Götze/Schweinsteiger

697 59 16
                                    

Krople jesiennego deszczu pieściły siwiejące już włosy przechadzającego się wąskimi uliczkami Manchesteru mężczyzny, który poprawił kołnierz czarnego, eleganckiego płaszcza. Schował zmarznięte dłonie do kieszeni. Zgarbił się, a łzy zmieszane z kroplami deszczu spływały po policzkach pokrytych dwudniowym zarostem. Nie przypominał w tym momencie faceta z klasą, za którym oglądali się zarówno mężczyźni jak i kobiety. Zazwyczaj radosne oczy o barwie lipcowego nieba o poranku zaczerwieniły się niczym krew. Zmarszczki powstałe w trakcie śmiechu w kącikach oczu i warg pogłębiły się. Nawet przyprószone siwizną włosy straciły swój blask. Tak... Bastian Schweinsteiger zwany przez niektórych chujem z Bayernu lub Manchesteru gasł z dnia na dzień. A związane było to z uczuciem jak ogień. Gorącym i trawiącym wszystko na popiół. Blondyn zacisnął dłonie w pięści w ostatnim geście bezsilności.
Stracił wszystko... Chciałby kochać właściciela oczu o barwie płynnej, mlecznej czekolady, ale jego miłość nie była pożądana. Chciałby znaczyć pocałunkami delikatną skórę kochanka, ale... Właścicielka ponętnych ust skradła Mario od niego.
Dlatego Bastian zmienił klub i zakończył karierę reprezentacyjną... Chronił resztki swojego  popękanego serca. Bezskutecznie. Wiedział, że był ważny dla Götze, ale nie tak jak Ann. Przeklinał Niemkę...

Przyśpieszył kroku i wrócił do swojego mieszkania. Czekała na niego niespodzianka.

W salonie siedział Götze i pałaszował chipsy. W tej chwili przypominał chomika.

— Dobrze cię karmi — stwierdził starszy Niemiec, patrząc na kochanka, którego kaloryfer zamieniał się w bojler.

— Basti!

Zawodnik Borussi rzucił się na blondyna.

— Muszę ci coś powiedzieć — rzekł nieśmiało szatyn.

Do skutego lodem serca Bastiana wkradł się niepokój. Obserwatorzy powiedzieliby, że mężczyzna nie umie kochać. Mimo to darzył przytulającego go Niemca uczuciem. Głębokim jak rów Mariański i wzniosłym jak Himalaje... W oczach Mario pojawił się smutek. Mimo to na jego ustach wykwitł rozmarzony uśmiech. I Bastian zrozumiał.

Złączył ich usta w ostatnim pocałunku. Pełnym zębów i języka. Przygryzał wargi. Badał wnętrze.  Przelał w pocałunek całą swoją miłość.

Mario odepchnął go.

— Żenię się z Ann — wyznał. — Kocham ją.

Bastian uśmiechnął się, chociaż jego serce pękło. Do oczu cisnęły mu się łzy. Powstrzymał je resztkami dumy, która nie pozwoliła pokazać mu, że został zraniony. Był w końcu zimnokrwistym sukinsynem.

— Wiem — odrzekł obojętnie i odprowadził Götze wzrokiem. Kiedy Mario zniknął z jego oczu, upadł bezradnie na podłogę i rozpłakał się jak dziecko.

Łzy przyniosły ulgę jego złamanemu sercu i mężczyzna obiecał sobie, że nigdy już się nie zakocha.

Wszystko może się wydarzyć| One-shotsOnde histórias criam vida. Descubra agora