Fabiański/Piszczek

1.8K 96 21
                                    

Dla Hatavitae

Schodziliśmy do szatni szczęśliwi. Udało nam się pokonać w rzutach karnych Szwajcarię. Po raz pierwszy w historii dostaliśmy się do ćwierćfinału Euro. To był historyczny sukces polskiej piłki nożnej na tej imprezie. A najważniejsze, że miałem z kim go świętować. Z nim. Z jednym z najlepszych prawych obrońców w Europie. Nawet kibice Bundesligi docenili jego wysiłki. Zawsze dawał z siebie wszystko, czy to w klubie, czy to w reprezentacji. A przede wszystkim zawsze był skromnym człowiekiem, któremu kasa do głowy nie uderzyła. To sprawiło, że go pokochałem i moje serce biło szybciej na samo jego wspomnienie.

Uwielbiałem jego uśmiech, który sprawiał, że najgorsze dni stawały się lepsze.

Ubóstwiałem jego błękitne oczy, które emanowały radością z życia i empatią w stosunku do innych ludzi.

Kochałem jego włosy, które mogłem odgarnąć, kiedy oglądaliśmy razem horror, a on przestraszony wtulał się w moją pierś.

Lubiłem delektować się smakiem jego warg, kiedy nasze języki tańczyły namiętnie. Jego usta zawsze smakowały cynamonem i jabłkami.

Nie mogłem bez niego żyć. Już dawno bym skończył ze sobą, gdyby to uczucie nie było odwzajemnione. Na szczęście dla moich fanów Łukasz odwzajemniał moje uczucia.

Koledzy z reprezentacji nie wiedzieli o naszym związku, ale Błaszczu i Lewy chyba coś podejrzewali, bo posyłali nam sugestywne spojrzenia. Nie zdziwiłoby mnie to. Przecież znali Łukasza bardzo dobrze. Swojego czasu grali ze sobą w jednym klubie.

Czasami kłuła mnie zazdrość, kiedy widziałem, jak dobrze się ze sobą dogadują, ale Łuki wynagradzał mi wszystko w sypialni, sprawiając, że czułem się kimś wyjątkowym.

Jedno proste 'kocham cię' mogło sprawić, że byłem najszczęśliwszym człowiekiem pod słońcem.

Nie mogłem się doczekać wieczora, kiedy będę mógł się wkraść do jego pokoju i będziemy w samotności celebrować awans do ćwierćfinału. Będziemy śmiać się przy lampce wina, a potem kochać się przy blasku świec. Ale to dopiero później.

Teraz czekają nas wywiady, rozdawanie autografów, motywująca przemowa trenera... Niekoniecznie w wymienionej kolejności.

Obejmowaliśmy się i w ferworze radości nikt nie zwracał uwagi, że moja ręka znajduje się o wiele niżej niż powinna być... Wszyscy byli zajęci sobą by zauważyć niby niepozorne szczegóły, które świadczyły o tym, że darzymy się innym uczuciem niż przyjaźnią.

Udaliśmy się razem do szatni. Zdążyliśmy być przez chwilę sami, zanim pojawili się inni kadrowicze. To było tylko kilka chwil, ale to wystarczyło, aby wyszeptać dwa tak ważne słowa 'kocham cię'.

Po czym ten romantyczny klimat popsuli koledzy, wpadając do środka i biorąc nas w swoje objęcia.

Na szczęście noc będzie długa i znajdzie się miejsce na spotkanie dwóch dusz spragnionych miłości.

-----------------------------------------------------------------------------

Mam nadzieję, że Wam się to podoba.

Ważne info moje kochane Robaczki (nie obrażacie się, że Was tak nazwałam?). Jest to jeden z ostatnich one-shotów w tym tygodniu.

Pozdrawiam.

Wszystko może się wydarzyć| One-shotsWhere stories live. Discover now