— Jak tam, skarbie? — zapytałaś niewinnie, gdy tylko przystanął przy tobie. — Bardzo boli?

   — Trochę... — przyznał, obdarzając cię niespokojnym spojrzeniem.

   — W takim razie, usiądź sobie obok mnie i odpocznij. — Poklepałaś drewnianą ławkę, na której siedziałaś.

   — Nie jestem zmęczony. Dołączę do pozostałych — zapewnił cię, zbierając się do odejścia.

   — Trener kazał ci odpocząć — odparłaś grobowym głosem. — Siadaj.

   Oikawa drgnął, ale się nie zatrzymał.

   — Musisz mnie w jakiś lepszy sposób przekonać — dodał na odchodnym, uśmiechając się dwuznacznie.

   Zacisnęłaś usta w wąską linię, kiedy różne nieprzyzwoite rzeczy przeszły ci przez myśl. Niezależnie od wszystkiego, uważałaś, że robienie tego na terenie było, delikatnie mówiąc, nie najlepszym pomysłem. Niemniej, nic skuteczniej nie sprawiłoby, że Tōru trzymałby się od boiska z daleka. Do tego, całkiem przypadkowo, miałaś w posiadaniu klucze do składziku ze sprzętem sportowym.

   Zagryzłaś w zamyśleniu wargę. To dla jego dobra, uznałaś, po czym wstałaś z ławki.

   — W porządku — odparłaś, spoglądając mu z powagą i pewnością siebie prosto w oczy. — Chodź za mną.

   Poprowadziłaś Tōru ku wyjściu z sali gimnastycznej. Po drodze zerknęłaś na resztę drużyny, aby upewnić się, że nikt niczego nie widział, a już zwłaszcza Iwa-chan, który miał w głowie radar, jeżeli chodziło o jakieś głupie, nieprzemyślane czy zbereźne pomysły z udziałem waszej dwójki.

   Odetchnęłaś ukradkowo, kiedy udało wam się wymsknąć na korytarz bez zwracania niczyjej uwagi. Zerknęłaś kątem oka na swojego chłopaka, który wyglądał na niezwykle zadowolonego z siebie. Pewnie sądził, że gdy przyjdzie co do czego, to stchórzysz, nie odważając się zrobić tego w miejscu innymi niż twój czy jego pokój.

   Jego pełna przekonania mina zaczęła cię irytować.

   Zmrużyłaś groźnie oczy, bez słowa otwierając drzwi do magazynu.

   — Panie przodem. — Uśmiechnęłaś się kpiąco, przepuszczając go w przejściu.

   Tōru, nie tracąc dobrego humoru, wsunął się do środka. Mruknęłaś gniewnie, rozważając, czy go tam nie zamknąć. W ostatecznym rozrachunku wyszłoby na to samo: nie wszedłby już dzisiaj na boisko, a ty miałabyś spokój na kilka najbliższych minut. Ta wizja była naprawdę kusząca, jednak cały czas przed oczami miałaś jego pewny siebie wyraz twarzy. Przecież on jawnie w ciebie wątpił! Do tego uważał za tchórza!

   Wciągnęłaś ze świstem powietrze, także wchodząc do pomieszczenia, zamykając za sobą uprzednio drzwi na klucz. Nie wiedziałaś, co zrobić dalej. Pocieszał cię fakt, że Tōru również nie mógł być pewien, czego się spodziewać.

   Zacisnęłaś dłonie w pięści. Naprawdę nie miałaś pojęcia, jak to wszystko rozegrać. Zawsze to Oikawa wychodził z inicjatywą, a ty się po prostu dostosowywałaś, gdyż nigdy ci to nie przeszkadzało.

   Mimowolnie spojrzałaś z niepewnością na swojego chłopaka, który, napotykając na twój wzrok, uśmiechnął się do ciebie urzekająco.

   — Nie krępuj się, [Imię]-chan. Jestem cały twój!

   Uspokój się, [Imię], uspokój. Nie jesteś tchórzem. Zrób to tak, aby mu w pięty poszło, dodawałaś sobie w myślach otuchy, zagryzając dolną wargę, aby powstrzymać jej drżenie. Odetchnęłaś głęboko, po czym podeszłaś do Tōru, patrząc mu przy tym prosto w oczy.

Codziennie anime || one-shotyWhere stories live. Discover now