Krychowiak/Szczęsny

2K 109 39
                                    

Pukałem do pokoju Wojtka. Nikt mi nie odpowiedział, więc chwyciłem za klamkę. Drzwi były ku mojemu zdziwieniu otwarte. Powoli je otworzyłem. W pomieszczeniu panowały egipskie ciemności. Policzyłem do dziesięciu i wszedłem.

- Wojtek?

Bramkarz nie odpowiedział. Wiedziałem, że był w swoim pokoju. Tak szybko uciekł z kolacji, że nie zdążyłem z nim porozmawiać. Martwiłem się o niego.

- Wojtek?

Coś poruszyło się na łóżku. Podszedłem bliżej, siadając na materacu i ściągając kołdrę.

- Wojtek...

- Krycha - wymamrotał, a w jego głosie było słychać smutek. Oddychał szybko. Dotknąłem jego policzka. Był mokry.

- Wojtek...

- Zostaw mnie - powiedział, zepchnąwszy moją dłoń ze swojej twarzy.

- Wojtek - Spojrzałem mu prosto w oczy. - Świat się jeszcze nie skończył...

- Ale to nie ty jesteś kontuzjowany i już nie zagrasz na tym Euro żadnego meczu! - krzyknął, gwałtownie siadając na łóżku i wtulając swoją twarz w moje ramię.

- Przesadzasz. Dla mnie jesteś najlepszym bramkarzem w Europie. - Zmarszczyłem brwi, udając zastanowienie. - Nie... na świecie. Buffon to ci może buty czyścić...

Zaśmiał się, ocierając łzy.

- Krycha...

- Tak?

- Nie wiem jak ty ze mną wytrzymujesz...

- Normalnie. Kocham cię.

Pocałowałem go w czoło i zacząłem przeczesywać jego włosy, psując tym samym jego misternie ułożoną fryzurę.

- Ej. Wiesz ile musiałem ją układać?! - krzyknął, wydymając śmiesznie wargi, chociaż do mistrza tej sztuki Cristiano Ronaldo to mu trochę brakowało.

- Długo?

Spiorunował mnie wzrokiem.

- Zero szacunku dla mojej ciężkiej pracy.

- Oj tam. I tak mnie kochasz...

- No, nie wiem, nie wiem...

- Jak to nie wiem?!

Pchnąłem go na poduszkę, całując namiętnie jego usta. Na oślep ściągaliśmy z siebie ubrania, nie przejmując się, gdzie upadały. Teraz liczyły się tylko nasze ręce badające na zmianę nasze ciała i wargi, które szeptały wyznania miłosne.

 Teraz liczyły się tylko nasze ręce badające na zmianę nasze ciała i wargi, które szeptały wyznania miłosne

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Leżeliśmy przytuleni do siebie, szybko oddychając, a pot spływał po naszych zmęczonych ciałach.

- Kocham cię, Krycha. - Wojtek wyszeptał mi to wprost do ucha, a moje serce radośnie podskoczyło.

- Ja ciebie też.

- Spróbowałbyś inaczej. - Pogroził żartobliwie palcem. Uśmiechnąłem się. - Śpij już - dodał, składając mi pocałunek na czole.

- Dobrze, ale pocałuj mnie na dobranoc - poprosiłem, robiąc oczy kota ze Shreka.

- Przecież cię pocałowałem...

- Wojtek!

- Już dobrze. - Musnął delikatnie moje wargi. - A teraz śpij.

Zamknąłem oczy i powoli wędrowałem do krainy snów.

- Krycha, nie masz pojęcia jak bardzo cię kocham. - Wojtek wyszeptał to mi do ucha, myśląc, że śpię.

Mylił się.

"Jeśli w połowie tak mocno jak ja to nic nas nie rozdzieli" - pomyślałem, zasypiając u boku mojego rozkapryszonego chłopaka, Wojtka Szczęsnego.

Kochałem go nad życie mimo jego wad, które czasami przeważały nad zaletami. Byliśmy razem szczęśliwi i tylko to się liczyło.

Wszystko może się wydarzyć| One-shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz