Błaszczykowski/Lewandowski

3.4K 151 58
                                    

Dla keepptn

Graliśmy razem przez kilka lat w Borussii Dortmund, ale nie zbliżyliśmy się do siebie - Kuba traktował mnie z niechęcią. Może była to moja wina? Może odpychała go moja arogancja i zbytnia pewność siebie? Może...

Z kolei do niego przyciągała mnie pracowitość, skromność i życzliwość. Mimo, że za mną nie przepadał to starał się tego nie okazywać.

Z biegiem czasu moje serce na widok Kuby zaczęło szybciej bić. Nie mogłem przeżyć dnia, kiedy nie widziałem jego złocistych jak ziarna pszenicy włosów i błękitnych oczu, które zawsze dodawały otuchy. Najbardziej jednak tęskniłem za jego uśmiechem, który rozświetlał nawet najciemniejsze dni. Był takim słoneczkiem na niebie. Moim słoneczkiem.

Nie jestem pewien, kiedy zdał sobie sprawę, że czułem do niego coś więcej niż powinien mężczyzna. Może to było, kiedy przeszedłem do Bayernu i nie mogłem wypuścić go z objęć, łkając w jego ramiona? A może to zdarzyło się później, kiedy odebrałem mu opaskę kapitana reprezentacji Polski? Miał wtedy kontuzję i poczuł się odepchnięty na dalszy plan. Chciałem go pocieszyć i pocałowałem. Jego usta były szorstkie, a zarost przyjemnie drapał policzek. Odepchnął mnie, a jego oczy powiększyły się ze zdumienia. Wyrzucił mnie za drzwi i kazał mi nigdy nie wracać. Nie żałowałem. To był najlepszy pocałunek w moim życiu.

Z zamyślenia wyrwał mnie delikatny pocałunek w policzek. Moje serce podskoczyło z radości. Odruchowo chciałem dotknąć zarostu mojego chłopaka, ale trafiłem na ogoloną skórę.
Uniosłem brwi.

- Ogoliłeś? - zadałem pytanie retoryczne, przyglądając się uważnie jego twarzy. - Zaciąłeś się - oznajmiłem, przysuwając się do niego i biorąc jego roześmianą buzię w dłonie, i całując zranienia. - Szkoda... Lubiłem twój zarost...

Westchnął, zdejmując moje dłonie ze swojej twarzy i przysuwając się do mnie bliżej. Położyłem głowę na jego ramieniu, a on mnie objął.

- O czym myślałeś?

- O niczym...

- Robert, nie kłam. Przecież widziałem twoje rozmarzone spojrzenie...

- Kuba...

Uśmiechnął się smutno.

- Kocham cię. Możesz mi wszystko powiedzieć.

- Wiem, ale...

- Dobrze. Nie było tematu.

Wstał, podnosząc dłonie w geście kapitulacji.

Roześmiałem się.

- Kiedyś ci powiem...

Uniósł brwi.

- Czyżbyś myślał o nas?

- Może, może... - odpowiedziałem, patrząc na mojego księcia z bajki, Jakuba Błaszczykowskiego. - Nie miałeś czasem iść na spotkanie z Matsem...

Spojrzał na zegarek i pobiegł do sypialni się przebrać. Po kilku minutach wrócił. Nie mogłem przestać się ślinić na jego widok.Męczył się z założeniem krawata.

- Daj, zawiążę.

- Dzięki - wyszeptał, kiedy pomogłem mu z zawiązaniem krawata. - Lecę.

- Baw się dobrze! - krzyknąłem, kiedy zamykał drzwi.

Nadal nie mogłem uwierzyć, że ten najwspanialszy człowiek na ziemi chciał dzielić ze mną życie. Nie wiedziałem, kiedy odwzajemnił moje uczucie. Może po Euro 2016, kiedy go pocieszałem i pijani skończyliśmy razem w łóżku? A może później, kiedy zmarła jego żona, a on szukał pocieszenia w moich ramionach?

Nie ważne... Teraz jesteśmy razem i uzupełniamy się jak Neuer i Nutella, Krychowiak i Szczęsny, Hofer i krótkofalówka, czy Tande i klapki.

Taka miłość zdarza się raz na milion.





Wszystko może się wydarzyć| One-shotsWhere stories live. Discover now