę. Po tym czasie, wszystkie drzwi się zamkną, a po kolejnych pięciu minutach, statek ulegnie samozniszczeniu.

Kylo Ren - Opowieść o Upadłym JediWhere stories live. Discover now