Neuer/Nutella part II

886 64 94
                                    

Pobiegłem ile sił w nogach do pokoju Thomasa. Musiałem po drodze kilka razy się zatrzymać, aby złapać oddech. Muszę poprawić kondycję.

- Muller, oddawaj do jasnej cholery moją Nutellę! - wrzasnąłem, waląc pięściami w drzwi.

"Ze złodziejami Nutelli trzeba ostro, nawet jeśli są twoimi najlepszymi przyjaciółmi" - pomyślałem, tworząc tym samym moją, nową mądrość życiową.

- Manu. - Drzwi się otworzyły, a Thomas dostał pięścią w nos. Zasłużył sobie. Nie współczułem mu. - Złamałeś mi nos - jęknął, wycierając krew z twarzy.

- Nutella - oznajmiłem, wyciągając dłoń.

- Od nadmiaru słodyczy się tyje...

Czy on zasugerował to, co myślę, że zasugerował?

Położyłem dłonie na biodrach i spojrzałem na niego groźnie.

- Czy ty sugerujesz, że jestem gruby?! - krzyknąłem.

Pokręcił głową i zaczął podziwiać swoje buty.

- Manu...

- Nie jesteś już moim przyjacielem. A teraz oddawaj Nutellę.

- Nie. To szkodzi twojemu zdrowiu. - Popatrzył wymownie na moją fałdkę na brzuszku. Poklepałem się po nim. Przynajmniej jestem dobrze odżywiony...

- Nutella...

- Ja się martwię tylko o ciebie. Ryzyko zawału wzrasta wraz z wiekiem...

Czy ja dobrze usłyszałem?

- Czy ty uważasz, że jestem stary?! - wrzasnąłem.

- Manu...

- Thomas, oddaj mi Nutellę, proszę - wyszeptałem.

- Masz. Skoro ona jest ważniejsza od naszej przyjaźni...

Wziąłem słoik i pobiegłem przed siebie. Zostawiłem naszą przyjaźń za nami.

Wpadłem na kogoś, przewracając nieszczęśnika na podłogę i go przygniatając.

- Neuer, z łaski swojej mogłybyś ze mnie wstać, bo nie mogę oddychać? - zapytał Lewy.Jego głos był taki hipnotyzujący, a w błękicie jego oczu można było utonąć. - Neuer...

Podniosłem się.

- Przepraszam - wyszeptałem, sprawdzając, czy Nutella jest cała i zdrowa. Na szczęście na słoiczku nie było nawet najmniejszej ryski. Odetchnąłem z ulgą.

- Neuer...

Pomogłem Robertowi wstać.

- Czy ty uważasz, że jestem gruby? - zapytałem. Miałem kilka fałdek tu i ówdzie... Może Thomas miał rację?

- Nie. Jesteś dobrze zbudowany... - Zastanawiał się chwilkę. - Jak dla mnie idealny. Umówisz się ze mną?

Mój obiekt westchnień chciał się ze mną umówić... O, Boże... Nutella, gdzie jesteś? Trzymałem ją w ręce. Moja kochana mamusia miała rację, że Nutella jest dobra, kiedy przeżywa się zawód miłosny... Teraz jednak już jej nie potrzebowałem.

- Neuer, oddychaj.

Powoli zacząłem się uspokajać.

-Tak.

- Co "tak"? - zapytał, uśmiechając się nieśmiało. Był taki uroczy, a te jego dołeczki w policzkach. Aż miałem ochotę go pomiziać i to nie tylko po pleckach...

- Umówię się z Tobą. - Poczułem na policzkach ciepło. Cholera jasna zarumieniłem się, a przecież Manuel Neuer nigdy się nie rumieni...

- Do zobaczenia wieczorem. Przyjdę po Ciebie.

Musnął ustami moje wargi i uśmiechając się łobuzersko, poszedł.

Smakował Nutellą i truskawkami.

Nie mogłem się doczekać wieczora. Wróciłem do pokoju, mijając zrozpaczonego Thomasa. Oddałem mu Nutellę. Teraz już nie była mi potrzebna. Dostałem prezent od losu. Roberta.



To było słodkie, prawda? Mam nadzieję, że wam się podobało.

Pozdrawiam.

Wszystko może się wydarzyć| One-shotsWhere stories live. Discover now