Götze/Lewandowski/Reus

1.7K 92 18
                                    

Robert

- Marco - szepnąłem, chcąc obudzić Niemca. Bez skutku. Nie lubiłem tego robić, ale musiałem. Szturchnąłem go w bok. Nie otworzył oczu. Jego naga klatka piersiowa unosiła się i opadała w miarowym rytmie. - Marco! - krzyknąłem w końcu. - Wstawaj!

Nie chętnie rozchylił powieki, ukazując zaspane, błękitne oczy, które kochałem równie mocno jak czekoladowe. Zmarszczył brwi i popatrzył na mnie ze smutkiem.

- Znowu o nim myślisz? - zapytał, a raczej stwierdził fakt. - Odpowiedz. - Usiadł na łóżku i przeciągnął się.

Skinąłem głową. W jego oczach zalśniły łzy. Zrzucił kołdrę z siebie i wstał. Na jego ciele były jeszcze widoczne ślady po wczorajszej namiętnej nocy.

- Idę pod prysznic. - Rzucił mi jeszcze mordercze spojrzenie. - Sam.

Wzruszyłem ramionami i zacząłem porządkować naszą sypialnię.

Marco

Woda zmywała mieszankę mojego i Roberta nasienia. Jednak to nie był jedyny znak naszej miłości. Niemalże całe moje ciało zdobiły malinki, a mój tyłek bolał. Te ślady jednak miną, a przyśpieszone bicie serca na jego widok pozostanie.

Istniał jednak cierń nad naszą relacją. On. Niegdyś przyjaciel, teraz rywal. Mario Götze. Odbierał mi Roberta. Z każdym dniem Polak oddalał się ode mnie coraz bardziej. Nawet krzyczał jego imię w miłosnym uniesieniu. To bolało, tak bardzo bolało. Moje serce pękało na wskroś.

Poczułem ciepło na policzkach. Łzy. Zakręciłem wodę i skuliłem się w brodziku jak dziecko.

- Marco. - Usłyszałem zaniepokojony głos Roberta.

Po kilku sekundach napastnik wtargnął do łazienki i wziął mnie w objęcia.

Spojrzałem mu w oczy.

- Lewy. - Zmarszczyłem czoło, chcąc ułożyć swoje myśli w słowa. - Tylko jedna noc. Pozwalam ci na jedną noc z Mario - wykrztusiłem.

W jego oczach widziałem niedowierzanie, a usta bezwiednie rozchyliły się w promiennym uśmiechu. Do mnie nigdy się tak nie uśmiechał.

- Pamiętaj. Tylko jedna, a potem będziesz tylko mój.

Wyrwałem się z objęć Polaka i poszedłem wysłać wiadomość do Mario.

Spotkajmy się za godzinę w tej samej kawiarni, co zawsze. Musimy porozmawiać.

Teraz już nie było odwrotu. Ubrałem się i wziąłem kluczyki do samochodu.

Czemu jednak miałem wrażenie, że popełniam najgorszy błąd na świecie?

Mario

Czekałem na Marco w kawiarni i piłem kawę. Kelnerki posyłały mi zainteresowane spojrzenia, których nie odwzajemniałem.
Byłem gejem, a obiekt moich westchnień spotykał się z moim najlepszym przyjacielem. Zamyśliłem się i nie zauważyłem, jak zdyszany Marco opadł na krzesło obok.

- Chcesz kawy?

Pokręcił głową.

- Pragniesz go. Roberta - wycedził. Spojrzałem na niego w szoku. I co z tego? On chciał ciebie. - On też jest tobą - zawiesił głos - zainteresowany.

Wszystko może się wydarzyć| One-shotsWhere stories live. Discover now