SENATOR

96 15 0
                                    

Hosnian Prime była pod wieloma względami podobna do Courscant. "Porastały" ją liczne budynki i wierzowce, była stolicą Republiki.

Leia chciała wystąpic osobiście, żeby złożyć raport. Był on składany regularnie, co kilka dni (czasem częściej w ważnych sytuacjach) dla przeznaczonego do tego personelu. Generał chciała jednak nie tylko złożyć raport, ale przemówić do innych senatorów.
Muszą wiedzieć jak poważna jest sytuacja. Śmierć Kanclerz Mon Mothmy z rąk ich wroga mogła być wystarczającą przyczyną do reakcji senatu. Przez to musiały zostać przeprowadzone wybory na nowego kanclerza. Pomiędzy ludźmi w swoich platformach chodziły plotki o śmierci Mothmy i Najwyższym Porządku.
Zebrały się droidy nagrywające, co stało się jasnym znakiem rozpoczęcia spotkania. Na telebimach można było dostrzec senator Leię Organę z jej złtym droidem C-3PO u boku.

Wzięła głeboki wdech, skinęła głową i rozpoczęła przemówienie.

-Drodzy przyjaciele. Przemawiam się do was z wielkim żalem i smutkiem. Zostaliśmy bowiem celem wielkiego ataku ze strony Najwyższego Porządku. Nieprzyjaciel jakimś cudem zdołał przechwycić flagowy okręt kanclerz Mon Mothmy oraz zabić jego załogę, włączając w to pasażerów i... samą kanclerz - przez wszystkie platformy przebiegł szmer wzburzenia.

Mimo, że każdy tak naprawdę już wiedział o śmierci Mothmy, usłyszenie tej wieści jako oficjalnej było o wiele inną sprawą. Leia zaczekała aż szmer ucichnie i podjęła:

-Wysłaliśmy do ataku nasze eskadry. Po chwili do ataku włączył się niszczyciel samego Najwyższego Porządku. Do tego na pokładzie republikańskiego okrętu przebywała brygada ratownicza, która musiała bezpiecznie powrócić do bazy. Myśliwce nie mogły zniszczyć żadnego z niszczycieli, więc po bitwie niedobitki zawróciły na planetę. Rozpoczeliśmy ewakuację. W międzyczasie uadł również Zakon Jedi. Był nadzieją na wsparcie dla Nowej Republiki, tak jak niegdyś - Dotąd sprawa Jedi była dość delikatna.

Ludzie mieli różne poglądy na ten temat. Zdaniem niektórych zakon był tylko niepotrzebnie wprowadzoną archaiczną grupą zaślepionych mistyków, dla kolejnych, Jedi ani nigdy nie pomogliby Republice, ani jej nie zaszkodzili. Inni naprawdę pokladali w Luke'u wielkie nadzieję (chociaż ta część zgromadzonych była w zdecydowanej mniejszości). Każdy w senacie wiedział jak wielki był to cios dla Leii. Jej brat, pogromca Imperatora i własnego ojca, Dartha Vadera. Wybawiciel Galaktyki. Do tego praktycznie jedyna pozostała przy życiu osoba, która była jej prawdziwą rodziną (a przynajmniej jeszcze zanim ożeniła się z Hanem).

-Zmierzając jednak do celu mojej przemowy: chciałabym, żeby Republika w końcu została wsparta przez siły Republiki. Na najbliższy czas musimy odszukać nową bazę. Do tego, skoro Najwyższy Porządek okazał się być tak bardzo niebezpieczny, prosimy o udostępnienie nam Wspólnej Floty - jednym zdaniem dolała oliwy do ognia. Cały senat zagrzmiał.

Politycy wstali ze swoich miejsc. jedni dosłownie śmiali się w jej hologramową twarz, a inni ciągnęli między sobą wzburzone rozmowy, a jeszcze inni próbowali przekrzyczeć resztę i spytać się czy to nie żart.

-Och, coż to za nietakt z ich strony! - powiedział C-3PO

Leia spodziewała się kontrowersji jaką wywoła swoimi prośbami, ale... nie aż takich.
Większość ludzi, widząc jej zmieszanie tylko zwiększyła ton głosu.

-Z całym szacunkiem - powiedziała do mikrofonu, starając się przerwać wrzawę - Ale myślę, że Najwyższy Porządek stał się dość poważnym wrogiem, by wzmożyć jego względem zbrojne akcje. Dotąd jego istnienie było trzymane we względnej tajemnicy, ale śmierć Mon Mothmy nie pozostawi Galaktyce złudzeń. Musimy zacząć działać. Mieszkańcy Republiki, ani z resztą żadni inni nie powinni czuć się przez niego zagrożeni.

Praktycznie wszyscy zebrani po chwili kontynuowali swoje dyskusje. Gwar, jaki temu toważyszył przyprawiał Leię o ból głowy. Jeden z senatorów poprosił droidy o aktywowanie jego mikrofonu.

-Ha, doprawdy myśli pani, że przeznaczymy dla waszej wojowniczej grupki jakiekolwiek środki? Nawet jeśli Porządek stał się tak niebezpieczny, myślę że układy bez własnych armii stałyby się łatwym celem. Łatwym celem dla tak niebezpiecznego wroga.

-Szczerze wątpię w potęgę Snoke'a - odezwał się ktoś inny - mógł wysłać wszystkie siły do przejęcia statku Kanclerz. Nawet jeśli wtedy była to dla was miażdżąca, jak zapewniasz, przewaga, to jeśli jest to cała jego siła, kilka niszczycieli, myśliwce i nieaktywne już kody Republiki z okrętu Mothmy, to nie mogliby się nawet równać chociażby z flotyllą Hosnian. Co dopiero z resztą Republiki?

-Nie ważne jak wielkie są siły Najwyższego Porządku, przecież Republika zawiesiła działanie wojska. Ruch Oporu jest jedyną republikańską frakcją prowadzącą działania wojskowe. Nie mamy aktywnie działającej floty. Senat przegłosował, Republika jest pokojowo nastawiona do wszelkich frakcji z zewnatrz. Ruch Oporu jest naszym sojusznikiem, ale nie wznowimy pełnej działalności floty bez stuprocentowej pewności o zagrożeniu.

.....

Senat nie chciał zainterweniować. Przegłosowali tymczasowo pokojowe nastawienie do wroga. Pokojowość względem wroga. Co za niedorzeczność! Leia nie mogła uwierzyć. To oznacza że Ruch Oporu tak naprawdę nie może liczyć na pomoc Republiki. Zagrożenie musiałoby być ogromne, żeby senatorowie mogli je dostrzec...
Sytuacja zostaje bez zmian... Ruch Oporu szuka bazy, po jakimś czasie powróci na D'Qar, gdy Najwyższy Porządek przestanie się nim interesować. Na szczęście Leia złożyła również wniosek o zlecenie budowy nowych statków na własną ręke. Nie mogło być tego dużo. Praktycznie tylko myśliwce. W zasobach Oporu nie było dość dużo kredytów by zfinansować sobie flotę i ją utrzymać. Ruch Oporu jest na skraju załamania, Luke zaginął, Ben przeszedł na Ciemną Stronę...

Czy ten dzień może być jeszcze gorszy?

Kylo Ren - Opowieść o Upadłym JediOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz