Neuer/Kimmich

642 57 7
                                    

Manuel wcale nie udawał, że nie wkurza go świat, kontuzja i Kimmich.  Wcale,  a wcale...  Przecież był najlepszym bramkarzem świata i nie mógł tracić opanowania. I przyznać się, że chciałby grzmocić pod prysznicem pewnego irytującego małolata, który nie przepuszczał okazji,  by mu wypominać, że ma za dziewczynę chodzący botoks.   I teraz nawet picie tequili w podrzędnym barze mu przerywał. Manuel nawet nie powiedział mu,  żeby się jebał. Nie miał na to sił, ale Joshua odczytał to jako pozwolenie na macanie. Przysiadł się do niego i położył dłoń na udzie,  masując je nachalnie. 
Alkohol szumiał mu w głowie. Może dlatego dał się zaciągnąć do taksówki, a potem do domu i sypialni Kimmicha.  A następnie bez zbytnich protestów dał się rozebrać i rzucić na łóżko.
Może zrozumiał, że ta irytacja bierze się z nierozwiązanego napięcia seksualnego? A może dał się ponieść chwili? A może chciał zapomnieć o kontuzji?

Kto wie... Ale jedno było pewne.  Nie mógł usiąść na tyłku następnego dnia,  a Kimmi chodził dumny jak paw.

A happy end?

A happy end napisze życie.

-----------
Dla Positive-Candy. Mam nadzieję, że  nie zawaliłam sprawy.

Pozdrawiam.

Wszystko może się wydarzyć| One-shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz