Piszczek/Reus

1.2K 80 14
                                    

Uwaga! Sceny seksu.

Nad doliną wznosiły się góry, które sięgały chmur. Na pastwiskach wypasały się owce pilnowane przez baców, którzy siedząc palili fajkę. W oddali bawiły się dzieci, a nad wszystkim czuwał orzeł, który od czasu do czasu patrolował niebo.

Leżałem na łóżku, patrząc na widok na zewnątrz przez okno balkonowe. Na mojej klatce piersiowej spoczywała głowa Łukasza. Przeczesałem dłonią jego blond włosy. Oddychał spokojnie i miarowo, jakby wczorajsza noc się nie wydarzyła. Ręką obejmował mnie w pasie, sprawiając, że nie mogłem się poruszyć. Najmniejszy ruch mógłby spowodować, że powróciłby z krainy Morfeusza. Poruszał ustami podczas snu, które były zaczerwienione i opuchnięte. Na jego szyi kwitły malinki. Jedne bardziej, drugie mniej widoczne. Wszystkie zdawały się wyglądać na bolesne. W sercu mnie zakuło, kiedy pomyślałem, że mogłem sprawić ból ukochanemu.

Powoli rozchylił powieki, ukazując zaspane, niebieskie oczy. Na jego ustach wykwitł uśmiech rozleniwionego, a przede wszystkim nasyconego kota. Przeciągnął się i usiadł na mnie okrakiem. Jego dowód podniecenia wbijał się w moje podbrzusze. Postanowiłem zmienić nasze pozycje i przeturlałem na na bok. Teraz to on był skazany na moje miłosierdzie. Jego oddech przyśpieszył. Palcami badał mój tors, a mięśnie drgały pod wpływem jego oddechu. Położył dłoń na moim sercu, które zaczęło bić coraz szybciej. Pocałowałem jego sine wargi. Delikatnie, żeby nie sprawić mu nie potrzebnego bólu. Jęknął wprost do moich ust. Następnie zacząłem ssać płatek jego ucha. Mruczał z przyjemności, nadal trzymając dłoń w miejscu, gdzie biło moje serce. Polizałem jego szyję. Mruknął z niezadowolenia, wpijając paznokcie w moje ramiona. Czciłem pocałunkami każdy skrawek jego ciała, starannie omijając jego krocze. Nie chciałem, żeby zalała go zbyt szybko fala namiętności. Jego błękitne niczym bezchmurne niebo oczy pociemniały z pożądania. Jego oddech stał się krótki i urywany. Nie oddychał przez nos, ale przez usta. Kiedy ssałem jego obojczyk czy pępek, to ciężko wzdychał.

- Marco. - Swoim jękiem przerwał ciszę, która na chwilę zapanowała. - Przestań się ze mną droczyć.

- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem.

Zacząłem go przygotowywać. Najpierw pojedynczą pieszczotą wokół jego wejścia, aby oswoić go z dotykiem. Następnie włożyłem w niego jeden palec obficie wysmarowany lubrykantem. Na początku syknął z bólu, więc przerwałem czynność, dopóki nie pozwolił na więcej. Odwracałem jego uwagę pocałunkami składanymi na cały jego ciele. Kiedy jęk bólu przerodził się w jęk przyjemności, dołożyłem drugi. Wił się pode mną, próbując poruszać biodrami, aby uczynić doznanie intensywniejszym.

- Szybciej! - krzyczał, wbijając mi paznokcie w plecy. - Mocniej.

Przerwałem pieszczoty, spoglądając w jego zamglone oczy. Oddychał niespokojnie, a po jego czole spływały krople poty, mieszające się ze łzami.

Czekał na nieuniknione.

Wszedłem w niego. Powoli. Starając się nie sprawić mu bólu.

Znieruchomiał.

Kilka sekund, minut upłynęło zanim zaczęliśmy się poruszać we wspólnym tempie. Ciszę przerywały nasze ciężkie westchnienia i dźwięk ciał ocierających się o siebie. Całowaliśmy się, zatracając się w przyjemności.

Nawet nie wiedziałem, kiedy osiągnęliśmy szczyt i ciężko sapiąc, próbowaliśmy uspokoić szybkie oddechy.

Przytulaliśmy się, szepcząc sobie miłosne słówka do ucha. Zapewnialiśmy się o sile naszej miłości. Chcieliśmy być razem, dopóki śmierć nas nie rozłączy. Wiedzieliśmy, że nasza relacja nie jest akceptowana. Musieliśmy się pogodzić, że będziemy kochać się w tajemnicy przed światem.

W końcu zasnęliśmy.

Ostatni raz razem przed powrotem do Niemiec. Do Dortmundu. Do rodzin.

Nasza historia nie miała mieć szczęśliwego zakończenia.

Wszystko może się wydarzyć| One-shotsWhere stories live. Discover now