Lewandowski/Ronaldo part II

1K 60 14
                                    

Przed przeczytaniem zalecana jest maść na ból dupy.
--------------------------------------------
- Robert, błagam przestań. Moje gardło jest jak kanał sueski, a odbyt jak kanał La Manche - skomlał, a jego piski były muzyką dla moich uszu.

- Nie chcesz się już ze mną bawić? - Mój głos ociekał fałszywą słodyczą.

Skierowałem się do drzwi.

- Robert. Nie zostawiaj mnie! - krzyczał, sprawiając, że szyby w oknach pękały, a po policzkach spływały łzy.

Pokręciłem głową. Klasyczny objaw zespołu RLS. Choroba ta była nieuleczalna. Charakteryzowała się łagodnym lub ostrym przebiegiem. Przypadek Ronaldo zaś był beznadziejny. Nie istniało dla niego już normalne życie. Na zawsze miał zostać skazany na życie w zamknięciu jako mój osobisty niewolnik seksualny... stop... obiekt eksperymentów - lepiej brzmi.

- Robert, Anka do ciebie dzwoni. - Manu wołał mnie do telefonu.

Musiałem wyjść. Zabrałem Ronaldo lewarek, który wkładał sobie do odbytu, aby sobie czasem za mocno go nie powiększył i wyszedłem.

Od razu było słychać skomlenie.
Kolejny klasyczny objaw RLS. Nie był w stanie wytrzymać braku mojej obecności dłużej niż pięć sekund.

Odebrałem telefon.

- Nie lubię pierożków bezglutenowych. Kobieto, kiedy ty to wreszcie zrozumiesz?! Poza tym miałaś przysłać papryczki w sosie wasabi. Jak to po co?! -pokręciłem głową. - Potrzebne mi do gry wstępnej. Opanuj się. Nie weźmę autografu od Ronaldo. Jeszcze mi tak na głowę nie padło. Żegnam.

Rozłączyłem się i wróciłem do Krysi.

Wył w niebogłosy i całował mnie po stopach. Kolejny objaw RLS.

- Ronaldo.

- Tak, Panie.

O kurwa. Zrobiło mi się ciasno w spodniach, a przecież zaspokajał mnie przez tydzień dwadzieścia cztery godziny na dobę.

- Twoja kara została odroczona. -
Szkoda, miałem ochotę, nożem zrobić małe nacięcia na jego ciele i przyłożyć na rany papryczkę w sosie wasabi, tak aby jęczał z bólu. - Ale dzisiejszą noc spędzisz z Manu.

- Nie!!! - wydarł się.

- Tak.

Przykułem go do łóżka, upewniając się, że więzy wytrzymają.

- Manu, pozwól tu! - krzyknąłem. Drzwi po chwili się otworzyły. - Zabaweczka jest do twojej dyspozycji.

Wyszedłem, uśmiechając się jak Manuel batem uderzył o nagie plecy Cristiano, a on błagał o więcej, wykrzykując moje imię.

----------------------------------------
Maść się przydała?

Pozdrawiam.

Wszystko może się wydarzyć| One-shotsTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang